Frank pokazał mi kilka sztuczek - rozmowa z Kubą Giermaziakiem, polskim kierowcą wyścigowym

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Kuba Giermaziak, polski kierowca wyścigowy, ma za sobą dwa wyścigi w serii GT Masters. W pierwszym miał wypadek, ale już w drugim, wraz z Frankiem Kechele, stanął na drugim stopniu podium. W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl mówi o swoich wrażeniach z jazdy Lamborghini Gallardo.

W tym artykule dowiesz się o:

Łukasz Czechowski: Masz już za sobą pierwsze dwa wyścigi w ADAC GT Masters. Jakie wrażenie po przesiadce z bolidu Formuły Renault 2.0 do Lamborghini Gallardo?

Kuba Giermaziak: Samochód jest dużo trudniejszy do jazdy niż Porsche GT3 Cup, ale nadal jest to prostsza sprawa niż Formuła Renault. Czuć sporą masę, ale również moc. Auto przyśpiesza praktycznie bez wahania do 260-270 km/h.

Lamborghini , którym dysponujecie jest słabsze, niż samochody rywali, ty jesteś debiutantem w ADAC GT Masters, ale mimo tego w pierwszych kwalifikacjach wywalczyłeś drugie miejsce. Skąd tak dobry wyniki?

- Wiedziałem, że jesteśmy szybcy po tym jak udało nam się wygrać obie sesje treningowe. Mój partner - Frank jest świetnym kierowcą i pokazał mi parę "sztuczek". Nie miałem większych problemów z aklimatyzacją, mimo tylko w zasadzie jednego dnia testów, z pewnością to zadecydowało o wyniku. Poza tym Frank i ja pochodzimy z single seaterów, dlatego lubimy bardzo zbliżone ustawienia podwozia. W pierwszej czasówce mogło być Pole Position, ale niestety zmarnowałem pierwsze 3 okrążenia, a wtedy opony są w najlepszej kondycji.

W pierwszym wyścigu miałeś wypadek. Powiedz, jak do niego doszło.

- Start był dobry, udało mi się utrzymać drugie miejsce i w dość szybkim tempie razem z poprzedzającą mnie Corvettą oraz jadącym za mną Audi odjeżdżaliśmy od reszty - po 3 okrążeniach mieliśmy 4-5 s przewagi. Niestety na tzw. "Triple left" wszedłem trochę za szeroko - pojechałem po brudnej części toru, tył dostał uślizgu i poszedłem prosto w bandę. Nie ma żadnej wątpliwości - był to mój błąd.

Jak zespół zareagował na nieudany debiut?

- Nikt nie miał do mnie pretensji, ponieważ zespół zdawał sobie sprawę z małej ilości testów i mojego znikomego doświadczenia w jeździe Lambo. Przyszedłem, przeprosiłem i sprawa była zamknięta

W drugim wyścigu było już zdecydowanie lepiej.

- Bardzo dobrze swoją część pojechał Frank - udało mu się utrzymać pierwsze miejsce przez kilka okrążeń, mieliśmy jednak złe ustawienia na wyścig i samochód był bardzo podsterowny. Na kilka okrążeń przed zmianą Frank musiał walczyć z czterema kierowcami, więc nie otrzymałem auta w zbyt dogodnej pozycji. Udało mi się zaprezentować bardzo równą jazdę, w zasadzie popełniłem tylko jeden błąd.

Niezbyt dobrze poszła wam zmiana w środku wyścigu. Dlaczego jest to tak ważny element?

- Ponieważ na torze, jazdą jest ciężko odrobić 8 sekund straty. Sama zmiana poszła bardzo dobrze. Frank stracił prawie 2 sekundy przy zjeździe, ja 3 sekundy przy wyjeździe i tak zrobiło się kilka sekund. Wiemy, że musimy popracować nad tym aspektem, bo jest to w tej chwili kluczowa spawa.

Przed debiutem nie miałeś zbyt wielu okazji pojeździć Lambo. Czy przed Assen będą jakieś testy?

- Mamy taką nadzieje. Cicho liczę na to, że Audi zostanie dostarczone na początku maja i może uda nam się trochę pojeździć. Jeśli nie to najprawdopodobniej będziemy testować Lambo gdzieś w Belgii.

Dużym handicapem przed Oschersleben była dobra znajomość toru. Obiekt w Assen też nie ma przed tobą tajemnic?

- Osobiście jest to mój ulubiony tor. Niestety 8 mają mam maturę z geografii i niestety najprawdopodobniej ominie mnie Free Practice.

Jaka szansa, że pojedziecie Audi?

- W tej chwili 10 proc.

Źródło artykułu: