Vitezslav Lavicka, bo o nim mowa, w Kuwejcie się nie napracował. Po tym jak został zwolniony ze Śląska, szejkowie obrzucili go petrodolarami, w zamian oczekując zrealizowania celu: powrót do Pucharu Azji. Porażka 0:3 z Jordanią w decydującym meczu kwalifikacji była jak uderzenie obuchem w twarz. Lavicka odszedł w niesławie, lecz zdążył dokonać historycznej zmiany.
W 65. minucie pożegnalnego meczu wpuścił na boisko Badera Al-Mutwę. Tym samym kuwejcki napastnik rozegrał 196. spotkanie w narodowych barwach! To absolutny rekord świata. Wszystkie tuzy światowego futbolu w tej klasyfikacji oglądają plecy Kuwejtczyka.
Zatrzymany przez rząd
37-letni Al-Mutwa to interesująca postać. Fragmenty jego życiorysu z perspektywy XXI-wiecznej Europy należy wręcz uznać za absurdalne. Duże znaczenie dla losów napastnika miał... stopień wojskowy. W 2012 roku Kuwejtczyk mógł wypłynąć na szerokie wody, ponieważ zainteresowało się nim Nottingham Forest. Zgody na transfer nie wydał jednak kuwejcki rząd, który nie zgodził się na to, by pułkownik(!) Al-Mutwa opuścił kraj.
ZOBACZ WIDEO: Koniec Rybusa w reprezentacji Polski? "Prawdopodobnie postanowił się osiedlić na stałe w Rosji"
Nieco inne zdanie na ten temat miał główny zainteresowany. - Zdaję sobie sprawę, że angielski futbol charakteryzuje się wysokim poziomem gry. Wierzę jednak, że moje umiejętności strzelania bramek i pracy wykonywanej dla zespołu pozwolą mi zaistnieć - cytuje piłkarza portal 1News.
Bardziej z konieczności niż z własnej woli Al-Mutwa pozostał w ojczyźnie. Ładował gola za golem, wyraźnie przerastając kolegów umiejętnościami. W sumie zdobył ponad 200 bramek. Z takim wynikiem znalazłby się również na czele klasyfikacji strzelców naszej Ekstraklasy.
Rozwiązanie zagadki
Wydaje się, że to właśnie ligowy rekord Al-Mutwy przetrwa dłużej. Ten reprezentacyjny, choć na pewno robiący większe wrażenie, najprawdopodobniej niedługo zostanie mu odebrany przez Cristiano Ronaldo. Portal goal.com poinformował bowiem, że Kuwejtczyk zakończył reprezentacyjną karierę po sromotnej porażce z Jordanią. A Ronaldo, który rozegrał w narodowych barwach tylko osiem meczów mniej, wciąż ma przecież przed sobą mundial.
W tym momencie nasuwa się pytanie, jak to możliwe, że reprezentant Kuwejtu, którego omijają największe światowe i kontynentalne imprezy, uzbierał aż tak pokaźną liczbę występów. Po pierwsze, Kuwejt regularnie bierze udział w zawodach, o których część kibiców w Europie nawet nie słyszała: Puchar Narodów Arabskich czy Puchar Państw Zatokowych. Po drugie, azjatyckie eliminacje do mistrzostw świata czy mistrzostw Azji składają się z wielu etapów.
Przygoda Al-Mutwy z narodową reprezentacją zaczęła się od towarzyskiego meczu z Portugalią w 2003 roku. Z Ronaldo się jednak nie spotkał, ponieważ Portugalczyk wspomagał wówczas młodzieżówkę. Statystyczną ciekawostką, łechczącą ego Kuwejtczyków, pozostaje fakt, że obaj zadebiutowali w tym samym roku, z tym samym numerem na plecach. Po 20 latach połączyć może ich również rekordowa liczba spotkań w narodowych barwach.
Zobacz też:
Meksyk, czyli oby Tata nie odszedł
Media: znana przyszłość Żurkowskiego