Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów poinformował na swojej stronie internetowej, że Piotr Lisek oraz dwie fitnesski: Katarzyna Dziurska i Katarzyna Oleśkiewicz-Szuba zostały ukarane finansowo przez UOKiK za niepoprawne promowanie w mediach społecznościowych produktów jednej z firm.
Lisek otrzymał karę w wysokości ponad 23 tys. złotych, Dziurska 16 tys. złotych, a Oleśkiewicz-Szuba 5 tys. złotych.
Lisek w rozmowie z WP SportoweFakty komentuje sprawę. - Swoim wizerunkiem zawsze staram się promować lekkoatletykę. Sponsorzy płacą mi przede wszystkim za to, że biorę udział w zawodach. Nigdy nie ukrywałem, z kim pracuję. Otwarcie komunikowałem, z kim wiąże mnie umowa, co jest widoczne w moich mediach społecznościowych. Czuje się źle z powodu otrzymania kary, tym bardziej że nie było żadnych regulacji prawnych, gdy zostałem poproszony o wyjaśnienia na temat moich współprac. Nawet nie wiedziałem, że robię coś źle - tłumaczy nam lekkoatleta.
ZOBACZ WIDEO: Ludzie Królowej #7. Nikola Horowska ozłocona. "Przeżywałam w tym roku trudne chwile"
Przyjął karę na klatę
W uzasadnieniu czytamy, że sportowcy do współpracy komercyjnej używali znaczników, które nieprawidłowo świadczyły o reklamowym charakterze publikacji. W niektórych treściach na Instagramie brakowało wyraźnego zasugerowania, że są to materiały sponsorowane.
W związku z tym osoby obserwujące profil lekkoatlety oraz fitnessek mogły nie być w stanie rozróżnić, czy post jest formą reklamy, czy niezależną opinią sportowców o przedstawianych produktach. I właśnie dlatego UOKiK nałożył kary.
Tyczkarz stara się zrozumieć sytuację. - Uważam, że UOKiK jest potrzebny i wykonuje dobrą robotę. Nie jestem influencerem, a sportowcem, ale obracam się trochę w nowym dla siebie świecie i muszę umieć się dostosować - komentuje.
- Zareagowałem od razu po napomnieniu przez UOKiK. Ustosunkowałem się, zmieniłem oznaczenia w postach. Zostałem poinformowany, że kara mogła być wyższa, ale byłem otwarty na współpracę i to zaprocentowało na moją korzyść - mówi.
Lisek nie chce stresu
Lekkoatleta nie chce odwoływać się od zapłaty. - Czuje dysonans, ale rozumiem, jak to funkcjonuje, skąd taka interpretacja. Nie będę szykował odwołania, zapłacę karę. Dużo dzieje się w moim życiu i chcę uniknąć dodatkowego stresu. W październiku spodziewam się drugiego dziecka i na tym się skupiam. Moje zdrowie psychiczne jest dla mnie ważniejsze. Z tego co się orientowałem, po odwołaniu kara mogłaby być trochę niższa, ale prawnicy też nie pracują za darmo - tłumaczy.
- Wyciągam wnioski z tej lekcji i idę dalej, a pytanie, czy ktokolwiek czuł się przeze mnie oszukany, zostawiam odbiorcom - kończy Piotr Lisek.