Julia i Witalij Stepanow w Rosji nazywani są "Judaszami". Gdyby nie oni, w państwie Władimira Putina nadal mogłoby odbywać się wielkie "szprycowanie" sportowców. - Dopóki prezydentem Rosji będzie Putin, podróż do ojczyzny nie będzie dla nas bezpieczny - stwierdziło rosyjskie małżeństwo, od kilku lat mieszkające z dala od ojczyzny.
Dopingowy skandal
W 2014 roku światło dzienne ujrzał dokument "Tajemnice dopingu w Rosji. Jak stworzyć mistrza?" autorstwa niemieckiego dziennikarza Hajo Seppelta. Ale filmu nie byłoby, gdyby nie dwoje Rosjan: biegaczka Julia Stepanowa i jej mąż Witalij Stepanow, były pracownik Rosyjskiej Komisji Antydopingowej.
Wcześniej para pisała listy do Światowej Agencji Dopingowej, od 2010 roku opisywała w nich system dopingowy panujący w Rosji, ale odbijała się od ściany. W końcu zaczęła potajemnie nagrywać rozmowy z trenerami, sportowcami i lekarzami. W ten sposób zebrała dowody, które - po publikacji - wstrząsnęły światem sportu. Seppelt i jego bohaterowie ujawnili rosyjski system dopingowy działający na wielką skalę.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak piękna Amerykanka dba o swoje ciało
Jak działał cały system? W skrócie: strzeżeni przez państwo rosyjscy sportowcy dostarczali próbki moczu z etapu, w którym nie przyjmowali zakazanych substancji. Czysta próbka trafiała do laboratorium, tam "opiekowali się" nią "odpowiedni" funkcjonariusze. A gdy sportowiec oddał zanieczyszczoną próbkę - bo przecież w trakcie zawodów mógł "szprycować się" do woli - ta była składana w "dedykowanym" laboratorium.
Skutkiem ujawnionego skandalu było m.in. odebranie Rosji wielu medali olimpijskich z zimowych igrzysk olimpijskich w Soczi (2014 rok), wykluczenie reprezentantów Sbornej z IO w Rio de Janeiro (2016), znaczna część reprezentacji tego kraju nie mogła wziąć też udziału w zimowych IO w Pjongczangu (2018).
Państwo Stepanow za ujawnienie skandalu zostali nazwani przez rzecznika Władimira Putina "Judaszami". Później opuścili ojczyznę. A właściwie nie opuścili, a po prostu uciekli z Rosji.
Trafił swój na swego
Stepanowa doskonale wiedziała, jak działa doping, bo sama została przyłapana na przyjmowaniu zabronionych substancji. Przyjmowała testosteron, później sterydy anaboliczne.
- Wiedziałam, że to zakazany proces, ale mój trener opowiadał mi historie, że to normalne, że tak robią wszyscy rosyjscy sportowcy - opowiadała w wywiadzie.
W 2013 roku biegaczka została zdyskwalifikowana na dwa lata z uwagi na nieprawidłowości w jej paszporcie biologicznym, a jej rezultaty osiągnięte od 2011 roku zostały anulowane.
- Cieszę się, że mogłam powiedzieć całą prawdę. Nie muszę już nosić ze sobą wszystkich kłamstw. Czy jestem bohaterką? Na pewno się nią nie czuję. Od początku miałam nadzieję, że uda mi się doprowadzić do czystości w rosyjskim sporcie - przyznała Julia.
Z dala od Putina
Państwo Stepanow opuścili Rosję w obawie o swoje życie. I choć od ujawnienia skandalu minęło już sześć lat, małżeństwo nadal nie odważyłoby się wrócić do domu. Para, wspólnie z synem Robertem, przebywa obecnie w USA. Dokładne miejsce jest nieznane. Wiadomo jednak, że od emigracji, kilka razy zmieniali lokalizację.
- Jeśli zabiją nas tutaj, w Ameryce, wszystko zostanie niezależnie zbadane i cały świat dowie się prawdy. Jeśli zabiją nas w Rosji, sprawę zbadają Rosjanie i wykażą, że to był wypadek - powiedziała Julia dla "Evening Standard".
- Dopóki prezydentem Rosji będzie Putin, podróż do ojczyzny nie będzie dla nas bezpieczny. On nazwał mnie "Judaszem", bo co mógł innego powiedzieć? Oczywiście, że jestem dla niego Judaszem, bo powiedziałam prawdę, którą on chciał ukryć, chciał oszukiwać - dodała.
- Mamy nadzieję, że któregoś dnia będziemy mogli nazwać USA domem, ale obecnie to tylko lokalizacja, w której przebywamy. Chodzi o to, że nie posiadamy dokumentów, które pozwalają nam zostać w Stanach Zjednoczonych na stałe. Ale na świecie są większe problemy - stwierdził Witalij Stepanow.
- Zrobiliśmy, co w naszej mocy, aby ujawnić problem. W Rosji nadal wszyscy patrzą na nas jak na zdrajców. System antydopingowy nadal boryka się z wieloma problemami w prawie każdym kraju świata, w Rosji i USA także. I niestety nadal będzie wielu uczciwych sportowców, którzy będą oszukiwani. Nadzieja jest jednak taka, że system krok po kroku jest coraz lepszy - zaznaczył były pracownik Rosyjskiej Komisji Antydopingowej.
Zobacz też:
Polski mistrz tłumaczy powody zmiany trenera. "Fajnie mieć kogoś, kto rzucał w tym wieku co ja"
Była trenerka zdradziła kulisy rozstania z Pawłem Fajdkiem. "To nie stało się z dnia na dzień"