Nastoletnia Polka robi furorę. "Wiem, że jestem inna niż wszyscy"

PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Anastazja Kuś
PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Anastazja Kuś

Choć dopiero niedługo skończy 18 lat, to już może pochwalić się wybitnym sportowym CV. Choć Anastazja Kuś wciąż robi postępy, to w internecie spotyka się z hejtem. Co ciekawe, krytykowała ją nawet koleżanka ze sztafety.

W tym artykule dowiesz się o:

W tym sezonie zimowym Anastazja Kuś zdobyła brązowy medal mistrzostw Polski, pojechała na halowe mistrzostwa Europy, a podczas niedawnych mistrzostw świata w Nankinie wraz z koleżankami zdobyła srebrny medal. Już dawno nie mieliśmy w Polsce tak dużego talentu. Jako nastolatka takich wyników nie osiągała nawet czołowa obecnie biegaczka świata Natalia Bukowiecka.

Mateusz Puka, WP SportoweFakty: Po występie w sztafecie 4x400 m na igrzyskach olimpijskich dość mocno zaatakowała cię Iga Baumgart-Witan, która wprost powiedziała, że nie sprostałaś oczekiwaniom, a choć sama prosiłaś, by traktowano cię jak seniorkę, to po biegu stosowałaś wymówki i kiepskie usprawiedliwienia. Wyjaśniłyście sobie tę sprawę?

Anastazja Kuś, halowa wicemistrzyni świata w sztafecie 4x400 metrów: Obiecałam sobie, że nie będę się do tego odnosić. Z Igą wszystko sobie wyjaśniłyśmy. Ja do takiego poziomu zniżać się nie będę.

ZOBACZ WIDEO: Były kadrowicz stworzył niesamowitą grę. Siatkówka bez wstawania z kanapy

Masz do niej żal za te słowa?

Nie jestem taką osobą. Skupiam się na sobie, nie interesują mnie inni. Nie będę oceniała, kto jak pobiegł i uważam, że taką zasadę powinni stosować wszyscy. Czas poświęcony na hejtowanie czy jakieś inne niemiłe słowa do innych, radziłabym poświęcić na swój rozwój osobisty.

Nie masz jeszcze 18 lat, a osiągnęłaś tak wiele i już musisz mierzyć się w internecie ze sporym hejtem. Ludzie podważają twoje sukcesy, talent, krytykują aktywność w mediach społecznościowych. Mocno przeżywasz taką krytykę?

Jedni mnie kochają, inni nienawidzą i stąd ten hejt. Potrafię to sobie jednak wytłumaczyć. Jestem po prostu inna niż wszyscy, wyróżniam się na tle pozostałych, nie jestem nijaka. Z tego powodu ludzie po prostu skupiają się na mnie. Jedni chwalą i kibicują, a inni hejtują.

Naprawdę tak łatwo to sobie wytłumaczyć?

Jestem osobą bardzo medialną, może nie powiem, że bardzo popularną, ale sporo osób w Polsce i za granicą już mnie kojarzy. Faktycznie czuję spore zainteresowanie mną, bo jednak jestem bardzo młodą zawodniczką, więc to jasne, że moje sukcesy mogą wywoływać większe zdziwienie. Nie chcę jednak na tym poprzestać. Indywidualnie planuję zdobywać medale mistrzostw świata, Europy, ale wiadomo, że wszystko w swoim czasie. Najważniejszym celem jest oczywiście złoto olimpijskie i liczę, że będę mogła o to powalczyć już w Los Angeles.

Czyli naprawdę hejt w mediach społecznościowych w ogóle cię nie dotyka?

Jestem na to przygotowana, wiem z czym to się wiąże, wiem, że osoby znane muszą się z tym liczyć. Pojawiało się to w moim życiu wcześniej, czy przy sukcesach, czy przy porażkach. Pracuję nad tym z psychologiem sportowym. Trochę już jestem w sporcie i wiem, że im większy sukces, tym więcej ma się wrogów.

Na zdjęciu: Anastazja Kuś/Fot. Getty Images
Na zdjęciu: Anastazja Kuś/Fot. Getty Images

Jako 17-latka weszłaś do zgranej drużyny i już na igrzyskach zabrałaś miejsce bardziej doświadczonym koleżankom, jak choćby wspomnianej Idze Baumgart-Witan. Jak to wpłynęło na wasze relacje? Trudniej jest się dogadać?

W sporcie, tak jak w każdym innym środowisku, pojawiają się pewne starcia charakterów i osobowości. To całkowicie normalne. Każda z nas jest skupiona na bieganiu i chcemy dobrze wypadać na bieżni. Nie każdy musi się z każdą lubić. To funkcjonuje dokładnie tak, jak w życiu.

