Odejście Roberta Lewandowskiego z Bayernu Monachium do FC Barcelony odbiło się szerokim echem nie tylko w Niemczech.
W rozmowie z "Sueddeutsche Zeitung" jego były klubowy kolega Thomas Mueller przyznał, że latem pojawiła się okazja, którą klub wykorzystał. Sprzedał "Lewego", gdy nadarzyła się odpowiednia sytuacja rynkowa.
Dzięki temu sprowadzono do Bayernu innego klasowego zawodnika, jakim jest Sadio Mane. Jednocześnie trener Julian Nagelsmann utrzymał system gry z różnymi graczami w formacji ofensywnej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ale huknął! Musisz obejrzeć tę bramkę
- Teraz często może się zdarzyć, że to ja jestem adresatem podań, tak jak było to ostatnio przeciwko Barcelonie - przyznał Mueller.
Podkreślił, że po odejściu Lewandowskiego również on sam znalazł się w procesie, który ma na celu dostosowanie się do nowej sytuacji. - Teraz strzelamy gole w inny sposób niż wcześniej - powiedział.
- Jest jeszcze zbyt wcześnie na ocenę zmiany systemu. Jestem pewien, że dotychczasowy wynik, przynajmniej w Bundeslidze, z czterema remisami i jedną porażką, nie jest dobry. Te wyniki są absolutnie niewystarczające dla naszych wymagań - zakończył.
Kolejną okazję do poprawienia swojego dorobku Thomas Mueller będzie miał w środę, 12 października. Tego dnia, o godz. 21:00, Bawarczycy zmierzą się w Lidze Mistrzów z Viktorią Pilzno.
Czytaj także:
- Nagelsmann traci szatnię? Niemcy ujawniają, co przeszkadza piłkarzom
- "Od kilku dni mamy problem". Polski zespół tłumaczy się przed kibicami