Armand Duplantis od lat udowadnia, że jest wybitnym zawodnikiem. W 2020 roku po raz pierwszy pobił rekord świata, który systematycznie poprawia. Ponownie dokonał tego podczas piątkowego mitingu All Star Perche we francuskim Clermont-Ferrand.
Szwed pewnie wygrał te zawody. Na koniec poprosił o zawieszenie poprzeczki na wysokości 6,27 m. Pokonał ją już w pierwszej próbie, po czym wybuchł ogromną radością. Tym samym poprawił rekord globu z sierpnia ubiegłego roku z Chorzowa, gdzie uzyskał 6,26 m. Do 25-latka należy łącznie aż 11 najlepszych wyników w historii skoku o tyczce.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak został legendą. Niebywałe, co stało się na drugi dzień
Duplantis świętował kolejny sukces w wyjątkowych okolicznościach. Podczas próby na rekord świata z głośników w hali w Clermont-Ferrand wybrzmiała bowiem... jego własna piosenka. Utwór "Bop" ujrzał światło dzienne w piątek. Szwed napisał go wspólnie z Rasmusem Wahlgrenem i Emilem Bergiem.
Zamiłowanie 25-latka do muzyki nie było tajemnicą. Ukazanie się jego pierwszego singla było jednak sporym zaskoczeniem. Duplantis zdradził, że premiera spotkała się z miłym odbiorem i zamierza kontynuować swoją przygodę z muzycznym światem. Jeżeli tylko ma czas, poświęca się tworzeniu.
- To dopiero pierwszy utwór i mam jeszcze wiele innych, które zamierzam wydać. Ale to, czy pójdzie super dobrze, czy będą flopy, nie odgrywa większej roli. Myślę, że to jest niesamowite i uwielbiam być w studiu, więc będę dalej nagrywał muzykę - skwitował w rozmowie z "Aftonbladet".
- Chcę tworzyć więcej, ale wciąż mam obsesję na punkcie bycia najlepszym tyczkarzem, jakim mogę być. Kocham to i traktuję to bardzo poważnie, a także mam obsesję na punkcie muzyki - dodał.
To nie pierwszy raz, kiedy Duplantis spróbował swoich sił w świecie muzyki. Wcześniej pojawił się w teledysku do piosenki "Chasing Paradise", za którą odpowiadają Kygo i OneRepublic. Wystąpił w nim wraz ze swoją narzeczoną Desire Inglander.