Dwa ostatnie lata Anna Makurat spędziła za oceanem, na najlepszej amerykańskiej uczelni UConn pod wodzą wielkiego fachowca, jakim jest trener Geno Auriemmy.
Największy polski talent grał w tym czasie przeciwko najlepszym w swoim fachu, trenował z takimi postaciami, jak Diana Taurasi czy Sue Bird.
COVID-19 w dużej mierze pokrzyżował jej plany. Zdecydowała się na powrót do Europy i zawodowstwo, związała umową z klubem PolskaStrefaInwestycji Enea Gorzów Wielkopolski.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gwiazda tenisa na korcie w zaawansowanej ciąży! "Sprawdziłam, czy wciąż to mam"
Krzysztof Kaczmarczyk, WP SportoweFakty.pl: Dwa lata na najlepszej uczelni w USA i koniec. Dlaczego taka decyzja?
Anna Makurat, koszykarka PolskaStrefaInwestycji Enea Gorzów Wielkopolski: Kiedy skończyłam liceum, stanęłam przed decyzją, czy kontynuować nadal grę zawodową, czy wybrać ligę akademicką w USA. Początkowo wiele przemawiało za tym, by zostać w Europie. Natomiast gdy odezwał się do mnie trener Geno Auriemma, nie miałam wątpliwości, jaki będzie mój następny krok.
Kierowałam się tym, że chciałam zobaczyć ten wielki świat, o którym jako dziecko marzyłam. Pewnie nigdy bym sobie nie darowała, gdybym nie skorzystała z takiej okazji. Po dwóch latach jednak wróciła do mnie myśl, że chciałabym grać profesjonalnie. Nie ukrywam, że cala ta sytuacja z koronawirusem trochę się do tego przyczyniła.
Co dały ci te dwa lata spędzone w UConn?
Do USA pojechałam z myślą, że chce się rozwijać jako koszykarka. Te dwa lata zbudowały moja świadomość i nieco zmieniły moje spojrzenie na pewne sprawy.
Jakbyś je podsumowała?
Pierwszy rok był dla mnie bardzo udany, drugi trochę mniej. Po tym, jak na początku tego sezonu przyjechałam do USA przygotowana i zdeterminowana, spodziewałam się zupełnie czegoś innego. W pre-season trenerzy byli ze mnie bardzo zadowoleni. Niestety po przebyciu koronawirusa długo nie mogłam dojść do siebie. Straciłam ważny moment. Wtedy zespół się budował, a ja nie byłam w stanie walczyć o swoje. Reszta już była tylko konsekwencją próby szybkiego nadrabiania straconego czasu. Doznałam kontuzji, która wykluczyła mnie na znaczną część rozgrywek. Podsumowując jednak te dwa lata uważam, że były bardzo owocne i wiele się nauczyłam.
Mimo wszystko to był wartościowy czas dla ciebie i twojego rozwoju?
Zdecydowanie tak. To był niesamowity czas. Dzisiaj jestem zupełnie inną Anną Makurat niż byłam przed wyjazdem.
Czyli z perspektywy czasu na pewno nie żałujesz decyzji o wyjeździe?
Na pewno nie. Być częścią programu takiego, jak UConn, to zaszczyt.
Był trener Geno Auriemma, spotkałaś się z absolwentką tej uczelni Dianą Taurasi. Czas spędzony wśród najlepszych...
Wiadomo. Od kogo się uczyć, jak nie od najlepszych na świecie? Przez te dwa lata spotkałam fantastycznych ludzi. Wielu z nich to ikony światowego basketu. Zaczynając od treningów z legendarnym trenerem dołączonym do galerii sław amerykańskiej koszykówki, poprzez dzielenie szatni z amerykańskimi gwiazdami młodego pokolenia (Crystal Dangerfield, Megan Walker, Christyn Williams, Paige Bueckers), a kończąc na spotkaniach i treningach ze sławnymi absolwentkami UConnu, jak Diana Taurasi, Sue Bird, Breanna Stewart, Katie Lou Samuelson czy Napheesa Collier. Dodatkowo miałam szanse grać przeciwko dzisiejszym gwiazdom WNBA Sabrinie Ionescu czy Satou Sabally. Szczególnym wydarzeniem był dla mnie też mecz z reprezentacją USA.
