Przed halowymi mistrzostwami świata w Belgradzie po cichu liczono, że swoją cegiełkę do dorobku medalowego naszej kadry dołożą polscy kulomioci. Szczególnie w przypadku Konrada Bukowieckiego wydawało się, że jest w na tyle wysokiej formie, że jest w stanie powalczyć o medale.
Niestety, sobotni konkurs brutalnie zweryfikował oczekiwania. Zarówno Bukowiecki, jak i Michał Haratyk odpadli w eliminacjach. Pierwszy pchnął kulę na 20,79 m, a drugi niewiele dalej, bo 20,88 m. To jednak było za mało.
- Rozczarowanie na pewno. Wszystko wskazywało, że powinno być dobrze i wydawało mi się, że jestem w bardzo dobrej formie, ale moje pchnięcia były słabe i kompletnie nie na moim poziomie. Wyszło, jak wyszło. Nie ma co szukać dziwnych przyczyn. Po prostu dałem d... i tyle - przyznał szczerze Bukowiecki w rozmowie z TVP Sport.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zimowa wyprawa żony skoczka. I to nie byle jaka!
Mniejsze oczekiwania były wobec Haratyka, który ostatnio nie był w najwyższej dyspozycji. Wprawdzie udało mu się pchnąć dalej od kolegi z kadry, ale wobec braku awansu do finału było to marne pocieszenie.
- Nie przyjechałem tutaj ze znakomitą formą. Chciałem mocno zacząć. Powiedziałem sobie, że pcham na maksa, no i tak mocno chciałem, że zapomniałem, że trzeba utrzymać pchnięcie - komentował Haratyk.
Od razu przypominają się ubiegłoroczne igrzyska olimpijskie w Tokio. Wtedy także Polaków zabrakło w finale i w eliminacjach również lepszy był Haratyk.
HMŚ. Smutna sobota dla Polaków. Wielkie emocje w Belgradzie >>
"Jestem wściekła". Justyna Święty-Ersetic liczyła na medal >>