Pomiędzy tobą a choćby Justyną Święty-Ersetic jest 15 lat różnicy. Sporo.

Dogadujemy się na tyle, na ile pozwalają nam warunki. Widujemy się tak naprawdę tylko czasami na obozach i jakiś większych imprezach. Mieszkamy w innych częściach Polski, nie trenujemy razem na co dzień. Tak naprawdę dopiero się poznajemy. Trzeba być świadomym, że ta starsza ekipa będzie powoli odchodziła, a w drużynie będzie pojawiało się coraz więcej młodych dziewczyn. Więc na pewno będzie łatwiej i też to będzie się na nowo budować. Do Chin miałyśmy krótki wyjazd, ale naprawdę dobrze się dogadywałyśmy i miło spędzałyśmy czas na treningach.

Czy czujesz się już pełnowartościową uczestniczką sztafety 4x400 m?

No tak. Biegałam w niej już kilka razy, więc nie wiem czemu miałam się nie czuć członkinią tego zespołu. Jestem traktowana na takich samych zasadach, jak każda inna zawodniczka. A to, że właśnie jestem młodsza? To tylko powód do radości, że mamy perspektywicznych zawodników.

Pytanie, czy łatka perspektywicznej nie powoduje, że oczekiwania wobec ciebie stają się zbyt wygórowane i ciągle rosną?

Presja to nieodłączny element sukcesu. Kibice oczekują po prostu kolejnych zwycięstw. Ja wiem, jak wygląda życie sportowca i zdaję sobie sprawę, że jest w nim więcej porażek niż sukcesów. Na razie tych sukcesów jest u mnie bardzo dużo, więc bardzo się cieszę.

Jaki jest twój klucz do sukcesu?

Przede wszystkim chciałabym się cały czas rozwijać bez kontuzji. To jest bardzo ważne, bo wiemy, że większość zawodniczek w moim wieku miała już kontuzje. Mnie na szczęście nic poważnego jeszcze nie było i oby tak jak najdłużej. Wiem, że to jest klucz do sukcesu. Z tego też powodu robimy tak, że moje treningi nie eksploatują mnie w żadnym stopniu. Powoli idę swoją drogą. Czasu na regenerację mam bardzo dużo. Mam nadzieję, że jak najdłużej będzie to wszystko sprawiało mi taką samą radość.

Stajesz się coraz bardziej popularna. Jak się z tym czujesz?

Bardzo sobie cenię, że mogę inspirować ludzi, pokazywać, że wiek to jest tylko liczba i zawsze jest dobry czas, by spełniać swoje marzenia. Ktoś mógłby powiedzieć, że w tym wieku powinnam siedzieć w szkolnej ławce, a ja nie mając jeszcze 18 lat już byłam na igrzyskach i mam medal mistrzostw świata. A przy tym nie zaniedbuje obowiązków w szkole i realizuję się też na innych polach.

Start w Nankinie nie był początkowo planowany. Jaka była twoja reakcja, gdy okazało się, że jednak będziecie miały okazję powalczyć o medal?

Tak naprawdę ja już miałam wcześniej zakończyć sezon halowy, już nawet odpuściłam treningi. Chwilę później World Athletics zaprosił naszą sztafety do rywalizacji. Postanowiłyśmy, że spróbujemy naszych sił. To był eksperyment, bo jeszcze nigdy nie startowałam w tak poważnych zawodach zaledwie dzień po tak długiej podróży. Dodatkowo nie miałyśmy żadnej aklimatyzacji. To kolejne doświadczenie, które na pewno przyda mi się w przyszłości.

Nikt nie zamierza umniejszać waszemu sukcesowi, ale jednak trzeba mieć świadomość, że w walce o medal wystarczyło pokonać reprezentantki Sri Lanki i Chin, a - łagodnie mówiąc - nie należą one do czołowych ekip świata. Żałujesz, że nie mogłyście się pościgać z lepszymi drużynami?

Zdajmy sobie sprawę, że mistrzostwa były późno i to nie był dogodny termin dla nikogo. Zresztą w dobrej formie byłam miesiąc temu podczas sezonu halowego, a coś takiego trudno utrzymać przez dłuższy czas. Nie ma się co dziwić, że wiele zawodniczek odpuściło wyjazd do Chin. Już wcześniej można się było tego spodziewać i to zresztą cecha charakterystyczna ścigania w hali. Ja jednak nie zamierzam o tym dyskutować, bo nikt nie zabronił im przyjechać do Chin. Każdy mógł tam być i walczyć o medale. My pojechałyśmy i okazałyśmy się drugą najszybszą sztafetą na świecie. Nie żałuję tej decyzji i cieszę się, że mogłam to przeżyć.

