- Moja historia z Bayernem dobiegła końca. Po wszystkim, co się wydarzyło w ostatnich miesiącach, nie wyobrażam sobie dalszej dobrej współpracy - te słowa Roberta Lewandowskiego rozpętały burzę.
Po poniedziałkowej konferencji prasowej z udziałem "Lewego" media w Barcelonie są pewne - to właśnie "Duma Katalonii" będzie niebawem kolejnym przystankiem w karierze kapitana reprezentacji Polski.
Nastroje tonuje jednak od pewnego czasu szef La Liga. - Lewandowski ma jeszcze przez rok ważny kontrakt w Bayernie. Patrząc na to, ile chce zarabiać i ile oczekuje Bayern, nie widzę go w Barcelonie - to słowa Javiera Tebasa z połowy maja.
ZOBACZ WIDEO: Lewandowski zabrał głos ws. swojej przyszłości i skrytykował Bayern! Padły mocne słowa
Czas leci, a jego zdanie... się nie zmienia. - Dzisiaj Barcelona nadal nie może podpisać kontraktu z Lewandowskim - cytuje Tebasa hiszpańskie "Mundo Deportivo".
I według niego szefostwo Barcelony doskonale wie co musi zrobić, żeby dać sobie możliwość zakontraktowania Lewandowskiego. O co chodzi? Oczywiście o pieniądze. Sytuacja jest "prosta". W Barcelonie muszą kogoś sprzedać i poszukać oszczędności.
Dopiero to - oraz zgoda Bayernu na odejście polskiego napastnika - pozwoli realnie myśleć o podpisaniu umowy z Lewandowskim. W Katalonii muszą znaleźć ok. 60 mln euro na 33-latka. Mówi się bowiem o 30 mln euro dla Bayernu za transfer i kolejne takie pieniądze dla samego piłkarza.
Jedną z opcji mogłaby być sprzedaż Frenkiego de Jonga. - Nie wiem czy sprzedają De Jonga, Pedriego czy "Pepito Pereza" - przyznał Tebas. Ten wspomina, że sytuacja ekonomiczna Barcelony w ostatnich latach nie była dobra, stąd takie jego stanowisko.
- Barcelona w ostatnich latach zanotowała poważne straty. Doskonale znają nasze zasady kontroli gospodarczej. Chodzi o to, aby uniknąć poważnych problemów ekonomicznych - stwierdził i dodał, że kasa "Barcelony" jest... pusta.
Zobacz także:
Robert Lewandowski zabrał głos w sprawie transferu! Te słowa przejdą do historii
Bayern odpowiedział na słowa Lewandowskiego