Reprezentacja Polski zdobyła na tegorocznych mistrzostwach świata w lekkoatletyce cztery medale. W Eugene najwięcej radości dostarczyła nam Katarzyna Zdziebło - dwukrotna srebrna medalistka w chodzie sportowym (20 i 35 km) oraz młociarze, Paweł Fajdek i Wojciech Nowicki, którzy podzielili się krążkami z najcenniejszego kruszcu.
Na wtorkowej konferencji prasowej w Warszawie wiceprezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki Tomasz Majewski tak jak często był pytany o sprawy sportowe, tak musiał odpowiadać na sprawy, które w polskiej kadrze w Eugene wydarzyły się poza stadionem.
"Można było to inaczej rozegrać"
Cieniem na występ Biało-Czerwonych w Oregonie rzuciła się sprawa Anny Kiełbasińskiej i sztafety mieszanej 4x400 metrów oraz słów siedmioboistki Adrianny Sułek.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się bawili reprezentanci Polski
Były dwukrotny mistrz olimpijski w pchnięciu kulą przyznał, że PZLA poczuwa się do winy ws. sztafety. Przypomnijmy - tuż przed eliminacjami w kadrze doszło do rozłamu. Trenerzy dopiero w ostatniej chwili dowiedzieli się o nowym regulaminie, co zapoczątkowało domino.
Bardzo szybka w tym roku Kiełbasińska nie doszła do porozumienia z trenerem i finalnie nie znalazła się w składzie (sztafeta zajęła czwarte miejsce w finale - przyp.red), potem doszło do krytyki jej osoby z ust innych zawodników, na koniec mocno wypowiedział się Aleksander Matusiński. - Ania działała na szkodę kadry - ocenił utytułowany szkoleniowiec (WIĘCEJ TUTAJ).
Majewski przyznał, że to związek odpowiada za przekazanie trenerom zmian w regulaminach World Athletics.
- Czujemy się odpowiedzialni, ja również. Można było to inaczej rozegrać, ale stało się, jak się stało. Dla nas to też jakaś nauka, żeby to wszystko lepiej przygotowywać i podchodzić z większą uwagą. Chcemy to wszystko poprawić jeszcze przed mistrzostwami Europy w Monachium - przyznał.
Co z kolei powiedziała Sułek, że jej słowa wywołały taki odzew? Czwarta zawodniczka MŚ skrytykowała związek m.in. za ostatnie zgrupowanie w Seattle i warunki żywieniowe, jakie mieli tam polscy sportowcy, że utrudniają jej przygotowania do sezonu, za wysokości stypendiów i że bez sponsorów nie miałaby żadnych szans na odpowiedni trening.
- Związek rzuca mi kłody pod nogi - takich dokładnie słów użyła znakomita siedmioboistka (WIĘCEJ TUTAJ).
Majewski: - Nie wiem, kto jej te kłody rzuca, ale na pewno nie ja i PZLA. Związek jest po to, żeby pomagać - tak Adriannie, tak i innym zawodnikom. Bez PZLA lekkiej atletyki nie da się po prostu w Polsce trenować. My jesteśmy po to, by kariery pięknie się rozwijały, tak jak pięknie rozwija się kariera Adrianny.
Wiceprezes związku ujawnił też, że została podjęta decyzja o wyjaśnieniu całej sprawy z samą zainteresowaną. - Tak, będą rozmowy, będziemy wyjaśniać, tłumaczyć i mam nadzieję, że wszyscy na tym skorzystamy - wyjawił.
Majewski krótko ocenił też występ całej kadry w Eugene, która mimo mniejszej liczby medali niż w Dosze czy Londynie (6 i 8), w klasyfikacji medalowej zajęła ósme miejsce, najwyższe ze wszystkich europejskich krajów. Z kolei w tabeli punktowej powtórzyliśmy ten wynik, ustępując na Starym Kontynencie tylko Wielkiej Brytanii.
- Oczywiście, były wpadki, ale jesteśmy zadowoleni. Miejsca w klasyfikacji medalowej i punktowej potwierdzają, że było dobrze. Wiemy jednak, że na kolejnych imprezach będzie coraz trudniej, lekkoatletyka się rozwija i rozkwita na całym świecie. Poziom wielu konkurencji był niesamowity, tym bardziej trzeba docenić medale i miejsca w finałach naszych sportowców - ocenił.
Za chwilę kolejna wielka impreza
Polscy lekkoatleci nie mają zbyt wiele czasu na odpoczynek. Już 6 sierpnia Diamentowa Liga w Chorzowie (Memoriał Kamili Skolimowskiej), a zaledwie dziewięć dni później Biało-Czerwoni rozpoczną rywalizację na mistrzostwach Europy w Monachium.
Ile medali zadowoli mistrza Europy z 2010 roku?
- Trudno to dzisiaj przewidywać. Nasza kadra na pewno będzie szersza, trochę młodsza, szans medalowych też będzie więcej. Ale rywalizacja w wielu konkurencjach będzie stała na takim samym poziomie, jak na mistrzostwach świata. Na pewno jednak liczymy na więcej miejsc na podium - przyznał.
Przypomnijmy, że na ostatnich mistrzostwach Europy, które też odbyły się w Niemczech (Berlin 2018), reprezentacja Polski zdobyła 12 medali, powtarzając wynik z Amsterdamu dwa lata wcześniej. Utrzymanie tej serii będzie wielkim wyzwaniem dla Biało-Czerwonych.
Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty