Erling Haaland latem przeszedł z Borussii Dortmund do Manchesteru City, ale zmiana zespołu nie sprawiła, że Norweg ma problem ze zdobywaniem bramek. Haaland jest jeszcze bardziej zabójczy niż wcześniej. W rozgrywkach Premier League w sześciu spotkaniach trafiał do siatki rywali 10 razy. Świetnie rozpoczął też fazę grupową Ligi Mistrzów.
Manchester City pokonał Sevillę 4:0, a 22-latek zdobył dwa gole. Łącznie był to jego dwudziesty mecz w Lidze Mistrzów. Jak na razie Norweg zdobywa ponad jednego gola na mecz, bo jego licznik bramek wskazuje już 25 trafień.
Eksperci łapią się za głowę, patrząc na to, co wyprawia Haaland. Takie samo uczucie mają legendy futbolu. Np. Argentyńczyk Hernan Crespo potrzebował 65 meczów, by zdobyć 25 goli. Holender Robin van Persie dobił do tej liczby w 59. spotkaniu.
Na statystyki można także spojrzeć z drugiej strony. Obecnie liderem klasyfikacji wszech czasów Ligi Mistrzów pod względem zdobytych bramek jest Cristiano Ronaldo, który zdobył 140 goli. W pierwszych dwudziestu meczach nie pokonywał bramkarza rywali jednak ani razu. Lionel Messi z kolei na tym etapie miał na swoim koncie osiem goli. W tym aspekcie zatem różnica między Haalandem i legendami jest spora.
Z bardziej uznanych nazwisk w Lidze Mistrzów nikt nie zdobył powyżej 20 goli w pierwszych dwudziestu spotkaniach. Np. Karim Benzema zanotował 12 bramek, a Robert Lewandowski 11. To przyzwoite liczby, ale przy Haalandzie nie robią wielkiego wrażenia.
Czytaj także:
To nie był tylko telewizyjny żart. Ujawniamy prawdę po latach
ZOBACZ WIDEO: Bramkarz nawet się nie ruszył! Zrobił to jak akrobata