Wygrali i wzmacniają skład. Bardzo kosztowny transfer

WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: Anwil i Trefl
WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: Anwil i Trefl

- Odetchnąłem, tego potrzebowałem - powiedział uradowany Marcin Stefański, który wygrał mecz w PLK po ponad miesiącu. Zdradził też, że drużyna zostanie wzmocniona nowym zawodnikiem. Za co trzeba sporo zapłacić.

Sporo się dzieje w ostatnich dniach wokół Trefla Sopot. W środę podopieczni Marcina Stefańskiego po bardzo emocjonującym spotkaniu pokonali na wyjeździe Hapoel Eilat i tym samym wywalczyli sobie awans do TOP16 FIBA Europe Cup.

W Sopocie ten sukces przyjęto z wielką satysfakcją i radością, ale z drugiej strony były obawy, czy drużynie starczy sił na niedzielne, niezwykle ważne spotkanie z Kingiem Szczecin w PLK. Na krajowym podwórku sopocianie grali ostatnio fatalnie, przegrywając pięć meczów z rzędu.

Trener i władze klubu powtarzali jak mantrę: "styl nie ma znaczenia, wygrajmy w końcu". I te słowa trafiły też do zawodników, którzy zagrali z wielką determinacją i zaangażowaniem. Rzucili wszystko na szalę, by w końcu wygrać i z uśmiechami na twarzy udać się na przerwę reprezentacyjną. Co prawda sopocianie znów zanotowali kryzys na przełomie trzeciej i czwartej kwarty, ale finalnie przetrwali trudne momenty i zwyciężyli 69:61.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skąd ona ma tyle energii? Jędrzejczyk jest niczym... rakieta!

Marcin Stefański na zwycięstwo na krajowym podwórku musiał czekać ponad miesiąc. Nic dziwnego, że po meczu odetchnął, na konferencji prasowej był bardzo wyluzowany, dowcipkował, zapraszał nawet do zabrania głosu... dyrektora sportowego i prezesa, którzy byli obecni na spotkaniu z dziennikarzami.

- To był bardzo intensywny i emocjonalny mecz. Zawodnicy walczyli z całych sił, życzyłbym sobie, by tak harowali na boisku w każdym spotkaniu. Obawiałem się o zmęczenie, bo trzy dni temu rozegraliśmy mocny bój w Izraelu, do tego doszła długa podróż. Gracze stanęli na wysokości zadania. W ważnych momentach odpowiednio zareagowaliśmy pod względem sportowym i fizycznym. Pokazaliśmy charakter. Powiem szczerze: odetchnąłem, tego potrzebowałem - powiedział Stefański.

Karol Gruszecki gra z kontuzją ręki
Karol Gruszecki gra z kontuzją ręki

Trenera Trefla - w trakcie konferencji prasowej - zapytaliśmy o podejście zawodników do meczów w PLK i w FIBA Europe Cup. Obserwatorzy dostrzegli bowiem, że gracze ze zdecydowanie większym skupieniem i zaangażowaniem podchodzili do tej pory do spotkań na międzynarodowej arenie. "Czy po meczu w Izraelu były rozmowy z koszykarzami w tej sprawie?" - zapytaliśmy. Stefański odpowiedział, że gracze mocno się poświęcili, Karol Gruszecki grał nawet z pękniętym nadgarstkiem rzucającej ręki.

- Przed i po meczu w Izraelu mieliśmy mnóstwo czasu na rozmowy. Wydaje mi się, że te długie dyskusje przynoszą efekty. Najważniejsze, że zawodnicy - po sukcesie w postaci awansu do FIBA Europe Cup - poszli za ciosem i zagrali z wielką determinacją w PLK. Spójrzmy na Karola Gruszeckiego. On gra z pękniętym nadgarstkiem prawej ręki. To o czymś świadczy. Wierzę też, że wyciągnęliśmy wnioski po wcześniejszych porażkach - odpowiedział Stefański.

Trener Trefla zdradził też, że w nadchodzących dniach drużyna zostanie wzmocniona. Do Sopotu ma przyjechać nowy combo-guard, który wzmocni rotację na obwodzie. W Sopocie chcą nieco odciążyć mocno eksploatowanego Holendra Yannicka Franke.

Wiemy, że nie ma szans na transfer Polaka, więc Trefl po wzmocnienia musi udać się na zagraniczny market.  Przypomnijmy, że od sezonu 2019/2020 zespoły do spotkań przystępują z siedmioma Polakami w składzie (nawet jeśli będzie dziesięciu zawodników w protokole meczowym).

Wyjątkiem są drużyny grające w fazie grupowej europejskich pucharów (Euroliga, EuroCup, BCL, FIBA Europe Cup i VTB). Te mogą mieć sześciu obcokrajowców w składzie pod warunkiem wpłacenia na konto ligi... 100 tysięcy złotych. To właśnie zrobią przedstawiciele Trefla Sopot.

- Mamy już wybrane konkretne nazwiska. To będzie zawodnik na pozycję 1/2. Wierzę, że szybko uda się go podpisać. Chcemy go mieć jeszcze w trakcie przerwy reprezentacyjnej - zaznaczył Stefański.

- Zawodnicy są na rynku do wzięcia. Zależy, kto jakich graczy szuka i za jakie pieniądze - wtrącił Tomasz Kwiatkowski, dyrektor sportowy Trefla Sopot.

W klubie doskonale zdają sobie za to sprawę z tego, że zespół musi zostać wzmocniony, jeśli chce z powodzeniem łączyć grę na dwóch frontach. Na dłuższą metę nie da rady funkcjonować w ten sposób, grozi to kolejnymi porażkami i urazami. Wszystko też wskazuje na to, że z Sopotem pożegna się Fin Carl Lindbom.

- Nie oszukujmy się, ale musimy wzmocnić skład, bo gramy na dwóch frontach w bardzo wąskim składzie. Gra ósemką zawodników jest dla nas bardzo trudna. Cieszy mnie fakt, że do zdrowia wraca DeAndre Davis, który może już trenować indywidualnie - podsumował Marcin Stefański.

W TOP16 europejskich pucharów Trefl zagra z Benfiką, Sportingiem i Oradeą. Sopocianie w PLK mają bilans 5:7 i nadal liczą się w walce o udział w Suzuki Pucharze Polski.

CZYTAJ TAKŻE:
Był na zakręcie, teraz ma ważną rolę w rewelacji PLK. Prorocze słowa ojca!
Prezes lidera PLK nie ukrywa: Nadal szukamy pieniędzy [WYWIAD]
To nowy rozdział w jego życiu. Żałuje, że go nie ma w Anwilu
Najmłodszy trener w lidze mówi wprost: Nie ma głupich pytań

Źródło artykułu: