Mieliśmy cierpieć i cierpieliśmy. Mieliśmy skutecznie bronić i szukać szans z przodu - to właśnie robiliśmy. Trener Czesław Michniewicz, doskonale zdając sobie sprawę z naszych ofensywnych ograniczeń, ułożył świetny plan na to spotkanie. Inaczej najprawdopodobniej nie mogliśmy zagrać, bo nie było nas na to stać.
Szansa, której mieliśmy wypatrywać, faktycznie przyszła. Nie dało się jednak przewidzieć, że gdy to się stanie, Robert Lewandowski przegra próbę nerwów z Ochoą.
Możemy teraz analizować ten rzut karny na tysiąc sposobów. Czy gdyby poczekał chwilę na ruch bramkarza, jak ma to w zwyczaju, trafiłby do siatki? Czy gdyby sędzia nie kazał mu poprawić piłki tuż przed rzutem karnym, ta wpadłaby chwilę później do siatki?
Takie gdybanie nie ma sensu. "Lewy" po prostu to zepsuł. Uderzył bardzo źle. Aż dziwnie pisać, że nasz kapitan, który podchodził już do bardzo wielu "ciężkich" karnych w karierze, nie wytrzymał ciśnienia. I to on, piłkarz, który jedenastki wykonuje bodaj najbardziej perfekcyjnie na świecie. Być może sam Lewandowski odbiera tę sytuację zupełnie inaczej i noga wcale nie zadrżała. Ale z trybun tak to właśnie wyglądało.
ZOBACZ WIDEO: Żywa dyskusja w studiu. "Mamy po prostu bałagan"
Nie wygraliśmy swojego meczu otwarcia MŚ na własne życzenie. Sami, po tym zmarnowanym karnym, podłączyliśmy Meksyk do prądu. Wstrzyknęliśmy ospałym rywalom optymizm i nową energię. Wcześniej bez problemu radziliśmy sobie z zawodnikami Martino, którzy - tak jak my - mieli bardzo prosty pomysł na grę ofensywną: oddać piłkę do Hirvinga Lozano i czekać, aż coś zrobi.
Spotkanie przez długi czas przebiegało dokładnie tak, jak wymyślił to sobie Michniewicz. I właśnie dlatego ten remis tak bardzo boli.
Selekcjoner musi mieć po tym meczu mieszane uczucia.
Gdzieś z tyłu pewnie tli się mała satysfakcja, że udało się zneutralizować Meksyk i tak naprawdę rozegrać to spotkanie na własnych warunkach. Ale przede wszystkim jest ogromne rozczarowanie, bo mieliśmy przeciwnika na widelcu, a tymczasem znowu nie wyszło.
Wtorkowy mecz powinniśmy po prostu wygrać. Wie to i Michniewicz, i Lewandowski. Mamy punkt, więc jeszcze nic straconego. Tyle tylko, że za takie błędy jak ten "Lewego" na imprezach dużej rangi zazwyczaj w końcowym rozrachunku się płaci.
Oby w przypadku Polaków się to nie sprawdziło.
Z Kataru - Dariusz Faron, WP SportoweFakty.pl
Zobacz także:
W Iranie przerwano transmisję spotkania MŚ
Messi zabrał głos po porażce. Jest ostrzeżenie dla Polski