Oczekuje narodzin dziecka. "Po raz pierwszy od lat czuję się zdrowa"

Getty Images / Ryan Pierse / Staff / Malwina Kopron
Getty Images / Ryan Pierse / Staff / Malwina Kopron

W Tokio Malwina Kopron cieszyła się z brązowego medalu olimpijskiego, ale ostatnie dwa lata były dla niej fatalne. Młociarka miała problem, by przespać choćby dwie godziny dziennie. Groził jej nawet definitywny koniec kariery.

W tym artykule dowiesz się o:

Mateusz Puka, WP SportoweFakty: Niedawno podzieliła się pani nowiną o ciąży. Jak samopoczucie?

Malwina Kopron, brązowa medalistka olimpijska z Tokio w rzucie młotem: Mam się bardzo dobrze, rodzę za niecałe dwa miesiące. Zosia jest zdrowa, a ja mam skompletowaną już całą wyprawkę. Po raz pierwszy od kilku lat czuję się zdrowa, nic mnie nie boli, a gdyby nie rosnący brzuch, to w ogóle nie odczułabym tej ciąży.

Wcześniej miewała pani problemy ze zdrowiem?

Tak, przed zajściem w ciążę rozmawiałam z lekarzami o swoich poolimpijskich planach. Kilku mówiło, żebym się nastawiła, że może być trudno, ponieważ mam problemy z tarczycą i dużą dawką stresu. Poszło jednak całkiem sprawnie. Byłam już mocno zmęczona problemami na rzutni, więc i tak planowałam przerwę, a że udało się to połączyć z macierzyństwem, to tylko lepiej. Teraz o dodatkową motywację już nie muszę się martwić.

ZOBACZ WIDEO: Połączenie akrobatyki z futbolem. Takie gole to rzadkość

No właśnie, bo bałem się, że powie pani, że nie planuje powrotu.

W moim życiu prywatnym działo się tyle złego, łącznie z chorobą dziadka, że byłam tym wszystkim przybita. Próbowałam trenować więcej, a było coraz gorzej. To mnie jeszcze mocniej dobijało. Wiedziałam więc, że muszę odpocząć od sportu.

Ciąża pomogła?

Od ostatniego konkursu minęło już osiem miesięcy, a ja czuję, że tak naprawdę emocjonalnie i psychicznie dopiero dochodzę do siebie. Wiem, że będzie mi trudno, ale planuję wrócić do sportu i chcę przygotować się do igrzysk w Los Angeles. Obecnie nie trenuję na rzutni, nie łapię też za sztangę. Chodzę jednak na siłownię, a także na zajęcia z jogi dla ciężarnych, no i oczywiście bardzo dużo spaceruję z psem.

Było aż tak źle?

Czułam, że jeśli to potrwałoby kolejny sezon, to zupełnie zniechęciłabym się do trenowania. Poświęcałam całe życie dla sportu, poświęcał je również dziadek. Narzeczony czekał w domu, a zadowalających wyników nie było. Moja ciężka praca nie przekłada się na dalekie rzucanie. Po 15 latach treningu to będzie mój pierwszy sezon, gdy nie będę startowała.

Co było w tym wszystkim najgorsze?

Bez wątpienia choroba dziadka. Jeżeli w rodzinie dzieją się takie rzeczy, to wszyscy dookoła cierpią. Diagnoza, a później leczenie były dla mnie bardzo trudnymi chwilami. Chwilę później wycofał się mój sponsor.

Z dziadkiem jest już lepiej?

Tak, teraz onkologicznie wszystko jest dobrze, a dziadek jest pod stałym nadzorem specjalistów. Na szczęście wszystko jest w porządku. Dziadek powiedział, że może pomóc w treningach na miejscu.

Jest na to szansa?

Od dawna powtarzam, że z nikim nie trenowało mi się tak dobrze, jak z dziadkiem. Z perspektywy czasu wiem, że potrzebuję tylko spokoju i dobrego planu treningowego. W przyszłym roku, ze względu na córkę, wybierzemy trenowanie głównie w rodzinnym mieście oraz w Spale. Obecnie nie planuję wyjazdów poza Polskę, chyba że przyłączę się do jakiejś grupy treningowej.

Chciałby pani trenować pod okiem Szymona Ziółkowskiego z Pawłem Fajkiem, czy być trenowana przez Joannę Fiodorow razem z Wojciechem Nowickim?

Nie. Nie będę w stanie realizować 100 procent ich treningu i uczestniczyć w zgrupowaniach zagranicznych. Mój plan zakłada przygotowania z narzeczonym, który jest trenerem przygotowania motorycznego. W treningach technicznych pomagałby dziadek. Na początku muszę wrócić po ciąży do optymalnej formy, a to zajmie kilka miesięcy, potem mogę zacząć myśleć o treningu specjalistycznym.

Co z kontuzjami?

Pierwszy raz wiem, co to znaczy odpocząć. Od dwóch lat towarzyszyły mi kontuzje, cały czas mnie coś bolało, uniemożliwiało trening na 100 procent. Trwające wiele miesięcy zapalenie kaletki biodrowej czy ból barku powodował, że miałam problem z treningiem i snem. Bywało tak, że spałam po dwie godziny w nocy, a potem musiałam iść i mocno trenować. Pojawiały się symptomy przetrenowania.

