W połowie zeszłego roku pojawiła się sensacyjna informacja o zakończeniu współpracy Jana Błachowicza i jego wieloletniego głównego trenera Roberta Jocza. Obie strony nie wypowiadały się w mediach na temat powodów rozstania, ale temat powrócił w ostatnich dniach.
Jocz w rozmowie z Filipem Lewandowskim stwierdził bowiem, że gdyby pozostał trenerem Błachowicza, ten odzyskałby pas mistrza wagi półciężkiej UFC w ostatniej walce. Przypomnijmy, że starcie Polaka z Magomiedem Ankalajewem zakończyło się remisem i żaden z zawodników nie wywalczył tytułu.
Następnego dnia Błachowicz postanowił przerwać milczenie i zdecydował się zabrać głos ws. Jocza. "Odszedł z klubu praktycznie bez słowa. Ani ja, ani nikt z mojego środowiska do dziś nie wie, o co chodzi. Nie mamy żadnego kontaktu pomiędzy sobą i szczerze mówiąc nawet go nie szukam" - napisał na Facebooku (całość TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO: KSW chce takiej walki Chalidowa. Szef organizacji rzuca pomysł!
Całą sytuację postanowił skomentować też inny zawodnik MMA, a prywatnie szwagier Błachowicza - Łukasz Jurkowski. - Mniej gryzę się w język, mi może więcej wypada niż mistrzowi UFC. Nie dziwi mnie złość Janka Błachowicza (...) Nie odchodzi się tak od zawodnika, z którym miało się relację czysto sportową i prywatną, przyjacielską - przyznał współprowadzący program "Koloseum" na Polsacie Sport.
"Juras" nie zgadza się też z teorią Jocza dot. ostatniej walki z Ankalajewem. - Nagle pełna satysfakcja trenera Jocza, który mówi, że jakby był z Jankiem, to pas byłby w Polsce. Nie, nie było go i nie będzie. Nie było go przy Janku, gdy go potrzebował, nie będzie go również w przyszłości - dodał.
Czytaj też: Szok! Szpilka pochwalił się niesamowitym tatuażem