Wygrali i zachwycili, ale są nadal w osłabieniu. Gwiazdor Kinga zmaga się z przewlekłą kontuzją

Facebook / Krzysztof Cichomski / Na zdjęciu: Malachi Richardson
Facebook / Krzysztof Cichomski / Na zdjęciu: Malachi Richardson

W środowy wieczór King Szczecin dał prawdziwą lekcję koszykówki Enea Abramczyk Astorii. I to pomimo tego, że w Bydgoszczy zagrał bez jednego ze swoich najlepszych zawodników. Mowa o Malachi Richardsonie. Kiedy Amerykanin wróci do gry?

Teatr jednego aktora miał miejsce w środowy wieczór w Bydgoszczy. Wprawdzie wysokie zwycięstwo nad Enea Abramczyk Astorią Bydgoszcz miało kilku ojców, ale jednak głównym bohaterem widowiska był Sherron Dorsey-Walker. Amerykanin zdobył 24 punkty, trafiał zza łuku jak natchniony, a do tego popisał się wsadem, który jest murowanym kandydatem do miana najlepszej akcji obecnego tygodnia.

Ostatecznie King Szczecin nie miał większych problemów z pokonaniem gospodarzy, triumfując w grodzie nad Brdą aż 102:71. Trener Arkadiusz Miłoszewski miał więc wiele powodów do zadowolenia. Tym bardziej, że wreszcie miał do dyspozycji dziesięciu zawodników. Przeciwko Astorii - spośród grona podstawowych koszykarzy obecnych w Bydgoszczy - nie zagrał tylko Kacper Borowski. Trener Kinga nie miał za to problemów na pozycji rozgrywającego, bowiem Jakub Schenk i Jay Threatt nie tylko wystąpili, ale łącznie zapisali na swoim koncie 20 punktów i 13 asyst.

Aby jednak nie było tak kolorowo, kontuzję mięśnia dwugłowego nadal leczy Malachi Richardson. To zawodnik obdarzony nieprzeciętnymi umiejętnościami jak na poziom Energa Basket Ligi. Dotychczas 25-latek wystąpił w czterech meczach Kinga, ale co to były za spotkania w jego wykonaniu! Rzucający zdobywał w nich średnio po prawie 20 punktów i to przy fantastycznej skuteczności (57 procent z gry i tyle samo z dystansu).

ZOBACZ WIDEO: Awantura na konferencji Michniewicza. "Pana wypowiedź nadaje się do prokuratury"

Kibice ostatni raz widzieli go jednak w akcji ponad miesiąc temu - w wygranym meczu z HydroTruckiem. Richardson zanotował w nim 27 punktów (7/10 za trzy) i 8 zbiórek. Przeciwko Astorii jego brak nie był widoczny, niemniej teraz Kinga czeka seria pojedynków ze ścisłą czołówką (ligowe mecze ze Śląskiem i Anwilem, a następnie starcie z włocławianami w ramach Suzuki Pucharu Polski i ewentualne następne mecze w Lublinie).

Jak długo potrwa jeszcze przerwa gwiazdora szczecińskiej drużyny? Na pomeczowej konferencji trener Miłoszewski opowiedział nieco więcej o tej kwestii. - To jest kontuzja, która bardzo lubi się odnawiać. Mamy lekarza, współpracującego na co dzień z reprezentacją w piłce nożnej do lat 21, który mówi, że te urazy bardzo często zdarzają się u piłkarzy i mają tendencję do odnawiania - zakomunikował szkoleniowiec szczecinian.

- To nie jest bardzo groźna kontuzja, ale problemem jest to, że lubi się odnawiać. Podobnym przykładem sportowca zmagającego się z takim kłopotem jest Jakub Błaszczykowski, który swojego czasu często naciągał ten mięsień i niby był już gotowy do powrotu, a później znów wypadał, wracał i znów nie był zdolny do gry. Lekarz twierdzi, że czas jest tutaj najważniejszy - dodał Miłoszewski.

Kiedy więc można spodziewać się zawodnika ponownie na koszykarskim parkiecie? - Czekamy, bo mieliśmy decydujące badanie, czy to już wygoiło się na tyle, aby Malachi mógł trenować. On sam czuje się dobrze, ale w przeszłości miał już z tym problemy w drugiej nodze, więc, że tak powiem, dmuchamy na zimne - stwierdził trener drużyny ze Szczecina.

Po zwycięstwie w Bydgoszczy King awansował w ligowej tabeli na 8. lokatę. W walce o awans do fazy play-off, jego największym rywalem nadal pozostaje jednak zarówno ostatni rywal, jak i mający jedną porażkę mniej Trefl Sopot. - Ta wygrana daje nam trochę oddechu, bo wiemy, jak blisko nas był zespół Astorii. Mamy dzięki temu mały komforcik, choć wiemy, że walka o play-offy będzie trwała do samego końca.

Czytaj także:
Ślask się rozpędza! "Wejście smoka" w meczu EuroCupu >>
Zaskakująca zmiana lidera. Kosmiczny rekord Jana Wójcika >>

Komentarze (0)