Mateusz Puka, WP SportoweFakty: Wybrałaś nietypową ścieżkę kariery jak na lekkoatletkę, bo zamiast przygotowywać się w Polsce, studiujesz w USA. Kiedy wracasz do Polski?
Klaudia Kazimierska, 10. zawodniczka igrzysk w biegu na 1500 metrów: O powrocie do Polski nawet nie myślę. Nie chodzi nawet o finanse, ale po prostu polubiłam amerykański system. Nie wiem, czy potrafiłabym trenować sama, a tutaj mam grupę 25 zawodniczek, z którymi codziennie ćwiczę. Dzięki stypendium mogę za darmo studiować i nie płacę nawet za mieszkanie. Mam do dyspozycji trenerów, fizjoterapeutów, dietetyków. Do tego wciąż mogę kontynuować naukę na studiach matematycznych. Policzyłam sobie to wszystko i wyszło, że gdybym musiała za to wszystko płacić, to rachunek wyniósłby grubo ponad 200 tysięcy złotych rocznie. Jeden kwartał na uczelni kosztuje aż 12 tysięcy dolarów.
Jesteś w USA od dwóch lat, a nawet po polsku mówisz z amerykańskim akcentem.
Już kilka osób zwracało mi na to uwagę. Przestawiłam się całkowicie i myślę w języku angielskim. To znacznie ułatwia naukę. Po pierwszym miesiącu na uniwersytecie w Eugene chciałam wracać do Polski, bo nowe obowiązki mocno mnie przytłoczyły. Na szczęście potem było już znacznie lepiej, a ja szybko poczułam się tutaj jak w domu. Dziś nie wyobrażam sobie trenować poza USA.
Cały świat dyskutuje o tym, co robi teraz nowy prezydent USA Donald Trump. Czy na amerykańskiej uczelni to też jest temat numer jeden?
Tutaj praktycznie nie rozmawia się o polityce. Choć kampania prezydencka była ostra, to ani razu nie słyszałam, by ktoś ze znajomych spierał się o politykę. Przyjęto zasadę, że poglądy polityczne to prywatna sprawa. Wykładowcy w ogóle nie poruszają tematu, a gdyby próbowali, to mam wrażenie, że zostaliby od razu zawieszeni. Amerykanie są na tym punkcie wyczuleni.
ZOBACZ WIDEO: Matka legendy była w szoku. Zamiast Siódmiaka widokówkę wysłał... kolega
Czy to znaczy, że w ogóle nie odczułaś zamieszania związanego z polityką?
Dwa dni po wyborach miałam mieć ważny egzamin, ale tuż po ogłoszeniu pierwszych wyborczych wyników, wykładowca ogłosił, że w związku z licznymi mailami od studentów, którzy sygnalizowali mu, że mają "gorszy dzień" i nie są w stanie skupić się na nauce, przekłada egzamin na spokojniejszy termin. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, jak ważny był to wybór dla Amerykanów.
Obawiasz się, że gwałtowne zmiany wpłyną także na twoją sytuację?
Oregon jest liberalnym stanem, więc większość ludzi popierało tutaj Kamalę Harris. Na razie jednak żaden z dekretów nowego prezydenta nie dotknął mnie osobiście, a życie na kampusie się nie zmieniło. Przebywam w USA na wizie studenckiej i mam nadzieję, że nie będzie problemu, by przedłużyć pobyt po skończeniu studiów.
W tym roku kończysz studia licencjackie na kierunku matematyka. Wiesz już, co będziesz robić później?
Chcę skupić się jeszcze bardziej na sporcie. Mam kilka propozycji od znanych marek i całkiem możliwe, że stanę się częścią większego zespołu. Tutaj kontrakty zwykle podpisuje się w cyklach olimpijskich, więc całkiem możliwe, że aż do igrzysk w Los Angeles będę mogła skupić się tylko na poprawianiu rekordów życiowych. Jeśli dołączę do zespołu, to wciąż będę miała wokół siebie sztab specjalistów, który będzie czuwał nad moim rozwojem.
