W niedzielnym wyścigu najpierw za kierownicą usiadł Frank Kechele, który w sobotę wywalczył pole position. Po starcie wszystko wydawało się być zgodnie z planem, bowiem Frank utrzymał prowadzenie i zaczął powiększać przewagę nad goniącym go Christianem Abtem. Jednak po trzech okrążeniach przewaga zamiast nadal się powiększać - zaczęła topnieć. W Lamborghini nie działał system kontroli trakcji oraz ABS. Frank próbował się bronić przed rywalami, ale niewiele mógł zrobić i na 6. okrążeniu spadł na drugie miejsce.
Przed zmianą kierowców Frank spadł na 5. miejsce, a w Lamborghini pojawił się kolejny problem w postaci braku przyczepności na tylnej osi. Inżynier po rozmowie z Kechele zdecydował się zmienić tylne koła, co wydłużyło postój w boksach, przez co Kuba Giermaziak po wyjeździe spadł na 14. miejsce z dużą stratą do poprzedzającego go rywala.
Samochód nadal nienajlepiej się prowadził (po zmianie opon zamiast nadsterowności pojawiła się podsterowność) i Kuba nie był w stanie odrabiać strat. Po wszystkich zmianach we wszystkich teamach Kuba awansował wprawdzie na 7. miejsce, ale cały czas był naciskany przez Porsche z nr 3. Na dwa okrążenia przed końcem Polski kierowca musiał uznać wyższość rywala i zakończył wyścig na 8. pozycji.
Zawody wygrał duet Abt - Sevffarth, który wyprzedził Hohenadel - Seller i Mosser - Outzen. W klasyfikacji generalnej prowadzi Christian Abt (22 punkty), który wyprzedza Marca Hennerici i Luce Ludwiga (po 21). Giermaziak i Kechele z 7 punktami zajmują 6. miejsce.
- Bardzo nieudany weekend. Po bardzo dobrej czasówce oczekiwałem czegoś więcej, niż walki o 7. czy 8. miejsce. Niestety zarówno wczoraj jak i dzisiaj mieliśmy pecha. Przed drugim wyścigiem, stojąc już na pre grid okazało się, że system ABS nie działa, co uniemożliwia wykorzystanie pełnego potencjału hamulców podczas wyścigu - krótko skomentował zawiedzony Kuba.