W tym artykule dowiesz się o:
Wielki transfer w Zielonej Górze?
Enea Zastal BC jest aktywny na rynku transferowym. Trener Oliver Vidin szuka nie tylko środkowego (ostatnie dwie kandydatury przepadły - zawodnicy wybrali inne opcje), ale też następcy Brandena Fraziera, który przeniósł się do ligi włoskiej. Okazuje się, że może go zastąpić ktoś świetnie znany w Zielonej Górze.
To najgorętsze nazwisko wokół Energa Basket Ligi w ostatnich dniach. Włoski dziennikarz podał na Twitterze informację, że Walter Hodge jest blisko powrotu do Enea Zastalu BC Zielona Góra. Serwis "TVP Sport" ustalił, że faktycznie coś jest na rzeczy, a Portorykańczyk jest zainteresowany ponowną grą w PLK. To byłaby prawdziwa bomba! Transfer, który mógłby zmienić układ sił w polskiej lidze.
Portorykańczyk jest jednym z ulubieńców zielonogórskiej publiczności, która przez blisko trzy lata zachwycała się jego wspaniałymi zagraniami. Fani uwielbiają jego boiskowy temperament i koszykarskie umiejętności. Hodge jest niezwykle otwartym człowiekiem, który nigdy nie odmówił rozmowy, zdjęcia czy autografu. Numer "15", z którym Portorykańczyk zdobywał punkty dla Stelmetu został zastrzeżony, a pamiątkowa koszulka zawisła pod sufitem hali "CRS".
Kolejna zmiana w Lublinie
W końcu kibice Polskiego Cukru Pszczółki mogli się uśmiechnąć. Lublinianie wygrali na wyjeździe z Kingiem Szczecin, odnosząc czwarte zwycięstwo w rozgrywkach. Bardzo możliwe, że było to dla Tweety'ego Cartera ostatnie spotkanie w barwach lubelskiego klubu. Koszykarz zmaga się z problemami osobistymi i wszystko wskazuje na to, że w najbliższych dniach uda się do Stanów Zjednoczonych. Klub już od jakiegoś czasu pracuje nad zakontraktowaniem następcy. Priorytetem jest pozyskanie zawodnika, który grał już wcześniej w Lublinie, by nie płacić ogromnych pieniędzy za licencję (30 tys. zł). Słyszymy, że trwają rozmowy z dwoma kandydatami.
- Mógł to być ostatni mecz Tweety'ego Cartera w naszym zespole. To bardzo ważny zawodnika dla tego klubu, wszyscy go lubią i szanują. To profesjonalista, ale ma problemy w życiu osobistym. W piątek zapadnie ostateczna decyzja - mówi nam trener Tane Spasev.
ZOBACZ WIDEO: 17-latek stracił rękę. To, co zrobił, zszokowało cały świat
Odmówił grania, następca poszukiwany!
Gorąco w Stargardzie. Gwiazdor zespołu Erick Neal złamał podstawowy warunek w kontrakcie. W ostatnim spotkaniu z MKS-em Dąbrowa Górnicza odmówił wejścia na parkiet w II połowie. Trener Marek Łukomski wpadł w furię i odesłał go na ławkę. Nie chciał już go widzieć na oczy. Zwłaszcza, że Amerykanin nie wykazał skruchy. Został odsunięty od zespołu, PGE Spójnia Stargard zażądała odszkodowania w postaci zapłacenia przez zawodnika kwoty, która umożliwi klubowi zakontraktowanie kolejnego obcokrajowca (jego następcy), którego nie planowano. To spora kwota (35 tys. zł). Wiemy, że stargardzianie już rozpoczęli poszukiwania nowego zawodnika. W tym momencie toczą się rozmowy z kilkoma kandydatami.
- Rozwiązujemy umowę z winy zawodnika. Za tym idzie odszkodowanie na rzecz klubu. Nie ukrywam, że zażądaliśmy od koszykarza odszkodowania za poniesione straty wizerunkowe. Zrobiło się dużo zamieszanie wśród kibiców i sponsorów. Przystąpiliśmy do analizy sytuacji na rynku transferowym. Chcemy jak najszybciej uzupełnić tę lukę. Na ten moment żadne nazwisko nie jest wybrane. Toczą się rozmowy - podkreśla prezes Paweł Ksiądz.