Dużo zmieniło się w twoim życiu po igrzyskach olimpijskich?
Do Paryża jechałam z około 30. wynikiem na świecie, a wróciłam jako 10. najszybsza zawodniczka na 1500 metrów. Na uniwersytecie otrzymałam jeszcze większe wsparcie, a trenerzy poświęcają mi sporo czasu i modyfikują trening pod indywidualne potrzeby. Z Uniwersytetu Oregon na igrzyska pojechało nas tylko troje, więc to osiągnięcie.
Wykładowcy dają ci fory na zajęciach?
Nie nadużywam znajomości, ale faktycznie muszę przyznać, że sportowcy mają tu bardzo dobrze. Nasz departament dba, by nauczyciele byli bardziej elastyczni. Są na bieżąco informowani o naszych planach startowych, okazują większą wyrozumiałość. Oczywiście nie można olewać nauki, bo oblanie dwóch egzaminów w sesji skutkuje zawieszeniem treningów. Mam jednak to szczęście, że po ostatnim udanym sezonie wyrobiłam sobie markę. Dzięki temu obecnie nie będzie problemu, bym otrzymała dobry kontrakt po studiach. Z ukończeniem nauki nie powinno być żadnego kłopotu.
Mówisz o kontrakcie, ale przecież surowe zasady NCAA sprawiają, że wszyscy studenci-sportowcy muszą być amatorami. Faktycznie nie możecie przyjmować żadnych nagród?
Kilka lat temu trochę poluzowano te zasady i dziś możemy podpisywać kontrakty, ale nie ze względu na wyniki sportowe, a raczej naszą rozpoznawalność i wizerunek. Mowa o całkiem dobrych pieniądzach, które praktycznie w całości możemy przeznaczać na własne przyjemności. Treningi, mieszkanie, naukę i dojazdy na zawody mamy zupełnie za darmo. Ja jestem wspierana przez Nike i jestem z tego dumna.
Zdarzało się, że nie mogłaś przyjąć nagrody finansowej za zwycięstwo w europejskich zawodach?
Już kilka razy musiałam odmówić przyjęcia nagrody. Czasami musiałam dopełnić mnóstwo formalności, jak choćby udowodnić, że nagroda posłuży mi do opłacenia kosztów podróży na zawody. Cały czas muszę dokumentować koszty, by móc przyjmować nagrody.
Mieszkasz w Eugene, które jest wyjątkowym miejscem dla koncernu Nike, bo to właśnie tam zaczęła się jego działalność.
Niedawno miałam okazję zwiedzić siedzibę światową tej spółki i to jest coś, czego nie da się opisać słowami. Siedziba składa się z kilkudziesięciu budynków nazywanych od nazwisk legendarnych sportowców. Tenisowe technologie opracowywane są w budynku "Serena Williams", obok jest "Tiger Woods" czy "LeBron James". Na mnie największe wrażenie zrobiła jednak bieżnia Michaela Johnsona, która jest wybudowana w... lesie. Wokół bieżni i pośrodku niej rosną piękne drzewa, które rzucają cień na trasę biegową. Później mieliśmy spotkanie w gronie czołowych amerykańskich biegaczy. Wtedy zdałam sobie sprawę, że należę do światowej elity.
Ostatni rok był w twoim wykonaniu znakomity, ale poprzednie były mocno przeciętne. Skąd czerpałaś motywację do kontynuowania treningów?
Nie chciałam rzucać sportu i właśnie dlatego wyjechałam do USA. Wiedziałam, że tylko tu dam radę łączyć sport i naukę. W Polsce było to bardzo trudne. Wyjazd dodał mi nadziei, jeszcze rok temu medal na igrzyskach w Los Angeles był tylko marzeniem, a dziś to mój cel.
Czy uda ci się powalczyć o medal na jednej z tegorocznych imprez halowych?
Kluczowe w tym roku są dla mnie mistrzostwa świata w Tokio na stadionie. Tym razem liczę na wynik w czołowej szóstce.
rozmawiał Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty