"Przemek Frasunkiewicz" - skandowali włocławscy kibice zgromadzeni w Arenie Ostrów po wielkim zwycięstwie Anwilu nad Arged BM Stalą Ostrów Wielkopolski (79:66).
Tak okazała wygrana jest na pewno zaskoczeniem, bo przed spotkaniem mało kto spodziewał się, że włocławianie będą w stanie wygrać na terenie mistrza Polski. Bukmacherzy w roli zdecydowanego faworyta widzieli zespół Igora Milicicia.
- To było super widowisko. Przez cały mecz było słychać naszych kibiców. Nie powiem, że graliśmy jak u siebie, ale ten doping bardzo nas niósł. Bardzo dziękujemy wszystkim osobom, które przyjechały spory kawałek drogi, by być z nami w tym meczu. Liga jest bardzo ciekawa. Takie spotkania są fajne. Już widać, że każdy może ograć każdego, nie ma faworytów w tej lidze, i to cieszy - podkreśla Przemysław Frasunkiewicz.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: sędzia znokautowany. Polała się krew!
"Bo nasz Anwil najlepszy w Polsce jest!" - krzyczeli fani Anwilu, którzy długo świętowali wygraną swojego zespołu. Mają powody do radości, bo zespół na starcie nowego sezonu prezentuje się nadspodziewanie dobrze. Były przesłanki ku temu, że Anwil będzie mocną i groźną drużyną dla rywali, ale że nastąpi to tak szybko, to mało kto się tego spodziewał. Sam trener Frasunkiewicz nieraz powtarzał, że zespół potrzebuje czasu, by pokazać prawdziwe oblicze.
Tymczasem już w Ostrowie widzieliśmy wiele dobrych momentów w grze 3-krotnych mistrzów Polski. Zwłaszcza mogła się podobać postawa włocławian w defensywie. To nie jest przypadek. Frasunkiewicz chciał zawodników nastawionych na mocną i twardą grę w defensywie. To miał być największy atut Anwilu.
- Wszystko zaczyna się od obrony. Gdy wybieram zawodników do składu, to po pierwsze, sprawdzam, jak gracz spisuje się w obronie. Później patrzę na charakter, cechy wolicjonalne, czy nadaje się do współpracy z innymi. Nie można w dzisiejszej koszykówce mieć dziurawiej obrony. W taki sposób nic się nie wygra - ocenia trener włocławian.
- Udało nam się zatrzymać Stal w szybkim ataku. Straciliśmy tylko jeden punkt z kontrataku. Mieliśmy też dużą przewagę w pomalowanym, zdobyliśmy tam sporo punktów. Do tego tylko dziewięć strat, dobrze kontrolowaliśmy piłkę. Przez to czasami zdarzają się rzuty pod presją czasu, ale lepiej wykonać rzut pod presją czasu niż piłkę niepotrzebnie wyrzucić w aut - chwali swoich podopiecznych.
Włocławscy kibice są także bardzo aktywni w mediach społecznościowych. "Taki Anwil chcemy oglądać" - w samych superlatywach wypowiadają się na temat zespołu, który zbudował wspomniany trener Frasunkiewicz. Fani są pod wrażeniem determinacji i woli walki zawodników. Takich obrazków nie oglądali w minionym sezonie, gdy drużyna była zbudowana na dużych nazwiskach, którym trzeba było sporo płacić. Wyniki za tym nie poszły. Teraz ma być inaczej.
Jednym z takich graczy ambitnych i głodnych jest Brytyjczyk Kavell Bigby-Williams, który na terenie mistrza Polski zdobył 18 punktów, trafił 9 z 10 rzutów z gry. - Kavell zaczyna łapać rytm, te niuanse defensywne i taktyczne. Zawodnik zamknął strefę podkoszową, pomógł mu też Szymon Szewczyk - ocenia Frasunkiewicz.
Anwil jest jednym z dwóch zespołów w PLK, który może pochwalić się kompletem zwycięstw. Włocławianie pokonali Start Lublin, Zastal i Arged BM Stal. Teraz przed nimi starcie z Enea Astorią.
Zobacz także:
Kamil Chanas: koszykarz-dziennikarz. Marzy o rozmowie z Griszczukiem [WYWIAD]
Arkadiusz Lewandowski, prezes Anwilu: Kryzys z całą pewnością jest już za nami
Trenował kiedyś Milicicia. Mówi nam, że kilka lat czekał na PLK! [WYWIAD]
Łukasz Wiśniewski: trener-komentator. Nam mówi o kulisach zakończenia kariery. Złoto? Dla Stali! [WYWIAD]