To był prawdziwy thriller. Losy końcowej pozycji Kuby Giermaziaka rozgrywały się niemal w każdej minucie wyścigu w Abu Zabi. Przed finałową rozgrywką Polak był w bardzo trudnej sytuacji, bo musiał bronić trzeciej pozycji w mistrzostwach przed kierowcami, którzy ruszali przed nim. Na starcie po ostrej walce obronił 9. pozycję i zaczął ścigać rywali.
Pierwsze, bardzo ważne rozstrzygnięcie zapadło na samym początku. Nick Tandy, który w tabeli tracił do Polaka tylko jedno oczko popełnił błąd. Walcząc o prowadzenie wpadł na tył Porsche Rene Rasta i uszkodził swoje auto na tyle poważnie, że nie był już w stanie ukończyć wyścigu. Od tej pory w walce o trzecie miejsce liczyli się już tak naprawdę tylko Sean Edwards i Kuba Giermaziak. Aby dopiąć swego musieli jak najwyżej dojechać do mety w nadziei, że przeciwnik zdobędzie jak najmniej punktów.
Sean wyprzedził Norberta Siedlera, a na samym końcu kolega z ekipy Jeroen Bleekemolen przepuścił go na 4. lokatę. Za ich plecami ósmy Kuba najpierw atakował Stefana Rosinę. Pod koniec głównej prostej zrównał się z kolegą z ekipy i wjechał w zakręt minimalnie z przodu, natomiast Stefan ściął szykanę i wrócił na tor przed Giermaziakiem. Rosina dostał więc karę przejazdu przez pas serwisowy za zyskanie nieuczciwej przewagi, a Kuba przesunął się na siódme miejsce.
Polski kierowca wiedział, że aby obronić podium w mistrzostwach musi za wszelką cenę wyprzedzić jeszcze Siedlera. Pierwsza próba nie powiodła się. Tym razem to Polak ściął szykanę, ale zaraz potem oddał Austriakowi zyskaną w ten sposób pozycję. Drugi atak był już całkowicie zgodny z przepisami, choć walka była ostra. Kierowca VERVA Racing Team przebił się jednak na szóstą pozycję, na której dojechał do mety.
W tej sytuacji Edwardsowi nie pomogły nawet polecenia zespołowe. Choć kolega z ekipy Tolimit oddał mu czwartą lokatę i Anglik dzięki temu zrównał się w punktacji z kierowcą VERVA Racing Team, to Polak został sklasyfikowany wyżej. Zadecydowała większa liczba zwycięstw. Kuba triumfował w tym roku dwukrotnie, a Sean jeden raz. Zawodnik VERVA Racing Team stanął więc na podium w końcowej klasyfikacji mistrzostw Porsche Supercup!
Stefan Rosina dojechał do mety na 11. pozycji i ostatecznie został sklasyfikowany na dziewiątym miejscu w mistrzostwach kierowców. Tymczasem ekipa VERVA Racing Team kończy sezon na 4. pozycji w klasyfikacji zespołów. To wspaniałe zakończenie dopiero drugiego sezonu startów w Porsche Supercup. Jeszcze nigdy dotąd ekipa z Polski nie odnosiła tak dużych sukcesów, w tak wysokiej kategorii wyścigów samochodowych.
- Półtora roku temu informowaliśmy opinię publiczną o powołaniu pierwszego polskiego zespołu VERVA Racing Team, debiutującego w prestiżowej serii Porsche Supercup - projektu, który był bezprecedensowym wydarzeniem sportowym w Polsce. Dzisiaj widzimy, że projekt ten okazał się wielkim sukcesem. W imieniu PKN ORLEN składam gratulacje i dziękuję całemu zespołowi VERVA Racing Team za wspaniały i niezapomniany sezon – podsumował Leszek Kurnicki, Dyrektor Wykonawczy ds. Marketingu i Komunikacji Korporacyjnej PKN ORLEN.
Kuba Giermaziak: Wciąż nie mogę jeszcze ochłonąć po tym wyścigu. Trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej! Jestem bardzo szczęśliwy.To był dla nas wyścig o wszystko. Oprócz Rene Rasta cała reszta w czołówce walczyła o jak najwyższe końcowe miejsca w mistrzostwach. Sam start był OK. Wiedziałem, że nie mogę się dać wyprzedzić Patrickowi Huismanowi, ale on nie dawał za wygraną i już na pierwszym okrążeniu kilka razy uderzył w tył mojego samochodu. Potem starałem się trzymać tempo czołówki, ale nie było to łatwe, bo samochód jak zawsze był ustawiony tak, aby mocniejsza była druga połowa wyścigu.
