Szok i niedowierzanie - dokładnie takich słów użyła Anna Kiełbasińska po swoich występach w ostatnią sobotę. W Spale polska sprinterka, szykująca się do zmiany konkurencji i skoncentrowaniu na dystansie 400 metrów, pobiła dwa rekordy życiowe - na 60 i właśnie 400 metrów.
Największe wrażenie zrobił jej wynik na sprinterskim dystansie - 7,23 s zapewniło jej udział na halowych mistrzostwach świata w Birmingham. "To że 400 m wyjdzie nie najgorzej, mogłam się spodziewać, ale 7,23 na 60 m?" - pytała zszokowana na Instagramie.
Nie była ona jedyną reprezentantką Polski, która w ostatnich dniach zachwyciła swoją formą na starcie sezonu. Inne lekkoatletki i lekkoatleci również zaprezentowali się ze znakomitej strony.
W sobotę na mityngu w Karlsruhe bardzo udany występ na 800 metrów zanotował Marcin Lewandowski. Polak okazał się najlepszy z czasem 1.46,90, co jak na pierwszy start w sezonie jest wynikiem więcej niż przyzwoitym. Tego samego dnia minimum na HMŚ wywalczyła Justyna Święty-Ersetic w biegu na 400 m (52,79 s).
Na tym samym dystansie w Birmingham zobaczymy też Patrycję Wyciszkiewicz, która w Spale uzyskała czas 53,00. Wśród mężczyzn minimum na halową imprezę wywalczył jak dotąd jeden nasz 400-metrowiec, jednak warto poświęcić mu dłuższą chwilę.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: musiało boleć! Hokeista oberwał krążkiem w twarz
Jakub Krzewina pobił w niedzielę rekord życiowy na 400 metrów w hali czasem 46,50. To znakomity prognostyk przed kolejnymi tygodniami, a także przed sezonem letnim. Krzewina może być nie tylko wielkim atutem sztafety Józefa Lisowskiego, ale także powalczyć o wysokie miejsce w biegu indywidualnym. To przecież zawodnik, którego życiówka wynosi 45,11, niejednokrotnie dająca już medal mistrzostw Europy. A taka impreza czeka nas w sierpniu w Berlinie. Najważniejsze, aby omijały go kontuzje, przez które stracił ostatni rok i nie pojechał na MŚ do Londynu.
Prawdziwą bohaterką weekendu w Spale była jednak Paulina Guba. Nasza kulomiotka uzyskała fantastyczny wynik - 18,73 to jej rekord życiowy, najlepszy wynik w tym roku na świecie i drugi wynik w historii polskiej lekkiej atletyki. Dalej pchała pod dachem tylko Krystyna Zabawska. U 26-latki widać zdecydowany postęp i już wkrótce powinna wskoczyć do światowej czołówki. Wygląda na to, że może w tym roku.
Udane pchnięcia zanotował też Michał Haratyk - 21,45 to jego rekord życiowy i przepustka na HMŚ. Co więcej, ten wynik to najlepsze otwarcie sezonu halowego przez jakiegokolwiek polskiego kulomiota w historii. Dodajmy, że na listach wyprzedził Konrada Bukowieckiego, którego jednak też zobaczymy w Birmingham.
Świetną passę polscy lekkoatleci podtrzymali we wtorek w Duesseldorfie. Niemieckie hale służą Biało-Czerwonym, o czym przekonywali: Adam Kszczot (triumf na 800 m, 1.46,46 i minimum na HMŚ), Angelika Cichocka (triumf na 1500 m, rekord życiowy z czasem 4.06,35), Ewa Swoboda (drugie miejsce na 60 m, rekord sezonu 7,20) czy Piotr Lisek .
Ten ostatni "pobił" mistrza świata, Sama Hendricksa, w konkursie skoku o tyczce, pokonując poprzeczkę zawieszoną na świetnej wysokości 5,86 i przesuwając się na drugie miejsce na tegorocznych listach na świecie.
W tym momencie już 14 reprezentantów Polski wywalczyło minima na marcowe HMŚ. Byłoby ich z pewnością jeszcze więcej, ale starty w hali odpuściły w tym roku m.in. Joanna Jóźwik czy Kamila Lićwinko.
Wydaje się jednak, że w Birmingham możemy mieć zdecydowanie więcej radości niż 15 lat temu, gdy po raz ostatni angielskie miasto organizowało tę imprezę. Wówczas przywieźliśmy z niej dwa brązowe medale. Teraz Europa-team, jak nazywamy lekkoatletyczną reprezentację, powalczy o zdecydowanie lepszy wynik.