Był faworytem, a złapał drugą porażkę do rekordu. "Nowe doświadczenie za mną"

Getty Images / Na zdjęciu: Oskar Szczepaniak
Getty Images / Na zdjęciu: Oskar Szczepaniak

W ósmej walce XTB KSW 104 faworytem był Oskar Szczepaniak. Dość nieoczekiwanie z oktagonu ze zwycięstwem wyszedł jednak Tymoteusz Łopaczyk, który zwietrzył swoją szansę i ją wykorzystał.

Wszystko rozstrzygnęło się jeszcze w pierwszej rundzie. Sytuacja wydawała się być opanowana przez szczecińskiego Berserkera. - Miałem tę walkę pod kontrolą, do czasu. Tak się potoczyło, że na chwilę światło gdzieś zgasło i obudziłem się, trzymając nogę. Niestety, nowe doświadczenie za mną i kolejne przede mną. Rozwijam się dalej i mam nadzieję, że wyciągnę z tego naprawdę niesamowitą lekcję. Jestem młody i ciekawe, co przyniesie nam przyszłość - powiedział Oskar Szczepaniak.

25-latek rzeczywiście dobrze radził sobie w klatce, ale wystarczył chwila, aby sytuacja zmieniła się o 180 stopni. - Walkę ogólnie pamiętam, ale bez tego momentu, jakim ciosem dokładnie dostałem. Rozmawialiśmy, że był to sierp, takie przedramię. Ciężko to ocenić, będę musiał to sprawdzić na nagraniach. Później dostawałem ciosy łokciami z góry - opowiadał zawodnik.

ZOBACZ WIDEO: Mariusz Pudzianowski negocjuje szokujący transfer do freak-fightów

- Trzymając nogę byłem taki obecny, a sędzia mówił "broń się". Ja mówię: "przecież trzymam nogę, o co chodzi? Jest wszystko okej." Później rozmawiałem z teamem, że to jest typowe. Człowiek sobie myśli, że odpoczywa w tej pozycji, a zasypuje go grad ciosów i to mocnych, bo jak jest adrenalina to ta siła jest większa. Trudno nawet stwierdzić tę skalę - kontynuował.

Dla Szczepaniaka to dopiero druga porażka w zawodowej karierze, a za sobą ma już dziewięć starć. Nie zamierza jednak się tym przejmować, choć na samym początku potrzebował wsparcia osób ze swojego otoczenia.

- Taki jest sport. Cały czas chcę się rozwijać. Tak to się potoczyło. Inaczej to sobie wizualizowałem, ale porażki kluczem do sukcesu. Cieszę się, że mam takich trenerów obok siebie, bo mnie pocieszyli w tym wszystkim. Byłem naprawdę załamany. Powiedzieli mi jednak: "Głowa do góry, chłopaku. Cały czas jesteś taki sam. Nie zmieniaj się". To jest mój duży sukces, że mam ich po swoje stronie - mówił.

Na XTB KSW 104 w Arenie Gorzów z uwagi na lokalizację wybrało się też wielu szczecinian. Ci głośno dopingowali chłopaków z Berserkers Team. - Wiem dokładnie, gdzie wszyscy siedzieli. Niesamowite uczucie mieć obok siebie takich bliskich. Tym bardziej po przegranej, wychodząc z klatki, widziałem, ilu ludzi mnie wspiera. Niesamowite uczucie. Myślę, że za tym idzie to, że jestem też takim człowiekiem i nie zostałem wygwizdany. Wiele rzeczy obiecałem, które nie wyszły, ale mimo to ludzie dobrze mnie odebrali - zauważył reprezentant wagi średniej.

Walka z Tymoteuszem Łopaczykiem już za nami. O czym teraz będzie myślał wojownik ze Szczecina? - Marzenia i plany cały czas są takie same. To nie jest tak, że po tej przegranej walce zmieniam jakoś całkowicie swoje życie. Wykluczam pewne niuanse, które gdzieś tam może nie zagrały. Wprowadzam nowe. Nie ma co wysuwać pochopnych wniosków. Wszystko jest kwestią czasu. Wracam do swojej rodziny, chwila odpoczynku i bierzemy się do roboty - zapewnił.

Oskar Szczepaniak szuka też już kolejnych celów, jakie mógłby osiągnąć i skalpów, które mógłby zdobyć. - Po tej walce myślałem, żeby zawalczyć z takim zawodnikiem jak Fleminas. Ciekawi mnie bardzo on i jego niekonwencjonalny styl. Fajnie byłoby się z nim zmierzyć. Jednak teraz przegrałem, dalej jestem poza rankingiem i trzeba wyznaczać sobie nowe cele. Zobaczymy, co na to powie KSW, kogo mi przypiszą. Nie ma co gdybać - zakończył.

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści