Co za historia! Chciał rzucić sport, a został multimedalistą mistrzostw Europy

Materiały prasowe / PZŁS / Na zdjęciu: Marek Kania
Materiały prasowe / PZŁS / Na zdjęciu: Marek Kania

Marek Kania został brązowym medalistą mistrzostw Europy w łyżwiarstwie szybkim na dystansie 500 m. To drugi medal wywalczony przez 24-latka podczas turnieju w Holandii. - Spełniłem swoje kolejne sportowe marzenie - cieszy się łyżwiarz.

W tym artykule dowiesz się o:

Marek Kania wróci do Polski z dwoma medalami, bo w sobotę, razem z Piotrem Michalskim i Damianem Żurkiem, został mistrzem Europy w drużynowym sprincie. Dorobek medalowy polskiej ekipy uzupełniły Andżelika Wójcik, Iga Wojtasik i Karolina Bosiek, które w drużynowym sprincie wywalczyły srebrny medal.

- Nie lubię pompować balonika, bo później mogę się potknąć i nic nie wyjdzie z zapowiedzi, ale rzeczywiście czułem, że jestem w bardzo dobrej formie i na pewno trafiłem z dyspozycją. Od samego początku zawodów czułem, że trafiłem z formą i wystarczy tylko pokazać, na co mnie stać - przyznał Kania.

- Indywidualny medal na mistrzowskiej imprezie zawsze był moim marzeniem, a więc spełniłem je. Dwa lata temu spełniłem marzenie o starcie na igrzyskach, teraz o indywidualnym medalu imprezy mistrzowskiej, więc co teraz? Chyba medal mistrzostw świata - dodał 24-latek.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nie mogła sobie tego odmówić. Miss Euro zrobiła show na plaży

Kania spełnia marzenia na lodzie, a niedawno... porzucił łyżwiarstwo szybkie i zajął się wrotkarstwem. Dał się jednak namówić do powrotu: - Nie byłem w stanie po prostu przewidzieć, jak to się potoczy. Od wielu lat nie poprawiałem się na łyżwach i dlatego chciałem je porzucić.

- Gdy wróciłem do panczenów nagle zaczęło iść coraz lepiej i jak widać cały czas idę do przodu. Gdybym nie wrócił do łyżew, a kiedyś ktoś powiedziałby mi, z jakich osiągnięć zrezygnowałem, to bym sobie mocno pluł w brodę - przyznał multimedalista.

Blisko podium, bo na piątym miejscu, był Piotr Michalski, a dwie pozycje niżej uplasował się Damian Żurek. Z dobrej strony ostatniego dnia pokazały się też reprezentantki Polski na dystansie 1000 metrów: Karolina Bosiek była piąta, Iga Wojtasik dziesiąta, a Natalia Jabrzyk - czternasta.

Marek Kania podczas ME / fot. materiały prasowe PZŁS
Marek Kania podczas ME / fot. materiały prasowe PZŁS

Bosiek i Jabrzyk, wraz z Magdaleną Czyszczoń, godzinę wcześniej wzięły udział w biegu drużynowym. Niestety, Polki uplasowały się na piątej pozycji, choć do drugich w klasyfikacji Niemek straciły zaledwie sześć dziesiątych sekundy.

W niedzielę Biało-Czerwoni rywalizowali także w biegach ze startu masowego oraz na 1500 metrów mężczyzn. W biegach ze startu masowego Polacy byli bardzo aktywni i widoczni. Artur Janicki uplasował się na szóstej pozycji, a dziewiątą lokatę zajął Dawidowi Burzykowskiemu.

Taki sam wynik w biegu kobiet miała Magdalena Czyszczoń, a piętnasta była Olga Piotrowska. Najgorzej w niedzielę reprezentantom Polski poszło na dystansie 1500 metrów mężczyzn - Szymon Wojtakowski, choć pobił swój rekord życiowy, był osiemnasty, a Marcin Bachanek dwudziesty.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty