Horror w meczu Dzików w ćwierćfinale ENBL. Zadecydował wynik pierwszego starcia

WP SportoweFakty / Monika Pliś
WP SportoweFakty / Monika Pliś

Prawdziwy dreszczowiec zafundowały swoim kibicom Dziki Warszawa w ćwierćfinale rozgrywek ligi ENBL. Podopieczni Krzysztofa Szablowskiego, choć przegrali w Niemczech w Bamberg Baskets 72:91, awansowali do final four, gdyż u siebie wygrali 95:74!

Bez Estończyka Janariego Joesaara, ale za to z 21-punktową zaliczką przystępowali do rewanżowego spotkania z niemieckim Bamberg Baskets Dziki Warszawa. W pierwszym meczu rozegranym w hali Koło podopieczni trenera Krzysztofa Szablowskiego triumfowali 95:74. W tamtym starciu wspomniany już Joesaar rozegrał kapitalne zawody.

Skrzydłowy zanotował wówczas double-double w postaci dziewiętnastu punktów, do których dołożył dziesięć zbiórek. Jego absencja w rewanżu była więc sporym bólem głowy dla szkoleniowca. I było to widać zwłaszcza w pierwszej połowie wtorkowego starcia, które toczyło się pod dyktando gospodarzy.

Co prawda całkiem nieźle prezentował się Nikola Radicević, który już w pierwszej kwarcie trafił dwie trójki, ale w ogólnym rozrachunku to właśnie próby zza łuku były piętą achillesową Dzików w tym meczu. Do przerwy jeszcze nie wyglądało to najgorzej, gdyż warszawianie trafili cztery trójki, ale po zmianie stron już tylko jedną. Mimo to to właśnie trzecia i czwarta kwarta były dużo bardziej wyrównane.

To za sprawą nerwowości w grze przyjezdnych, która objawiała się w sporej ilości strat. W pierwszej połowie wydawało się, że Dziki idą na jakiś rekord, gdyż w trakcie jej trwania przyjezdni aż 13-krotnie tracili piłkę. Oczywistym więc było, że jeśli chcą oni awansować do final four, muszą po przerwie swoją grę w tym aspekcie odmienić. Efekt? Natychmiastowy.

W trzeciej kwarcie Dziki popełniły tylko jedna stratę, a w czwartej już żadnej! Zważywszy na to, jak bardzo kulał w grze ten element przed zmianą stron, to wręcz niesłychane, że w kolejnych fragmentach meczu udało się to praktycznie wyeliminować. Mimo wszystko w drugiej połowie wynik cały czas był dla warszawian bardzo niebezpieczny.

Parokrotnie zresztą gracze trenera Szablowskiego byli poza final four, ale w końcówce mieli po swojej stronie Alijaha Comithiera! To właśnie on, choć chwilę wcześniej trafił tylko jeden z dwóch rzutów wolnych, zanotował decydujące trafienie z naprawdę trudnej pozycji, rzucając z ręką obrońcy z bardzo dalekiego półdystansu i tym samym ustalając wynik na 91:72.

Gospodarzom pozostało niecałe pół sekundy na akcję i mimo że wyrobili się oni w czasie - próbę z dystansu na zwycięstwo w dwumeczu oddawał Noah Jamei Locke - ich rzut okazał się niecelny i tym samym koszykarze Dzików mogli popaść w euforię! W dwumeczu warszawianie triumfowali 167:165.

Poza Dzikami Warszawa, w decydującej rozgrywce European North Basketball League wystąpią również Inter Bratysława, który będzie gospodarzem finałowego turnieju, a także Newcastle Eagles oraz pogromca Legii Warszawa, rumuński CSO Voluntari.

Bamberg Baskets - Dziki Warszawa 91:72 (21:16, 26:15, 25:22, 19:19)

Bamberg Baskets: Feazell 19, Krimmer 6, Watson Boye 16, Locke 15, Segu 11, Moller 5, Horvath 4, Lofton 3, Petković 2, Wohlrath 0, Tadda 0.

Dziki Warszawa: Comithier 18, Szlachetka 14, Fulkerson 12, Wesson 12, Radicević 11, Mokros 3, Bartosz 2, Andersson 0, Grochowski 0, Pamuła 0.

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści