To artysta polskiej ligi, idzie po MVP? Porównania do legendy nie dziwią

Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Na zdjęciu: Travis Trice
Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Na zdjęciu: Travis Trice

Na jego grę patrzy się z ogromną przyjemnością, to zawodnik, który wzbudza strach u rywali, którzy nie potrafią go zatrzymać, mimo że stosują różne obrony. PLK ma wielką gwiazdę, którą porównuje się do... Lynna Greera.

"Artysta", "kosmita", "magik", "tancerz" - różne słyszymy określenia pod adresem Travisa Trice'a, Amerykanina, który jest wielką gwiazdą polskiej ligi, mimo że WKS Śląsk Wrocław zakontraktował go... w trakcie trwania rozgrywek. Od jego przyjścia zespół zaczął piąć się w tabeli PLK, a on swoimi występami przekonał nawet największych malkontentów.

Wrocławscy fani zaczynają go porównywać do klubowej legendy: Lynna Greera. On przed laty dawał dużo radości kibicom w Hali Stulecia, teraz podobnie jest z Trice'em, na którego patrzy się z ogromną przyjemnością.

28-latek - podobnie jak Greer - nie jest obdarzony wielkimi warunkami fizycznymi, ale nadrabia to umiejętnościami, sprytem i ogromnym zaangażowaniem. Jako rozgrywający potrafi dyrygować zespołem, nie boi się stresowych sytuacji, potrafi wziąć odpowiedzialność na swoje barki w trudnych momentach. Dysponuje świetnym rzutem i jest w stanie zagrać na pozycji rzucającego obrońcy. Porównania do Greera nie dziwią, bo on też się tym charakteryzował. Obaj potrafią w pojedynkę wygrywać mecze dla wrocławskiego klubu.

Tego właśnie oczekuje się od wielkich postaci. Trice nią jest, co też podkreślają koledzy z drużyny. "Klasowy gracz" - powtarzają.

- Czasami gdy siedzę na ławce i widzę, co on wyprawia na boisku, to aż przecieram oczy ze zdumienia, nie dziwię się, że rywala mają z nim problem - mówi Aleksander Dziewa, podkoszowy Śląska, który korzysta na popisach Trice'a. Ten uwielbia dzielić się piłką, kreować pozycje dla podkoszowych.

"Kolejny dzień w biurze" - napisał na Instagramie Łukasz Kolenda, który - gdy go pytamy - zachwyca się umiejętnościami Amerykanina. Nie ukrywa, że z zawodnikiem takiej klasy do tej pory się nie spotkał, imponuje mu spokój i kreatywność Trice'a, z którym dobrze dogaduje się na co dzień. Duet Trice-Kolenda już niedługo znów będzie dużym zagrożeniem dla rywali w polskiej lidze.

Travis Trice idzie po MVP?
Travis Trice idzie po MVP?

Zabawa z rywalami

Widać, że koszykówka sprawia Trice'owi ogromną frajdę. Bawi się z piłką jak dobry tancerz, swoimi nieszablonowymi zagraniami doprowadza do łez i frustracji rywali, którzy nie wiedzą, jak go powstrzymać. Najlepiej - i to dwukrotnie - przekonali się przedstawiciele lidera rozgrywek, Grupa Sierleccy Czarni Słupsk. Trice w meczu ligowym zaaplikował rywalom 22 pkt i 7 asyst, a w piątkowym spotkaniu Pucharu Polski zanotował 28 pkt (10/16 z gry) i 9 asyst!

Trener Czarnych Mantas Cesnauskis w trakcie meczu szukał na Trice'a różnych sposobów, nawet wysłał na niego... czterech różnych obrońców, ale żaden z nich nie był w stanie powstrzymać jego boiskowych tańców.

- Nikt sobie z nim nie poradził, mimo że mieliśmy przygotowanych kilka rodzajów obron. To jest zawodnik wysokiej klasy, który trafia rzuty z bardzo trudnych pozycji. Dla niego to normalność, dla innych to coś niemożliwego. Nawet jak czasami dobrze broniliśmy, to on i tak był w stanie zdobywać punkty. Był w rytmie, a gdy ktoś taki jest w rytmie, to trudno go upilnować - mówił trener Czarnych Słupsk na konferencji prasowej.

