To była świetna runda w wykonaniu koszykarzy Anwilu Włocławek. Trzykrotni mistrzowie Polski, którzy mieli tylko walczyć o udział w fazie play-off, są rewelacją rozgrywek i znajdują się w czołówce Energa Basket Ligi. Duża w tym zasługa trenera Przemysława Frasunkiewicza, który umiejętnie dobrał skład przed rozpoczęciem sezonu.
Za mniejsze pieniądze - w porównaniu do ostatnich lat - zbudował skład z młodych i ambitnych zawodników, którzy są głodni zwycięstw. Transfery Jonaha Mathewsa, Jamesa Bella czy Luke'a Petraska można rozpatrywać w kategoriach "strzałów w dziesiątkę". A doświadczeni Kamil Łączyński, Szymon Szewczyk czy Kyndall Dykes (kontuzjowany w ostatnich tygodniach) bardzo dobrze wywiązują się ze swoich zadań.
- Graliśmy naprawdę dobrze, a warto pamiętać, że przez kilka tygodni byliśmy osłabieni brakiem jednego z naszych najlepszych graczy. To Kyndall Dykes. Nadal trzymaliśmy się razem, widzimy, co możemy zrobić, gdy jesteśmy skoncentrowani i zdrowi - podkreśla James Bell.
ZOBACZ WIDEO: 17-latek stracił rękę. To, co zrobił, zszokowało cały świat
To nie jest przypadek
Włocławianie wygrali w I rundzie 11 z 15 meczów, pokonując zespoły, które aspirują do walki o mistrzostwo Polski. Podopieczni Frasunkiewicza ograli u siebie Zastal, a na wyjeździe m.in. Stal, Śląsk czy Twarde Pierniki. Warto dodać, że Anwil wygrał 5 z 7 spotkań poza domem. To jeden z najlepszych wyjazdowych bilansów w PLK.
- Jest gigantyczny powód do satysfakcji, bo mało kto typował naszą drużynę do pierwszej czwórki. Wszyscy wiemy, jak wyglądał ostatni sezon. 11:4 to bardzo dobry wynik. Ale czy jestem zaskoczony? Nie podchodzę do tego w ten sposób, mówiłem już wcześniej o tym, by nie popadać w hurraoptymizm - podkreśla Przemysłąw Frasunkiewicz.
Anwil - według zaawansowanych statystyk (za "RealGM") - ma najlepszą obronę w lidze. Włocławianie na 100 posiadań tracą 101,9 pkt, nieco gorsza w tym elemencie jest ekipa ze Słupska, na kolejnych miejscach: Śląsk, Enea Astoria i Asseco Arka. To nie przypadek, że drużyna z Kujaw tak dobrze broni. Trener Frasunkiewicz od samego początku deklarował, że jego ekipa ma mieć defensywny charakter.
Włocławianie przetrwali trudny moment, gdy kontuzji nabawił się Kyndall Dykes. Co prawda Przemysław Frasunkiewicz myślał nad przeprowadzeniem transferu medycznego, ale ostatecznie nikt taki do Anwilu nie trafił. Większe role i minuty dostali m.in. Jonah Mathews (średnio 17,5 pkt na mecz) czy James Bell (13,3 pkt).
Mimo bardzo korzystnego bilansu, trener Anwilu cały czas widzi mankamenty w grze zespołu. Ten - według Polaka - za często decyduje się na zbyt skomplikowane warianty, które nie wpływają pozytywnie na płynną i równą grę. Straty wybijają włocławian z uderzenia, co też skrzętnie potrafią wykorzystać rywale. Najlepszy przykład? Ostatni mecz z HydroTruckiem, gdzie radomianie w pewnym momencie wyszli nawet na 11-punktową przewagę. To był moment krytyczny. Włocławianie pozytywnie zareagowali i ostatecznie sięgnęli po jedenastą wygraną. Frasunkiewicza pytamy o falowanie w grze Anwilu i braki w koncentracji w spotkaniach z niżej notowanymi rywalami.
