Ołeksandr Sytnyk występował w narodowych barwach, a jeżeli chodzi o klubowy futbol, to grał m.in. w ekipach z Doniecka, Kijowa, Charkowa, Mariupolu, czy Lwowa. Ukrainiec po zakończeniu kariery piłkarskiej został trenerem.
Teraz jednak sport zszedł na zdecydowanie dalszy plan. Sytnyk postanowił chwycić za broń, by chronić swojej ojczyzny. - A kto ma to zrobić, jeśli nie ja? - zapytał wymownie, cytowany przez football24.ua.
Nie ukrywa, że początkowo nie mógł się odnaleźć w nowej roli. - Biegasz od okopu do okopu, chowasz się... Teraz jednak rozumiem sytuację, w której pocisk leci nad głową i może w każdej chwili spaść. Nie ma strachu, jest doświadczenie - przekazał były piłkarz.
ZOBACZ WIDEO Wielki powrót do KSW. To będzie przyszły mistrz organizacji?
- Nasz duch walki jest naprawdę wielki. Wszyscy rozumieją, dlaczego tu są. Zostaliśmy zaatakowani. Rosjanie chcą nam odebrać naszą własność - dodał.
Później spostrzegł, że Rosjanie niszczą domy Ukraińców, a poza tym zabijają dzieci i starszych. - Każdy rozumie, co tu się dzieje. Jesteśmy wspólnotą - atmosfera jest podobna do tej, która panowała w drużynach piłkarskich - porównał Sytnyk.
Odniósł się też do rosyjskiej propagandy. - Oglądam rosyjskie wiadomości i słyszę: "Ukraina ostrzeliwuje swoje miasta". Jak można w to wierzyć? Jak mogłoby tak być? - zapytał z niedowierzaniem.
- Żołnierze przybywający na naszą wiedzę doskonale wszystko wiedzą i rozumieją. Następnie trafiają do niewoli i mówią: "Nie wiedzieliśmy, po co nas tutaj przysłano". To kłamstwo. Wszyscy wiedzą wszystko - podsumował emerytowany piłkarz.
Czytaj także:
> Kadra "Oranje" na mecz z Polską. Selekcjoner skreślił sześciu graczy
> Reprezentant Słowacji trafił do Wisły. Drugie wzmocnienie