"Czy w tym momencie oglądamy najlepszą wersję Travisa Trice'a?" - zapytaliśmy samego zainteresowanego. Ten skromnie odpowiedział, że zawsze można grać lepiej, do czego też dąży.

- Jestem zawodnikiem, który każdego dnia ciężko pracuję, by wyeliminować swoje mankamenty. To nie jest tak, że nagle przestanę pracować, bo dobrze mi idzie. To tak nie działa, trzeba pracować, by się rozwijać i iść do przodu. Warto pamiętać, że w polskiej lidze nie grałem jeszcze ze wszystkimi zespołami. Ale przed każdym meczem analizuję wideo, patrzę na różne ustawienia. W ten sposób też staram się poprawiać swoją grę. Nigdy nie możesz być z siebie w pełni zadowolony, bo zawsze jest miejsce do poprawy - odpowiedział Trice.

Rywale zaczynają szukać różnych sposobów, by wybić go z rytmu. Jonah Mathews - podczas meczu Anwil - Śląsk - zaczepiał go, wykonał nawet gest w kierunku Trice'a, że ten jest za niski, by go kryć. Między nimi doszło do trash-talkingu, co... okazało się dodatkową motywacją dla Amerykanina. Po tej sytuacji wskoczył na wyższe obroty i zaczął grać jeszcze lepiej. Mecz zakończył z 19 punktami i 8 asystami.

- Nie lubię za bardzo gadać w trakcie meczu. Nie jestem typem gracza, który kogoś zaczepia. Jeśli ktoś chce i mnie zaczepia, to odpowiem mu. Ale nigdy tego nie zaczynam. Ale zwykle mnie to motywuje lub budzi do jeszcze większej walki na boisku - tłumaczył w rozmowie z WP SportoweFakty.

Idzie po MVP?

Travis Trice ze średnią 7,8 asyst na mecz jest w tym momencie najlepszym podającym ligi, zajmuje też dziewiąte miejsce w klasyfikacji najlepszych strzelców (średnia 16). Liderem tej klasyfikacji jest... Jonah Mathews, który wydaje się, że jest największym rywalem Trice'a w wyścigu po MVP fazy zasadniczej.

Obaj są liderami zespołów, które są w górnej części tabeli. Wcześniej w tym wyścigu brał też udział William Garrett z Czarnych Słupsk, ale ostatnio nieco obniżył loty i eksperci nie biorą już go pod uwagę. Być może do walki włączy się Dragan Apić, który jest mocnym punktem Enea Zastalu BC w ofensywie (ponad 15 pkt na mecz).

Jeśli Trice utrzyma formę, ma dużą szansę na tytuł MVP sezonu zasadniczego. Ale czy wyścig po MVP go w ogóle interesuje?

- Nie myślę o tym na co dzień. Staram się rywalizować i zależy mi tylko na wygraniu. Fajnie, gdy ludzie myślą, że jesteś jednym z najlepszych zawodników ligi, ale to nie wygrywa za ciebie meczów. Powiem więcej - z doświadczenia wiem, że drużyna z najlepszymi zawodnikami nie zawsze wygrywa spotkania - mówił nam ostatnio 28-letni Amerykanin.

W sobotę - podczas półfinału Pucharu Polski - Trice sprawdzi formę mistrza Polski. Można być pewnym, że trener Igor Milicić na pewno przygotowuje coś specjalnego na gwiazdę WKS-u Śląska Wrocław. Początek spotkania zaplanowano na 19:00.



CZYTAJ TAKŻE:
Prezes rewelacji ligi: Zawodnicy chcą u nas grać. Zainteresowanie jest ogromne!
Amerykanin czeka na kasę z polskiego klubu. Padły gorzkie słowa
Nowy Polak w Anwilu, czyli transfer win-win
Tak brat brata do Polski ściągnął. Ujawniamy kulisy

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: w tej roli Lewandowskiego jeszcze nie widzieliśmy. Co on trzyma w dłoni?

Źródło artykułu: