Mistrzowie Polski wyjechali z Radomia z sensacyjną porażką 78:83. Nikt nie spodziewał się bowiem tego, że Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski przegra z HydroTruckiem. Od pierwszego podrzutu piłki gospodarze wywarli niesamowitą presję na rywalach. - Gratulacje dla drużyny z Radomia, dla zawodników, którzy włożyli w ten mecz dużo serca i zostawili wiele wysiłku na parkiecie - powiedział Igor Milicić, trener Stali.
- Odnośnie mojego zespołu i siebie, to nie mam wiele pozytywnych informacji do przekazania. Okazało się to, o czym wiedzieliśmy, co może nam się zdarzyć w Radomiu i przed czym uprzedzaliśmy zawodników, że ta agresja w grze rywali może być główną cechą zmiany trenera - podkreślił szkoleniowiec.
- A my na początku meczu daliśmy im wiarę w siebie, poczuli, że mogą z nami grać, a to tylko i wyłącznie nasza wina. Jest mi bardzo przykro, że stało się to w takim momencie, że udajemy się na przerwę reprezentacyjną w takich nastrojach. To, że mieliśmy w głowach pewne rzeczy przed meczem, a nie do jego końca, miało przełożenie na to, jak rozpoczęliśmy mecz i jak on później się potoczył - przyznał trener.
Milicić zasugerował konsekwencje po sensacyjnej porażce. - To, co ma być teraz, na pewno będzie zmienione i nie będzie tak ładnie i kolorowo, jak wszystkim się wydawało. Nie pokazaliśmy serca. Nie wygrywa się tylko taktyką i przygotowaniem, trzeba dać też serce, gdzie Zalewski i Dzierżak nam to pokazali. To jest bardzo sroga nauczka dla nas - zaznaczył selekcjoner reprezentacji Polski, zwracając uwagę na ambitną postawę w obronie obu zawodników HydroTrucku.
Radomianie zatrzymali najbardziej ofensywną drużynę Energa Basket Ligi. - Nie odpowiedzieliśmy na agresję, którą gospodarze zaprezentowali. Mieliśmy takie samo założenie, mamy wystarczająco dużo zawodników, żeby grać agresywnie. Zespół z Radomia pokazał większą energię i agresję, a nasi gracze, przez to, że nie byli na to gotowi, nie byli w stanie odpowiedzieć i nie byliśmy w stanie skonstruować rozsądnych zagrywek i grać swojej koszykówki w ataku - dodał Milicić.
Czytaj również:
>> Wygrali i wzmacniają skład. Bardzo kosztowny transfer
>> NBA: pierwszy trener stracił pracę
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ronaldo i jego stara miłość