To był pierwszy tak znakomity sezon dla polskiego narciarstwa alpejskiego od lat. Po raz pierwszy od wielu sezonów polscy kibice mogli się emocjonować walką swojej reprezentantki o najwyższe lokaty. Mało kto obstawiałby taki scenariusz przed rozpoczęciem zimy. Jednak z obozu już przed sezonem docierały pozytywne sygnały.
- W rozmowach z Maryną i jej trenerem przed sezonem było słychać głosy, że jest świetnie przygotowana. Dopóki nie było porównania z czołówką światową, to były to tak naprawdę wrażenie z treningów. Patrząc na pierwszy nieudany start Gąsienicy-Daniel każdy, kto by powiedział jak udany będzie to sezon, zostałby wyśmiany. Okazało się jednak inaczej - powiedział dla WP SportoweFakty wiceprezes PZN Marcin Blauth.
Przełomowy moment w karierze
Maryna Gąsienica-Daniel udowodniła, że jest już zawodniczką liczącą się w światowej czołówce. Regularnie ocierała się o pierwszą dziesiątkę. Prawdziwy przełom nastąpił jednak podczas mistrzostw świata. Polka w slalomie równoległym dotarła do ćwierćfinału, a w slalomie gigancie zajęła znakomite, szóste miejsce.
ZOBACZ WIDEO: Apoloniusz Tajner stanowczo o sytuacji Kamila Stocha. "Pokażą to konkursy w Planicy"
Po najważniejszej imprezie sezonu narciarka miała szanse na zdobycie swojego pierwszego podium PŚ w karierze. Po pierwszym przyjeździe w Jasnej zajmowała trzecie miejsce. W drugim jednak upadła i doznała urazu żeber. Dwa tygodnie później powróciła mimo kontuzji i na zakończenie sezonu zajęła dziesiąte miejsce.
- Bez kontuzji to też byłby znakomity rezultat, a po urazie należy to docenić podwójnie. Ten ostatni gigant pokazał, że Maryna jest dojrzałą, świetną zawodniczką i zadomowiła się w czołówce Pucharu Świata. Momentem przełomowym były mistrzostwa świata, bo dobre wyniki przyszły też w PŚ, ale to w Cortinie d'Ampezzo okazało się, że mamy świetnie przygotowaną, znakomitą technicznie zawodniczkę. Trochę zabrakło szczęścia zarówno w slalomie równoległym, jak i w gigancie. Na tym sezonie świat się nie kończy - stwierdził wiceprezes PZN.
- To pokazała w wielu startach. Skończyła się ta rozmowa w stylu "O rany, żeby coś się udało". Teraz już wszyscy kibice przed telewizorami czują prędzej "Pojechała słabiej, mogło być trochę lepiej". To bardzo przyjemny moment, że ona dojeżdża na 10. miejscu, a spokojnie można myśleć, że niewiele brakowało do czegoś większego. Świetnie, że mamy zawodniczkę, która takich emocji nam dostarcza - dodał Blauth.
Czy rośnie nam następczyni Gąsienicy-Daniel?
W tym sezonie także inna zawodniczka przysporzyła wiele powodów do radości. Mowa o Magdalenie Łuczak, która stawała na podium Pucharów Europy. 19-latka zachwyciła także na mistrzostwach świata, na których zajęła wysokie, 19. miejsce. Miała także szanse na medal mistrzostw świata juniorek, po pierwszym przejeździe w slalomie gigancie zajmowała trzecie miejsce. W drugim jednak wypadła z trasy.
- Mamy Magdę Łuczak, która bardzo mocno zapunktowała w Pucharze Europy. To też zawody wyjątkowo wymagające. Zdobycie miejsca w trójce to trudne zadanie, a ona tego dokonała. To Austriaczki, Włoszki, Norweżki czy Niemki walczą na całego, bo właśnie tam biją się o miejsce w kadrze i bilet na duże imprezy - wyjaśnił wiceprezes.
- Blisko podium była jeszcze dwa razy. Również występ na MŚ Magdaleny Łuczak pokazuje, że mamy dojrzałą zawodniczkę. Trochę pechowo Magdzie nie wyszły mistrzostwa świata, bo wypadła w drugim przejeździe, ale po pierwszym była trzecia. Tam startowały najlepsze narciarki z krajów alpejskich, zawodniczki do 21 lat czyli tak naprawdę dojrzałe już sportsmenki. To pokazuje, jak silna jest i ile może zdziałać. Jeżeli wszystko się dobrze ułoży, to będziemy mieli ciekawą ekipę - zapowiedział.
Co nas czeka w sezonie olimpijskim?
Już za mniej niż rok rozpoczną się zimowe igrzyska w Pekinie. Dobra postawa Polki w tym sezonie, a zwłaszcza znakomity występ na MŚ w Cortinie, rozbudził apetyty polskich kibiców. Czy Maryna Gąsienica-Daniel włączy się do walki także w Pekinie?
- Obstawiam, że Maryna wejdzie w sezon znakomicie przygotowana. Znając ją oraz cały sztab trenerski, na pewno nie pozostawią nic przypadkowi. Patrząc na to, jaką ona ma technikę, umiejętności, charakter, a także jej dyspozycje startową, to naprawdę Gąsienicę-Daniel stać na walkę z każdą narciarką. Mam nadzieję, że czas to potwierdzi – stwierdził Blauth.
- Z punktu widzenia naszego sportu byłoby fantastycznie, gdyby stanęła na podium w zawodach Pucharu Świata. Będziemy patrzeć na igrzyska w Pekinie i liczę, że nie tylko Maryna tam powalczy - dodał.
Czy dwie Polki w czołowej piętnastce igrzysk to realny scenariusz? - Bardzo realny. Magda to młoda zawodniczka jak na PŚ. Tam jedynie Alice Robinson wdarła się w wieku juniorskim, ale pozostałym narciarkom ciężko było się przebić do czołówki. Wiele będzie zależało od początku sezonu. Ja bym nie stawiał zadania o czołowej piętnastce. Magda nie pojedzie jednak do Pekinu, żeby zebrać doświadczenia i oglądać stok, lecz powalczy. Zarówno ona, jak i jej trener mają takie podejście do sportu, że jeździ się wygrywać - zakończył Marcin Blauth.
Czytaj więcej:
PŚ w Planicy. Skocznia przetestowana. Nie zabrakło dalekich lotów
Brat wielkiego mistrza pisze swoją historię. "Zabawę w porównania zostawię innym ludziom"