- Dawałem z siebie wszystko i widziałem, że z tyłu jestem bezpieczny, więc skupiłem się na gonieniu Stefana. On jechał za Edwardsem, który z kolei naciskał Siedlera. Norbert trochę ich spowalniał i w tym upatrywałem swojej szansy. Pierwszym ciekawym momentem była próba wyprzedzenia Rosiny. Wszedłem na wewnętrzną i utrzymałem się na torze, a Stefan postanowił ściąć szykanę. Dlatego zaraz potem dostał karę, a ja awansowałem. Wiedziałem, że jeśli tylko Edwards wyprzedzi Siedlera, to moja pozycja w mistrzostwach będzie zagrożona, dlatego przez cały wyścig jechałem pod presją. Po prostu sam też musiałem wyprzedzić Norberta. Widziałem, że dalej z przodu jedzie Jeroen Bleekemolen i było oczywiste, że przepuści kolegę z ekipy, bo na koniec sezonu liczy się każdy punkt.
- Pierwsza próba ataku na Siedlera była trochę nazbyt optymistyczna. Zahamowałem bardzo późno, podobnie jak on, i przestrzeliłem szykanę. Wracając na tor wiedziałem, że będę musiał go puścić, aby uniknąć kary, co uczyniłem zaraz potem. Walka zaczęła się na nowo. Na jednej z szykan mocno się do niego zbliżyłem, on próbował mnie przyhamować, ale ja nie dałem się zablokować i wszedłem mu, jak to się mówi, pod pachę. Utrzymałem wewnętrzną linię i choć on próbował mnie przycisnąć, postawiłem wszystko na jedną kartę. Uznałem, że albo go pokonam, albo się zderzymy. W końcu jednak musiał odpuścić. Kiedy przejechałem metę nie wiedziałem jeszcze, które mam miejsce w końcowej klasyfikacji, ale kiedy zobaczyłem, że szef zespołu i inżynier biją mi brawo, wiedziałem już, że się udało. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę jak ważne były te małe punkty, w wyścigach, w których nam nie szło. Chociażby na Nordschleife, gdzie wyjechałem z pułapki żwirowej i dojechałem do mety na 12. miejscu. Okazało się, że wszystko miało znaczenie. Cieszę się też, że ukończyłem w tym roku wszystkie wyścigi i w każdym zdobywałem punkty.
- Ta trzecia pozycja bardzo nas cieszy, ale też uczy pokory. Pokazuje, że musimy się jeszcze wiele nauczyć. Pragnę podziękować całemu zespołowi. Nie mieliśmy w tym roku ani jednej awarii i oprócz tej jednej kwalifikacji w Abu Zabi samochód zawsze sprawował się wyśmienicie. Wielkie podziękowania także dla naszego sponsora, firmy PKN ORLEN. Zawsze nas wspierali. Dzięki nim mogliśmy dużo testować i profesjonalnie przygotowywać się do wyścigów. Dzięki zaangażowaniu PKN ORLEN w ciągu dwóch sezonów zdobyliśmy cenną wiedzę i doświadczenie, poznaliśmy tory Formuły 1 w Europie i Azji, co sprawiło, że teraz z powodzeniem rywalizujemy z najlepszymi kierowcami w swojej kategorii.
Chciałbym także podkreślić, że żaden sport nie miałby sensu bez wsparcia kibiców, więc dziękuję wszystkim polskim kibicom, którzy wspierają mnie zarówno bezpośrednio z trybun w trakcie wyścigów jak i tym, którzy kibicują przed telewizorami. To mnie właśnie motywuje do jak najlepszej jazdy.
Dziękuję wam wszystkim!
Stefan Rosina: To był naprawdę fajny wyścig. Wiedziałem, że mogę wyprzedzić Norberta Siedlera, więc spróbowałem i się udało. Co więcej mogę powiedzieć? Dostałem karę przejazdu przez pas serwisowy, ale naprawdę musiałem ściąć tę szykanę, bo inaczej zderzyłbym się z Kubą, a nie chciałem doprowadzić do kolizji, bo to przecież mój kolega z ekipy, który potrzebował zdobyć jak najwięcej punktów. Dawałem z siebie wszystko i pokazałem, że potrafię walczyć. Byłem w już czołowej szóstce, a potem dostałem karę. Dziękuję zespołowi. Może moje rezultaty nie były najlepsze, ale utrzymywaliśmy się w czołowej ósemce, więc nie było też tak źle. Gratuluję Kubie trzeciego miejsca w mistrzostwach. To duże osiągnięcie.