A pani mimo wszystko nie myślała o zrobieniu sobie przerwy. Dlaczego?

Nie chciałam tracić tego, co już wypracowałam. Zamiast odpocząć, trenowałam jeszcze mocniej. Teraz wiem, że trzeba było odpuścić. Wtedy jednak nie brałam tego pod uwagę. Nawet po nieprzespanej nocy wychodziłam na trening, a gdy ból się nasilał, tylko zagryzałam zęby.

Tak da się funkcjonować?

Da się, ale mój przykład pokazuje, że tylko do pewnego momentu. Przez kilkanaście miesięcy towarzyszył mi ból. W ciągu dwóch lat było może kilkanaście dni, gdy było lepiej. Zaczęły się pojawiać problemy ze snem, ból towarzyszył mi cały czas. Jeździłam po lekarzach, próbowali pomóc, ale nie było poprawy. Gdybym wtedy odpuściła całkowicie, zapewne nie pojechałabym na igrzyska do Paryża.

Ostatnio w trudnym momencie kariery z pomocą przyszedł minister sportu Sławomir Nitras, który mimo zawetowania przez prezydenta nowelizacji ustawy o sporcie przyznał zawodniczkom w ciąży dodatkowe stypendium.

Szanuję podejście ministra, bo zamiast składać obietnice, po prostu podjął decyzję i zrealizował pomoc. Niedawno wypełniłam wniosek o dodatkowe stypendium w związku z ciążą i przez rok będę objęta wsparciem.

Jak wyglądało wasze spotkanie z ministrem?

Zawodniczki w ciąży zostały zaproszone do Warszawy na spotkanie z ministrem. Pytał, jak wygląda w ogóle nasza sytuacja finansowa, życiowa, czego nam brakuje. Rozmowa zakończyła się zapowiedzią wsparcia.

Uwierzyła pani?

Nie miałam czasu się zastanowić, bo chwilę później miałam na mailu do wypełnienia wniosek o stypendium. No i akurat wczoraj wysłałam już wypełnione oświadczenie i mogę ogłosić, że zostało nam przyznane stypendium na rok.

Szybko poszło.

Sytuacja finansowa w ciąży się zmienia. Obecnie nie mam wsparcia z miasta, z KS Wisła Puławy nie mogłam liczyć nawet na wsparcie przed igrzyskami. Mój sponsor przez trudną sytuację na rynku wycofał się ze sponsorowania sportu, a stypendium z PZLA nie jest takie wysokie. Gdyby nie Centralny Wojskowy Zespół Sportowy, nie miałabym zapewnionego finansowania przez okres ciąży. W takiej sytuacji jest wiele zawodniczek i cieszymy się, że minister wyciągnął do nas pomocną dłoń. Nie dziwię się, że mało dziewczyn brało pod uwagę powrót do sportu po ciąży.

Zaproponowany pomysł rozwiązuje problem?

Jeśli chcemy, by zawodniczki wracały po urodzeniu dziecka do sportu, to nie ma wyjścia. Wcześniej się nad tym nie zastanawiałam, ale jeszcze niedawno zawodniczki nie miały praktycznie możliwości, by wrócić do sportu. Warunki finansowe były fatalne, a ich problemy nikogo nie interesowały.

Ile otrzymywałaby pani bez dodatkowego stypendium z ministerstwa?

Tradycyjne stypendium mam wypłacane do porodu, a potem 50 procent tej kwoty przez rok. Nasza reprezentacja Polski przynajmniej w połowie składa się z kobiet. Zapewne większość  kiedyś będzie chciała założyć rodzinę, myślę, że czas najwyższy zapewnić im wsparcie na czas ciąży i po porodzie. Dla większości sport to praca, dlatego zawodniczki powinny mieć warunki takie, jakie otrzymują wszystkie kobiety w ciąży.

Rzut młotem był przez wiele lat "polską" konkurencją, ale te czasy się chyba skończyły. Dlaczego?

Trzeba wziąć pod uwagę, że świat idzie do przodu. Widziałam, na jakich obciążeniach trenuje młoda Kanadyjka - mistrzyni olimpijska z Paryża, to byłam w szoku. Ja nawet w najlepszych latach nie zbliżałam się do takich ciężarów. Potem wszystko przełożyło się na wyniki na rzutni. Z drugiej strony medal w Paryżu dawał wynik 74 metry, więc nie możemy mówić, że świat nam odleciał jakoś bardzo. Ja po prostu nie byłam na poziomie, jaki prezentowałam w tych poprzednich lepszych sezonach.

Rozmawiał Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty

Komentarze (4)
avatar
yes
30.03.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Mogliście dać zdjęcie bardziej reprezentacyjne w formie... 
avatar
yes
29.03.2025
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Dobrze, że Puka nie zapuka z poradami o zajściu w ciążę, donoszeniu lub usunięciu... 
avatar
Janusz sport
29.03.2025
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
A CO NAS TO OBCHODZI ?? CHORE TO A CZEMU NASZE CÓRKI W CIĄŻY NIE MAJĄ ZAPROSZENIA DO MINISTRA A POMOC CZASAMI M POLSKIE SZPITAJE MARNE SKANDAL ?? NIE JEST CZYNNYM SPORTOWCEM TO SA Czytaj całość
Zgłoś nielegalne treści