Zdecydowanie lepiej spotkanie rozpoczęli Turcy, wśród których brylował Ersan Ilyasova. 22-letni skrzydłowy zdobył 8 z 13 pierwszych punktów swojej drużyny. Litwini rzucili się do odrabiania strat przy stanie 11:4, przede wszystkim za sprawą Marijonasa Petraviciusa doprowadzając do remisu 13:13. Dopiero wtedy, w 6. minucie pojedynku, pierwsze punkty dla Turcji zdobył Hidayet Turkoglu, wcześniej świetnie kryty przez rywali. Na pierwsze prowadzenie Litwini wyszli minutę później (16:15), a do końca kwarty podopieczni Ramunasa Batuautasa zdobyli jeszcze 6 "oczek" przy tylko 3 reprezentacji Turcji.
Druga kwarta to kontynuacja wymiany ciosów z obu stron, choć początkowo na parkiecie królowała nieskuteczność. Pierwsze punkty którakolwiek z drużyn zdobyła dopiero po upływie 2,5 minuty. Przy stanie 28:26 dla Litwy trener Turcji Bogdan Tanjevic postanowił wcielić w życie taktykę, którą można nazwać krótko "Turkoglu". Gwiazda ligi NBA wzięła się za rozgrywanie piłki, a przede wszystkim za trafianie do kosza, zdobywając 9 punktów z rzędu swojego zespołu (w tym raz przeprowadzając samotny rajd z piłką przez całe boisko, zakończony wsadem!). Podpora reprezentacji Turcji znalazła jednak godnego rywala w ekipie Litwy - 8 kolejnych "oczek" tej drużyny było autorstwa potężnego Petraviciusa. Tym samym pierwsza połowa nie przyniosła rozstrzygnięcia, kończąc się remisem po 39.
Przełomowa mogła być połowa trzeciej kwarty, kiedy to przy stanie 44:44 dwie "trójki" pod rząd trafili Ender Arslan i Sinan Guler. Sześciopunktową przewagę Turcy powiększyli jeszcze bardziej 2 minuty później, kiedy to po kolejnym rzucie za trzy Turkoglu było 57:50. Sytuację Litwinów poprawiła trochę akcja 2+1 Linasa Kleizy, ale przed ostatnią kwartą prowadzili rywale - 63:58.
Wspierani żywiołowym dopingiem swoich kibiców Litwini doszli rywali na 63:61, ale odpowiedzieli im niezawodni Turkoglu i Ilyasova, a Turcja prowadziła 69:63. Ostatnie 5 minut meczu powtarzało ten schemat - dystans raz malał, raz się powiększał. Wśród podopiecznych trenera Butautasa zabrakło jednak lidera, który wziąłby na siebie ciężar zdobywania punktów w decydujących momentach. Na 1.50 minuty przed końcem po koszu Omera Asika było już 76:66. I choć rzut za dwa punkty Petraviciusa i kolejna akcja 2+1 Kleizy zmniejszyły straty o 5 punktów, a na 33 sekundy do końca po "trójce" Simasa Jasaitisa było tylko 80:76, to na więcej rywale już nie pozwolili.
- Kluczem do zwycięstwa była rozważna gra moich zawodników w samej końcówce meczu. Koncentracja podczas rzutów wolnych dała nam upragnione zwycięstwo. Czuję ogromną satysfakcję z faktu, że udało nam się pokonać tak utytułowanego rywala - mówił tuż po spotkaniu trener reprezentacji Turcji. - Popełniliśmy zbyt dużo prostych błędów w obronie co niestety w meczu z takim rywalem jak Turcja ma ogromne znaczenie - tłumaczył Ramunas Butatutas.
Turcja - Litwa 84:76 (19:22, 20:17, 24:19, 21:18)
Turcja: Hidayet Turkoglu 19, Ersan Ilyasova 17, Ender Arlsan 16, Oguz Savas 10, Sinan Guler 6, Omer Asik 5, Bekir Yarangume 4, Engin Atsur 3, Semih Erden 2, Kerem Tunceri 2, Baris Hersek 0.
Litwa: Marijonas Petravicius 21, Simas Jasaitis 14, Linas Kleiza 12, Darjus Lavrinovic 9, Andrius Mazutis 5, Tomas Delininkaitis 5, Ksistof Lavrinovic 4, Jonas Maciulis 3, Mindaugas Lukauskis 3, Mantas Kalnietis 0, Arturas Jomantas 0, Robertas Javtokas 0.