Były pięściarz, który na igrzyskach olimpijskich w Moskwie (1980) zdobył srebro w wadze półciężkiej, a teraz jest członkiem społecznej rady sportu przy ministrze, uwypuklił bardzo istotną jego zdaniem kwestię.
- Mam wątpliwości, bo uważam, że nowe przepisy powinny dotyczyć tylko osób, które wywalczyły medal w wyniku brania dopingu. W takich przypadkach kary powinny być bezwzględne. Jeśli jednak ktoś miał incydent dopingowy i został nawet zdyskwalifikowany, ale po tej nauczce wrócił i w czysty sposób osiągnął sukces, to uważam, że świadczenie olimpijskie mu się należy - powiedział WP SportoweFakty Paweł Skrzecz.
Minister Witold Bańka podał póki co ogólne założenia planowanej nowelizacji i według nich dyskwalifikacja trwająca powyżej dwóch lat mogłaby oznaczać dla sportowca utratę wspomnianych pieniędzy.
- Rada sportu jest tylko ciałem doradczym, zasiadają w niej m. in. psychologowie i byli sportowcy. Ja swoje zdanie przedstawiłem, posłowie je znają, ale czy zostanie ono uwzględnione, tego nie wiem. Wkrótce projekt trafi pod obrady i tam już wszystko będzie zależeć od parlamentarzystów - dodał Skrzecz.
W 2016 roku świadczenie olimpijskie wynosiło 2623,38 zł. Ta kwota jest zwolniona z opodatkowania, a pobierało ją 269 olimpijczyków oraz 251 paraolimpijczyków.
By otrzymywać te pieniądze, na mocy obecnych przepisów, trzeba spełnić dwa podstawowe warunki. Wymienia je art. 36 pkt 1 ust. 1 Ustawy o Sporcie. Konieczne jest wywalczenie dowolnego medalu na igrzyskach olimpijskich lub paraolimpijskich oraz ukończenie 40. roku życia. Po nowelizacji trzecim warunkiem miałby być brak dyskwalifikacji za doping na okres powyżej dwóch lat.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: chwiał się na nogach. Cudem dotarł do mety