Głównie chodzi o to, że pewna grupa, a może nawet grupisko osób skupionych w jednym miejscu zaczyna ostre dywagacje na temat sytuacji polskich rajdów samochodowych w wydaniu płaskim. Idea brzmi jak najbardziej dumnie, jednak co się za tym kryje to pewnie sam Stephen King by się zarumienił. Podobno gdzie dwóch Polaków, tam trzy zdania, ale w tym przypadku gdzie kilkudziesięciu Polaków to istna umysłowa pustynia. Pustynia nie z tego względu, że żadna myśl się nie rodzi, ale żeby przetrwać te wybuchy erudycji trzeba posiadać nieziemską cierpliwość i nie nabierać się na występujące praktycznie wszędzie okrutne skróty ideologiczne.
Przykro wsłuchiwać się w dyskusję, której główną cechą jest bezgraniczny bezsens. Rozumiem, że wielu kibiców rajdowych twardo stoi za swoim ukochanym sportem i nie chce dopuścić do sytuacji, w której rajdy nie będą się odbywać, lub ich obsada będzie bardzo nędzna. Ale ludzie, opanujcie się! Tak absurdalnych pomysłów na scenie dawno nie było. Podam przykład: ktoś rzucił pomysł, żeby cykl Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski przenieść na Słowację albo do Czech. Co gorsza, osoba ta (według niej) bardzo merytorycznie wytłumaczyła swoje stanowisko zupełnie omijając fakt, że opisuje mistrzostwa Polski. To nic, że idąc za tym absurdalnym pomysłem złamalibyśmy wszelkie konwenanse i zasady. Nie da się uciec od wszystkich zasad, bo uciekając od nich wpadamy w kolejne kreując przy okazji kwiatki takie, jak ten.
Kolejny przykład: rozpędzić na wszystkie strony świata Polski Związek Motorowy. Muszę przyznać, że to pomysł "z grubej rury" i zaskoczył nie jedną osobę. Owszem, niewielu jest przyklaskujących poczynaniom Związku (ja do nich także się nie zaliczam), ale wykrzykując takie pomysły można wystawić się jedynie na pośmiewisko i wywołać politowanie u osób, które twardo stąpają po ziemi i zdają sobie sprawę z obecnej sytuacji w polskich rajdach. Nawet, jeśli takie doktryny wypowiadane były w słynącym z okrutnej wolności poglądów Hyde Parku. PZMot nie może się od tak rozpaść, bo kilku kibiców i zawodników o to wnioskuje - to kolejny absurd tej sytuacji. To federacja, której zadaniem jest czuwanie nad stanem rajdów w Polsce. Inna sprawa, jeśli chodzi o skuteczność zdobywania zwolenników dla swoich poczynań. Wiem, że co by się nie działo, polskie rajdy będą istniały na pewnym niezagrożonym poziomie, bowiem tworzone są nie tylko przez spróchniałych frustratów, ale przez ludzi z pasją, których naprawdę jest sporo. Żadna jednostka nie jest w stanie zniszczyć tego, a wmawianie ludziom, że ktoś zdemolował polskie rajdy jest po prostu nadużyciem.
Ci anonimowi filozofowie nie mają chyba już żadnych zahamowań - zabronić startów topowym N4, rozdać więcej S2000, czy zamknąć odcinki specjalne dla tzw. gentelman drivers. Ciekawe, czy ci domorośli mędrcy w ogóle zwróciliby uwagę na sytuację polskich rajdów, gdyby frekwencja w kolejnych rundach RSMP wynosiła ponad 40 załóg? Zapewne nie, bowiem jeszcze rok i więcej temu takich dyskusji było jak na lekarstwo. Oj, przydałoby się co niektórym 40-mililitrowy zastrzyk morfiny prosto w mózg.
Utarł się stereotyp, że każdy szanujący się mędrzec posiada drewnianą laskę. Długą i nieco zakrzywioną. Im dłuższa i bardziej odbiegająca od pionu tym większą mądrość posiada ów mędrzec. I tak sobie myślę, że gdybym posiadał fabrykę takich lasek, już dawno na wszystkich biznesowych galach stałbym tuż przy Michale Sołowowie, bynajmniej nie z powodu zamiłowania do tego samego sportu. A jeśli jestem już przy kieleckim kierowcy, wytłumaczę co niektórym z czego słynie. W środowisku kierowców jest postrzegany jako niezwykle doświadczony i inteligentny człowiek. Pan Sołowow nie wdaje się w głupie słowne utarczki z każdym, kto tylko się nawinie, ogranicza słowotok w sprawach ważnych do niezbędnego minimum. Nie kłóci się z działaczami, nie opowiada różnych historyjek policjantom, w komunikatach prasowych nie "używa sobie", aby oczernić kogokolwiek, bo nie tędy droga. Słuszność tej postawy wynika z dystansu i świadomości, że zabieranie głosu to pogłębianie tej czarnej dziury, bo jeśli na coś jest milion idiotycznych pomysłów to okazuje się, że i tak nie jest tak tragicznie, bo jeśli ktoś "z góry" podłapałby kilka takich pomysłów to mielibyśmy o wiele większy pasztet.
W tym przypadku nie w szaleństwie i rewolucjach jest metoda, ale w spokojnym podejściu do sprawy i nie wdawaniu się w dyskusje, które i tak do niczego nie prowadzą - co najwyżej powiększą nienawiść ludzi mówiących o sobie "My kibice" do "tych na stołkach". Przyznam się szczerze - nie widzi mi się taka sytuacja, w której kibic widząc jakiegokolwiek działacza splunie mu pod nogi a działacz nie pozostając dłużny rzuci bardzo precyzyjne: sp... chamie! Coś to Państwu przypomina? No właśnie, tym bardziej nie możemy dopuścić do takich sytuacji.
Osobiście nie lubię wymądrzać się na tematy typu "co zmienić", "kogo i w jaki sposób wyrzucić" i nie czuję się osobą odpowiednią do szerzenia mądrości tego typu. Lepiej zająć się czymś, na co mamy realny wpływ i co naprawdę zależy od nas, jeśli oczywiście coś takiego istnieje. Inaczej, jeśli czegoś takiego po prostu nie ma a z głębi duszy płynie głos mówiący: Jesteś najmądrzejszy, jednym trafionym pomysłem zmienisz cały świat na lepsze i wszystko będzie kolorowe. Tylko dzięki TOBIE. Wypowiedz się!.
Paweł Świder.
pawel.swider@sportowefakty.pl
PS. Jeśli doprowadzicie do tego, że PZMot zostanie rozpędzony we wszystkich kierunkach świata uderzę się w pierś i stwierdzę, że nie doceniłem tych starań, ale póki co nie ma takiego zagrożenia. I coś podpowiada mi, że tak już pozostanie na długo. Bardzo długo.