47-letni Mariusz Pudzianowski, zanim zdobył sławę, spędził 19 miesięcy w więzieniu. Jak przypomniał "Super Express", były strongman, obecnie zawodnik MMA i gwiazda KSW, trafił tam za pobicie, chociaż początkowo oskarżono go także o kradzież.
"Pudzian" został skazany na trzy i pół roku, ale po apelacji wyrok skrócono na dwa i pół roku. Ostatecznie za dobre sprawowanie wyszedł jeszcze wcześniej.
Podczas pobytu za kratami Pudzianowski prowadził pamiętnik. W jednym z wpisów z 7 czerwca 2001 r. tak opisywał codzienność więzienną: "Leci mi już dziesiąty miesiąc odsiadki. Dzień jak co dzień. Pobudka - 6:30. Apel o 7. Na śniadanie nic specjalnego nie było. Dali 'cwaniaka' (salceson - przyp. red.), chleb, masło i kawę. O 10 jak co dzień 45 minut spaceru" (cytat za sport.se.pl).
ZOBACZ WIDEO: Dramatyczny czas w życiu Pawła Nastuli. "Ciągle czuję jej obecność"
W swoim pamiętniku wspomniał także o incydencie w łaźni, do której razem z innymi więźniami chodził ćwiczyć.
"Za to o 11 zaczął się mały młyn. Wychodzimy do łaźni. Spadła atanda (grupa porządkowa - przyp. red.), przewrócili całą łaźnię i kantorek, gdzie trzymaliśmy żelastwo do ćwiczeń, łomem rozwalili szafę. Jakby cyklon przeszedł. Można się domyśleć, dlaczego. Bo telefon był tam schowany" - zaznaczył.
Pudzianowski wyjawił, że ktoś z zazdrości doniósł na ćwiczących osadzonych, co skutkowało przesłuchaniami i "suchą łaźnią" w izolatce. "Na pewno ktoś nas z zazdrości sprzedał. Że po treningach możemy codziennie wziąć prysznic, a reszta raz w tygodniu" - podsumował autor pamiętnika.