Są pieniądze. Legia szuka
W Warszawie zdają sobie sprawę, że jeśli drużyna chce być w TOP4, to transfery są konieczne. Legia potrzebuje 1-2 nowych zawodników, którzy wzmocnią rywalizację i podniosą poziom. Wydaje się, że w tym momencie warszawianie są słabsi od ekip z czołówki: Stal, Zastal, Anwil czy Śląsk. Nawet nie chodzi o miejsce w tabeli, a przede wszystkim potencjał i możliwości składu. Tej jakości w stolicy trochę brakuje. Trener Wojciech Kamiński szuka graczy na rynku, przeprowadził w ostatnim czasie sporo rozmów. Jak na razie bez efektów, mimo że dysponuje całkiem pokaźną kwotą do wydania. Najlepszym tego dowodem było zapytanie ws. ewentualnego pozyskania G. Groselle'a. Warto też dodać, że w Warszawie nie jest brana pod uwagę kandydatura Ivana Almeidy.
Anwil chce być jeszcze mocniejszy
Anwil Włocławek z bilansem 13:4 jest liderem PLK, ale to nie oznacza, że trener Przemysław Frasunkiewicz nie analizuje sytuacji na rynku transferowym. Jest na bieżąco, sprawdza różne tematy. Ostatnio sporo czasu poświęcił na pozyskanie Jakuba Garbacza, ale na samym finiszu przegrał z Arged BM Stalą Ostrów Wielkopolski.
Zadecydowały względy finansowe, choć w pewnym momencie wydawało się, że reprezentant Polski niemal na pewno wybierze propozycję z Włocławka. Oferta z tego klubu długo leżała na stole. Anwil był pierwszym klubem w Polsce, który zainteresował się Garbaczem. Ten jednak wrócił do "Stalówki", z którą powalczy o kolejne mistrzostwo Polski.
Czy będzie kolejny transfer? W grę raczej nie wchodzi kolejny obcokrajowiec, bo w tym momencie Anwil ma ich pięciu. Możliwe jest pozyskanie Polaka. Na przykład z zespołu z dołu tabeli, który za kilka tygodni będzie miał już zapewnione utrzymanie w PLK. Wiemy, że trener Frasunkiewicz rozgląda się na rynku. Dodajmy, że nie ma tematu pozyskania Bartłomieja Wołoszyna z Asseco Arki Gdynia.
Transfer o krok, ale są problemy
Zmian należy także spodziewać się w zespole Kinga Szczecin. To akurat nie dziwi, bo ta drużyna od początku sezonu jest w budowie, cały czas przeprowadzane są korekty. Ostatnio z Polski wyjechał Serb Djoko Salić, co oznacza, że w tym momencie King dysponuje jednym centrem w postaci Mateusza Bartosza. Wiemy, że klub wybrał już nowego środkowego (Chris Obekpa - reprezentant Nigerii), ale sęk w tym, że nie może przylecieć do Polski z powodów proceduralnych. Trwają starania, by zawodnik dostał potrzebną wizę.
- Jesteśmy blisko przeprowadzenia transferu, ale zawodnik z Nigerii nie może przylecieć do Polski z powodu braku wizy. Próbujemy przez ambasadę, MSZ, ale niestety nie mamy aż tak dużych kontraktów. Otrzymaliśmy informację, że jest bardzo dużo aplikacji i musimy uzbroić się w cierpliwość. Jest problem z przyjazdem, może się okazać, że nawet tego zawodnika u nas nie będzie - informuje trener Arkadiusz Miłoszewski, który w meczu ze Startem Lublin dysponował... siódemką graczy. Jay Threatt, Malachi Richardson, Kacper Borowski i Sherron Dorsey-Walker nie mogli grać z powodu kontuzji. Najpóźniej do gry wróci ten ostatni.