- Falowanie? Na to jeszcze nikt nie znalazł odpowiedzi. Taka specyfika gry. To nie jest piłka nożna, gdzie gra się w ataku przez 5-6 minut z rzędu. To jest koszykówka, gdzie w ciągu 20 sekund zmienia się atak z obroną. Gra faluje. To jest normalne. Koncentracja? Myślę, że nie. Uważam, że czasami po prostu chcemy zrobić za dużo. To też nie jest dobre. Szukamy zbyt skomplikowanych rozwiązań, a powinniśmy decydować się na prostsze schematy - uważa.
Frasunkiewicz bardzo liczy na to, że w niedługim czasie do pełni zdrowia wrócą Kyndall Dykes i Sebastian Kowalczyk. Ma nadzieję, że Anwil w pełnym składzie przystąpi do meczów w styczniu. Najbliższe tygodnie będą bardzo wymagające. W pierwszych dwóch miesiącach 2022 roku włocławianie rozegrają około... 15 meczów (PLK, Suzuki Puchar Polski i liga regionalna).
- Styczeń i luty będą bardzo ciężkie. Życzyłbym sobie, by wszyscy zawodnicy byli do mojej dyspozycji. Wtedy nie martwię się o wynik. To nie jest tak, że wygramy wszystkie mecze, ale wiem, że zespół będzie grał na 100 procent. Teraz tak nie jest. Z różnych względów - komentuje Frasunkiewicz.
Anwil ma być jeszcze mocniejszy
Bilans 11:4 nie oznacza, że Anwil nie jest aktywny na rynku transferowym. Wręcz przeciwnie. Trener Frasunkiewicz wprost przyznaje, że uważnie śledzi sytuację, rozmawia z agentami, by być jak najlepiej przygotowanym do przeprowadzenia ewentualnego ruchu na szachownicy. Teraz takiego należy się... spodziewać! Z naszych informacji wynika, że włocławianie chcą przeprowadzić duży transfer. Zależy im na wzmocnieniu rotacji, by na poważnie włączyć się do walki o mistrzostwo Polski.
Apetyty rosną w miarę jedzenia. Nie ma co ukrywać, że dobre wyniki sprawiły, iż pojawiło się światełko w tunelu na osiągnięcie dużego wyniku w tym sezonie. Od klubu nie odwracają się sponsorzy - dodatkowe wsparcie zapewniła firma Anwil S.A, a miasto - na czele z prezydentem Markiem Wojtkowskim - podpisało kolejną umowę (tym razem na promocję miasta poprzez sport). W 2021 roku ratusz wsparł klub kwotą ponad 2 mln złotych.
Przejdźmy do konkretów ws. dużego transferu, o którym wspomnieliśmy wcześniej. Wiemy, że numerem jeden na liście transferowej Anwilu jest Polak Jakub Garbacz, który nie pojawia się w składzie Syntainics MBC w ostatnich meczach Bundesligi. Został odsunięty od składu. Generalny menedżer niemieckiego klubu Martin Geissler mówił ostatnio, że Garbacz zgłosił chęć odejścia i nie trenuje już z zespołem.
W tym momencie trwają negocjacje na linii klub-agent zawodnika. Nie są to łatwe rozmowy, bo w grę wchodzą całkiem spore pieniądze ws. wykupu kontraktu. Niemcy są twardymi negocjatorami, o czym najlepiej kilka miesięcy temu przekonali się przedstawiciele Enea Zastalu BC, gdy próbowali wykupić umowę Davida Brembly. Po kilku tygodniach udało się to zrobić, a kwota buy-outu wyniosła około 30 tys. euro. W Anwilu są cierpliwi, bo zależy im na tym zawodniku, który byłby czołową postacią zespołu w tym i zapewne w kolejnym sezonie.
Warto dodać, że nieco niżej na liście był Jarosław Zyskowski. Ten jednak - mimo klauzuli buy-outu - zrezygnował z możliwości odejścia z Enea Zastalu BC. Zapowiedział, że zostaje w klubie do końca sezonu.
CZYTAJ TAKŻE:
Te słowa wywowały burzę. Ile zarabia Słoweniec w Anwilu?
Mistrz Europy zdradza, jak trafił do Anwilu. Nam mówi też o grze z Luką Donciciem
Trener Anwilu zaskoczył. Intrygująca wypowiedź ws. ewentualnych zmian
Miłoszewski: Wiem, że zrobiłem problem Jasińskiemu. Kulisy zatrudnienia w Kingu