O ile w innych parach fazy play-off wyżej rozstawione zespoły prowadzą, tak szósta po sezonie zasadniczym Legia Warszawa po dwóch meczach na terenie trzeciego zespołu Energa Basket Ligi, aktualnego mistrza Polski, jest o krok od awansu do półfinału.
Goście ze stolicy pokonali "Stalówkę" najpierw 82:78, a teraz 67:64, sprawiając wielką sensację.
Typowy mecz fazy play-off
- Wiedzieliśmy, o co gramy i po pierwszym meczu wiedzieliśmy też teraz, czego możemy się spodziewać. Byliśmy kolektywem, walczyliśmy. Graliśmy po prostu minuta po minucie, nie wybiegaliśmy w przyszłość - mówił na konferencji prasowej jeden z liderów Legii, Muhammad-Ali Abdur-Rahkman, który rzucił w środę 15 punktów.
ZOBACZ WIDEO: "Trafiony, zatopiony". Nieprawdopodobna skuteczność mistrzyni olimpijskiej
Warszawianie pokazali charakter, znów potrafili odrobić straty i przechylić szalę na swoją korzyść w końcówce spotkania. - To był typowy play-offowy mecz, mecz walki. Koszykarskich popisów może nie było zbyt dużo, ale tak się w gra w play-offach. Dziękuję i gratuluję swoim zawodnikom zwycięstwa - powiedział na konferencji trener .
Goście odpowiedzieli na twardą obronę Arged BM Stali. Podopieczni Igora Milicicia przez cały mecz mocno naciskali na Legionistów, ale stołeczni potrafili odnaleźć się obronie strefowej, którą zaproponowała "Stalówka". Trener Kamiński mimo wszystko nie popada w hurraoptymizm, twardo stąpa po ziemi.
Stal - drużyna z wielkim talentem
- Bardzo się cieszymy, że wygraliśmy dwa mecze w Ostrowie, ale musimy pamiętać, że seria kończy się po trzech wygranych. Zdajemy sobie sprawę o sile i ich możliwościach. Musimy się nastawić na dalszą bardzo ciężką przeprawę. Sprawa awansu nie jest jeszcze przesądzona - tłumaczył, doceniając klasę Stali, która niedawno, licząc Puchar Polski, miała na swoim koncie nawet 12 zwycięstw z rzędu.
- Drużyna z Ostrowa ma wielki talent ofensywny i jeśli chcemy wygrać jeszcze jakiekolwiek spotkanie, musimy zostawić na parkiecie serce i dużo zdrowia - dodawał trener Kamiński.
Szkoleniowiec warszawian zwrócił się do Roberta Johnsona, który w środę zdobył tylko pięć punktów, trafiając 2 na 14 oddanych rzutów z gry, popełnił też pięć strat. Miał jednak również siedem zbiórek i cztery asysty.
- Dzisiaj chciałbym bardzo pochwalić Roberta Johnsona - zaczął zaskakująco Kamiński. -Może w ataku mu nie szło, czasem się frustrował, miał problemy, ale to, co robił w obronie - te małe rzeczy, które może są niewidoczne dla kibiców, bardzo nam pomogły. To samo tyczy się wszystkich naszych zawodników. Popełniamy błędy, każdy je popełnia. Ale to, co dziś pokazaliśmy, wystarczyło do zwycięstwa. Stal jest świetnym zespołem, prowadzonym przez bardzo dobrego trenera. To, że wygrywamy 2-0, jeszcze o niczym nie świadczy. Nam potrzebny jest jeszcze jeden mecz - tłumaczył.
Gra w Europie a PLK
Trener Kamiński poruszył temat Pucharu Europy FIBA, w którym z powodzeniem w tym sezonie występowała jego drużyna. Legioniści zakończyli zmagania na etapie ćwierćfinału.
- Gra tam na pewno dała nam sporo, ale w trakcie sezonu była też dla nas trochę męcząca. Wiadomo, że w Warszawie jest łatwiej pod względem logistycznym, ale musieliśmy naprawdę dużo poświęć, czas spędzany z rodziną, pojawiało się zmęczenie. Nie na wszystkie mecze w lidze byliśmy odpowiednio przygotowani. Liczę, że ogranie zaprocentuje i wygramy jeszcze jeden mecz, co da nam awans do upragnionego półfinału, ale droga jest jeszcze daleka.
Jeden krok
Trzeci mecz serii odbędzie się w niedzielę, 24 kwietnia w Warszawie. Jeśli Legia go wygra, awansuje do półfinału Mistrzostw Polski.
- Mam duży szacunek do rywala i nie chciałbym składać teraz żadnych obietnic, gra się do trzech zwycięstw. Zdajemy sobie sprawę o sile drużyny z Ostrowa. Mamy szacunku do tego, co zrobili, stąd bierze się ta ostrożność. Nie chcę obiecywać teraz, że będzie taka czy inna sytuacja - zakończył trener Kamiński, zapowiadając niedzielny mecz.
Czytaj także: Anwil ponownie mocny po przerwie. Półfinał PLK na wyciągnięcie ręki