Gwiazdor Los Angeles Lakers przerwał mecz na 2 minuty i 29 sekund przed końcem dogrywki przy wyniku 117:114 dla jego zespołu, zwrócił się do sędziego i wskazał na dwójkę młodych kibiców, siedzących w pierwszym rzędzie hali Gainbridge Fieldhouse.
LeBron James poprosił o wyproszenie ich z obiektu. Interweniowała ochrona. Kibice Indiana Pacers, mężczyzna i kobieta, opuścili trybuny.
- Jest różnica pomiędzy kibicowaniem swojej drużynie, a przekraczaniem przy tym pewnych granic - powiedział na konferencji prasowej James.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skąd ona ma tyle energii? Jędrzejczyk jest niczym... rakieta!
- Kiedy dochodzą nieprzyzwoite gesty i język, takie coś nie może być tolerowane - kontynuował czterokrotny mistrz NBA.
Wspomniani kibice Pacers mieli obrażać rodzinę Jamesa. Jak nieoficjalnie przekazał w mediach społecznościowych naoczny świadek, rzucali w jego kierunku: "Mam nadzieję, że Bronny (syn Jamesa) zginie w wypadku samochodowym". Nie wiadomo jednak, czy faktycznie tak było.
- Nigdy nie powiedziałbym tego kibicowi, a kibic nigdy nie powinien powiedzieć tego zawodnikowi - komentował tajemniczo dla TMZ LeBron James.
Russell Westbrook, który był blisko całego zdarzenia, nie chciał go komentować. Jeden z dziennikarzy poprosił koszykarza Lakers o przybliżenie szczegółów. - Nie wiem o czym mówisz - odpowiedział mu Westbrook.
James w środowym meczu zdobył 39 punktów, miał też pięć zbiórek i sześć asyst.
LeBron is not happy with these Pacers fans pic.twitter.com/ymuiIquZi9
— NBA Central (@TheNBACentral) November 25, 2021
Czytaj także: LeBron James zawieszony przez NBA. Powód szokuje
Transfer prosto z Meksyku, nowa postać w PLK! Mamy potwierdzenie