I faktycznie tak było. Polscy koszykarze zaczęli czwartkowy mecz w Tel Awiwie świetnie, bo od prowadzenia 21:6. - Wyszliśmy na mecz bardzo zmobilizowani. Kryliśmy twardo, wywieraliśmy nacisk na piłkę - mówił na konferencji prasowej jeden z liderów odmłodzonej kadry, środkowy Aleksander Balcerowski.
To właśnie agresywna obrona ma być znakiem firmowym Polaków pod wodzą Igora Milicicia. Przedsmak tego widzieliśmy już w pierwszym meczu eliminacji w Izraelu.
- Rywale mieli czuć się niekomfortowo. Taki był plan. Staraliśmy się grać w ten sposób przez całe spotkanie - tłumaczył Balcerowski, nawiązując między innymi do defensywy na całym parkiecie.
ZOBACZ WIDEO: Faworyci zdominują inaugurację sezonu w skokach narciarskich? Tajner wymienił nazwiska
Izrael w końcu odnalazł się w chaosie, który celowo wprowadzali Biało-Czerwoni. Odrobił straty jeszcze przed przerwą (19:6 w drugiej kwarcie), a kontrolę nad meczem przejął w trzeciej odsłonie, którą wygrał 18:12. - Przeciwnicy trafili kilka ważnych rzutów za trzy, a my wtedy pudłowaliśmy - zaznaczał Balcerowski, zawodnik serbskiego Mega Belgrad.
Gospodarze triumfowali ostatecznie 69:61, ale Polacy pozostawili po sobie dobre wrażenie. Brakowało nam skuteczności, o czym najlepiej świadczą statystyki - zaledwie 20 celnych na 70 oddanych rzutów z pola, w tym 7/36 za trzy.
Polska walczy o to, aby znaleźć się na mundialu, którego gospodarzami w 2023 roku będą Japonia, Indonezja i Filipiny.
- Jesteśmy tu po to, żeby się tam dostać. Ten młody zespół ma swoje marzenie, jakim jest awans na mistrzostwa świata. Mamy potencjał i dużo talentu. Będziemy starali się o zwycięstwa w kolejnych meczach - zaznaczał Balcerowski, który wywalczył w czwartek 11 punktów, siedem zbiórek oraz sześć bloków.
Polska w niedzielę w drugim meczu eliminacji zmierzy się w Lublinie z Niemcami.
Czytaj także: LeBron James zawieszony przez NBA. Powód szokuje
Transfer prosto z Meksyku, nowa postać w PLK! Mamy potwierdzenie