NBA. Świetny finisz Jazz. 76ers o krok od wyeliminowania Westbrooka i Beala

Getty Images / Justin Ford / Na zdjęciu: Donovan Mitchell
Getty Images / Justin Ford / Na zdjęciu: Donovan Mitchell

Utah Jazz świetnie spisali się w końcówce meczu w Memphis, dzięki czemu przechylili szalę na swoją korzyść i triumfowali 121:111. Mniej ciekawie było w dwóch pozostałych spotkaniach, które miały jednostronny przebieg.

Gwiazdor Grizzlies, Ja Morant celnym rzutem z półdystansu doprowadził do wyniku 109:107 na cztery minuty i 27 sekund przed końcem sobotniego, trzeciego meczu serii pierwszej fazy play-off pomiędzy pierwszy i ósmym zespołem Konferencji Zachodniej. Faworyzowani Jazz mieli problem, ale wtedy uaktywnił się Donovan Mitchell.

Lider Jazzmanów, który dopiero wraca na wysokie obroty po kontuzji kostki, która wykluczyła go z gry na blisko półtora miesiąca, najpierw trafił z faulem i wykorzystał rzut wolny, a następnie przymierzył z dystansu. Mitchell natchnął resztę zespołu, Utah zamknęli spotkanie w wielkim stylu zrywem 14-2, co dało im zwycięstwo 121:111 i prowadzenie w serii 2-1.

"Spida" 10 ze swoich 29 punktów rzucił w czwartej, decydującej kwarcie. - Donovan w końcówce był Donovanem - podsumował podczas rozmowy z mediami Mike Conley, który sam zanotował bardzo dobry występ, zaaplikował rywalom 27 "oczek" i wykorzystał przy tym 7 na 10 oddanych rzutów za trzy.

Mitchell przyznał, że nie jest jeszcze w szczytowej formie. - Minęło trochę czasu, udało mi się wreszcie wrócić, ale to długi proces. Rozumiem, że momentami powinienem po prostu zaoszczędzić trochę energii, nie muszę być tak żywiołowy na parkiecie. Jak na razie brakuje mi jeszcze tej przebojowości, która mnie cechowała - komentował 24-latek, który w 30 minut trafił 9 na 23 oddane rzuty z pola, ale tylko 2 na 10 z dystansu.

Ja Morant tym razem zdobył 28 "oczek" i przeszedł do historii, bo w swoich trzech pierwszych występach w meczach fazy play-off rzucił ponad 100 punktów. Dołączył do Wilta Chamberlaina, George'a Mikana i Kareema Abdul-Jabbara.

Philadelphia 76ers znów nie dali szans Washington Wizards. Gracze Doca Riversa triumfowali w stolicy Stanów Zjednoczonych aż 132:103 i w serii do czterech zwycięstw, prowadzą już 3-0. Joel Embiid dominował po obu stronach parkietu. Kameruńczyk w zaledwie 28 minut zdobył 36 punktów (14/18 z gry, 3/4 za trzy). Tobias Harris dodał 20 "oczek" i 13 zbiórek.

Wizards na nic zdało się triple-double Russella Westbrooka, który miał 26 punktów, 12 zbiórek i 10 asyst. Bradley Beal wykorzystał tylko 10 na 26 prób z pola, w tym 1 na 8 zza łuku. - Grał dziś na poziomie MVP - skomentował postawę Embiida trener "Czarodziei", Scott Brooks.

Nie Damian Lillard, a Norman Powell poprowadził Portland Trail Blazers do zwycięstwa w czwartym meczu serii z Denver Nuggets i wyrównania rywalizacji (2-2). Już pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 32:24 dla Blazers, a podopieczni Terry'ego Stottsa dobili rywali po przerwie (36:19 w trzeciej kwarcie), triumfując ostatecznie 115:95.

Wspomniany Powell zapisał przy swoim nazwisku 29 punktów, podczas gdy Lillard miał 10 "oczek, osiem zbiórek i 10 asyst. Gwiazdor PTB umieścił w koszu jednak tylko... jeden rzut z gry w całym spotkaniu (1/10 z gry, 1/6 za trzy, 7/7 za 1), ale jego słabsza dyspozycja nie odbiła się na wyniku zespołu.

Wyniki:

Washington Wizards - Philadelphia 76ers 103:132 (28:36, 30:36, 28:37, 17:23)
(Westbrook 26, Beal 25, Gafford 16 - Embiid 36, Harris 20, Curry 15, Green 15)

Stan serii: 3-0 dla 76ers

Portland Trail Blazers - Denver Nuggets 115:95 (32:24, 25:23, 36:19, 22:29)
(Powell 29, McCollum 21, Nurkić 17 - Jokić 16, Morris 12, Campazzo 12, Green 11)

Stan serii: 2-2

Memphis Grizzlies - Utah Jazz 111:121 (22:34, 29:28, 34:34, 26:25)
(Morant 28, Brooks 27, Allen 17 - Mitchell 29, Conley 27, Clarkson 15, Gobert 15, Bogdanovic 15)

Stan serii: 2-1 dla Jazz

Czytaj także: PGE Spójnia pochwaliła się pierwszym ruchem. Znalazła następcę Filipa Matczaka
Genialny Jayson Tatum! 50 punktów przeciwko Brooklyn Nets

ZOBACZ WIDEO: Za Krychowiakiem udany sezon w klubie. Czy to oznacza wysoką formę w reprezentacji?

Komentarze (0)