Na zdjęciu: Anastazja Kuś/Fot. Getty Images
Na zdjęciu: Anastazja Kuś/Fot. Getty Images

Jakie plany na kolejne miesiące?

Ten sezon będzie bardzo długi, bo ja mam swoje mistrzostwa Europy U20 w sierpniu, we wrześniu mamy mistrzostwa świata w Tokio, w których chciałabym wystartować w sztafecie. Przedłużony sezon w hali bardzo mocno zmienia plany treningowe, więc wszystko trzeba będzie ustalać od nowa.

A już w maju kolejne World Relays, czyli nieoficjalne mistrzostwa świata sztafet w… Chinach.

Dopiero za kilka tygodni podejmiemy decyzję z trenerem, czy będę chciała tam pojechać. Nawet jeśli trener mnie powoła, to nie mogę zapewnić, że będę gotowa. Na pewno chciałabym się też skupić na biegach indywidualnych, bo jednak to jest to, co chciałabym robić głównie w przyszłości. Nie chciałabym się skupiać tylko na sztafecie. Chciałabym zaistnieć indywidualnie. Mam tytuły do zdobycia wśród rówieśniczek, a to też może mi pomóc, bo w Europie mamy bardzo wysoki poziom.

Po występie na igrzyskach powiedziałaś, że słabszy bieg był spowodowany dodatkowym stresem. Czy dzisiaj czujesz się już znacznie pewniej w sztafecie?

Wtedy się stresowałam, bo to były igrzyska olimpijskie, więc myślę, że tam każdy sportowiec odczuwa jakiś stres. To nie jest tak, że wychodzimy na bieżnię i żadna z nas się nie stresuje. W Paryżu zabrakło mi wybiegania w sztafecie, bo jednak to był mój pierwszy występ sztafetowy wśród seniorek. Dodatkowo biegłam na pierwszej zmianie, więc myślę, że każda inna dziewczyna podobnie by zareagowała.

Z występu w Chinach jesteś zadowolona?

Wypełniłam wszystkie założenia taktyczne, zostałam najmłodszą medalistką mistrzostw świata z Polski. To duże wyróżnienie i sukces. Jestem zadowolona z siebie.

Powiedziałaś już, że twoim marzeniem jest złoto olimpijskie, być może nawet już w Los Angeles. A jakie masz marzenia pozasportowe?

Chciałabym ciągle łączyć kilka moich pasji w jedno. Te rzeczy się nie wykluczają, a na razie faktycznie z sukcesem to wszystko łączę. Jestem przekonana, że właśnie łączenie tych kilku rzeczy zapewni mi szczęście. Nie chcę być znana tylko z biegania, bo wiadomo, że nie będę biegać do końca życia. Chciałabym zdobyć najwyższe laury jak najszybciej i potem zająć się innymi moimi pasjami.

Jakie to pasje?

Jedną z moich zajawek jest modeling i lubię to robić poza sezonem. Skupiam się na sporcie, ale uważam, że budowanie marki osobistej też jest bardzo ważne w sporcie, bo dzięki temu jesteśmy bardziej rozpoznawalni. Ja przyciągam ludzi do oglądania lekkoatletyki, a dzięki temu coraz więcej osób po prostu ogląda zawody, czy to telewizji czy na stadionie.

Rozmawiał Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty

Komentarze (126)
avatar
Katon el Gordo
27.03.2025
Zgłoś do moderacji
6
4
Odpowiedz
Szkoda, że nie autor nie ma odwagi napisać co naprawdę sądzą o Anastazji Kuś inne zawodniczki z kadry (i to bez względu na ich wiek). 
avatar
Gregorius07
27.03.2025
Zgłoś do moderacji
9
7
Odpowiedz
Podobnie jak w skokach narciarskich - wyniki juniorów nie mają żadnego znaczenia. Patrz choćby Murańka, Habdas czy inni. Nie mają ŻADNEGO przełożenia na karierę seniorską. Jak ta przemądrzała p Czytaj całość
avatar
Zygryd Zygfrydowicz
27.03.2025
Zgłoś do moderacji
10
6
Odpowiedz
Nawet w tej sztafecie miała najgorszy czas mimo że np Formella to dziewczyna która biega na 800 m . 
avatar
Kamilek1991
27.03.2025
Zgłoś do moderacji
4
4
Odpowiedz
Czyżby żeńska wersja Jerzego Janowicza? 
avatar
Yollo
27.03.2025
Zgłoś do moderacji
11
4
Odpowiedz
No to Swoboda już swoją ma następczynię. Modeling, youtuberka, lans w tv - gwiazda z niej pewnie będzie ale na pewno nie sportu... 
Zgłoś nielegalne treści