Sofia Ennaoui na pewno chciałaby uzyskać w stolicy Węgier o wiele lepszy rezultat. Jednak w biegu eliminacyjnym na 1500 metrów zajęła dopiero dziesiątą pozycję i nie zakwalifikowała się do półfinału (więcej tutaj).
Nasza reprezentantka zmagała się w ostatnim czasie z problemami zdrowotnymi. Choroba mocno dała się jej we znaki i doprowadziła do osłabienia organizmu. - Jestem w ogóle dumna z siebie, że udało mi się tutaj wystartować. Ostatnie tygodnie były dla mnie tragiczne - wyznała w rozmowie z dziennikarzami (więcej tutaj).
Kilka dni po zakończeniu występu w Budapeszcie Ennaoui zdecydowała się opublikować dłuższy wpis w mediach społecznościowych. "Przeczytajcie proszę i zostawcie pod postem swoją opinię. Mam nadzieję, że te słowa będą wartościowe dla Was" - zaznaczyła. Portal WP SportoweFakty publikuje go w całości (pisownia oryginalna).
"Od kilku dni po zakończeniu mojego startu w Budapeszcie już z perspektywy kibica obserwuję skalę hejtu, jaki spada na lekkoatletów startujących w tych zawodach. Ciężko mi obok tego przejść obojętnie, bo szanuję każdego człowieka bez względu na moje prywatne upodobania bądź różnice zdań. Wartości człowieka nigdy nie mierzyłam skalą jego sukcesu.
Trenuję lekkoatletykę od 15 roku życia, a sukcesy i ekspozycja medialna w moim przypadku przyszły szybciej niż się tego spodziewałam. Dzięki temu mój kurs dojrzewania był przyspieszony, momentami wręcz bolesny. Z roku na rok coraz lepiej poruszam się w wielu obszarach życia, ale nawet mnie pewne rzeczy po tylu latach dziwią, smucą czy frustrują.
Doskonale zdaje sobie sprawę, że decyzje o wyborze ścieżki życiowej niosą za sobą konsekwencje. Wypadkową moich nie są tylko sukcesy czy ogólnie rozumiana sława. Jako sportowcy jesteśmy osobami publicznymi, które poddawane są licznym opiniom częściej niż przedstawiciele innych zawodów. Przyjmuje wszystkie, ale istnieją pewne ramy w jakich powinny być wyrażane.
Nie każdy z nas ma wsparcie bliskich, czy jest na tyle dojrzały, żeby oddzielić to co czuje sam od tego, co mówią inni ludzie. Przyznaje, że mój start na tych zawodach był daleki od moich aspiracji, a ja byłam cieniem samej siebie. Motywuje się zawieszając przed sobą coraz wyżej poprzeczkę. Czasem udaje mi się ją przeskoczyć w pierwszej próbie, a czasem okazuje się, że zaliczam trzy próby spalone. Rywalizacja sportowa nie wybacza gorszych chwil, a ja niewątpliwie po udanych dla mnie zawodach w Eugene, Monachium czy Stambule takowe mam.
Myślałam, że pracowitość, doświadczenie czy siła charakteru przysłonią sygnały jakie mi wysyłał organizm. Wielokrotnie mi się to w przeszłości udawało, niestety nie tym razem. Przede mną odpoczynek i przygotowania do Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Chyba wiecie, że ja nigdy się nie poddaję? Zanim napiszecie złośliwą wiadomość, albo ukarzą się kolejne kontrowersyjne artykuły mające na celu klikalność zastanówmy się, czy chcemy żeby w takim kierunku zmierzał świat, a przede wszystkim sport. Miejsce w którym ludzie szukają ukojenia, czy też utożsamiają się ze swoimi sportowymi idolami. Każdy z nas niesie za sobą brzemię i za każdym nas stoi jakaś historia, często trudna. Bądźmy dla siebie wyrozumiali w tych trudnych dla wszystkich czasach".
Czytaj także:
A chciała kończyć karierę. Natalia Kaczmarek dotarła do gwiazd
Natalia Kaczmarek pobiegnie w sztafecie? Jest decyzja gwiazdy
ZOBACZ WIDEO: Polski medalista MŚ niedoceniany? "To trochę przykre"