Jest coś czego żałujesz z pobytu za oceanem?
Jedyne czego żałuję to to, że nie zdążyłam spotkać się z moim największym idolem Kobe Bryantem. Miało się to wydarzyć, gdyż był on wielkim fanem UConnu. Do końca życia nie zapomnę dnia, kiedy zaobserwował mnie na Instagramie (uśmiech). Wiele niesamowitych wspomnień, wiele wspaniałych podróży i spotkań, które są częścią tego świata... Szkoda tylko, że sytuacja pandemii tak dużo zmieniła.
Nie brałaś pod uwagę przeniesienia na inną uczelnię?
Miałam taką możliwość. Tym bardziej, że warunki do zmiany uczelni były sprzyjające. Ze względu na COVID-19 nie będzie okresu karencji (Red-shirt) w przyszłym sezonie. Podjęłam jednak decyzję by wrócić.
Powrót do Europy stał się faktem. Ponownie zobaczymy cię na parkietach Energa Basket Ligi Kobiet.
Tak. Wybrałam EBLK ponieważ bardzo dobrze znam tą ligę i wiem, czego mogę się po niej spodziewać.
Dlaczego akurat PolskaStrefaInwestycji Enea Gorzów Wielkopolski? Jakie argumenty przemówiły do ciebie? Czym cię skusili?
Od początku bardzo dobrze układały się nam rozmowy. Podoba mi się wizja trenera Dariusza Maciejewskiego na zbliżający się sezon. Gorzów zawsze buduje silne zespoły i bije się o medale. Co więcej. Jest to zespół, który również będzie rywalizował na europejskich parkietach, bo zagra w EuroCupie. Uważam, że Gorzów to aktualnie dobre miejsce dla mnie.
A mistrz Polski? Wiem, że VBW Arka Gdynia po cichu liczyła, że tam wrócisz.
Tak, to prawda. Dostałam propozycję z Gdyni. Jak wiadomo już wcześniej miałam możliwość współpracy z Arką. Wiem, że jest to klub bardzo dobrze prosperujący oraz stawiający sobie wysokie cele. Jednak w tym sezonie szukałam nowego początku, stąd moja decyzja o dołączeniu do PSI Enea Gorzów Wielkopolski.
Zdecydowałaś się zmienić agencję, która będzie reprezentowała twoje interesy. SIG Sports to jedna z największych i najbardziej cenionych w świecie. Czym była podyktowana ta zmiana? Chciałaś sprawdzić, jak zareaguje Europa? Czy będzie zainteresowanie twoją osobą?
Jest to mój pierwszy kontrakt podpisany z agencją. Ciesze się, że się do mnie odezwali. Wybór SIG Sports to przede wszystkim ruch z myślą o przyszłości. Uważam, że bardzo dobrze prowadzą kariery swoich zawodników. Wiadomo, że marzę o tym, aby w przyszłości grać w mocnych, euroligowych klubach. Na pewno chciałabym też spróbować swoich sił za oceanem. Zobaczymy, czy będzie mi to dane. Takiej opcji nie wykluczam. I wiem, że oni są w stanie mi w tym wszystkim pomóc.
Wróciłaś do kraju, ale nie ma cię na kadrze, która właśnie trenuje w Zakopanem. Czyja to decyzja?
Jestem w kontakcie z trenerem Marosem Kovacikiem, jak i z menedżerem kadry Eweliną Kobryn. W tym przypadku to tylko i wyłącznie moja decyzja. Tak, jak już powiedziałam wcześniej, po dwóch latach nieobecności w Polsce muszę poukładać parę spraw. Chcę odbudować się fizycznie i mentalnie, aby być w 100 procentach gotowa na zbliżający się sezon.
Rozumiem, że w trakcie okienek i meczów o stawkę normalnie będziesz do dyspozycji sztabu reprezentacji?
Dokładnie tak. Chciałabym być dostępna w trakcie sezonu. Między innymi dlatego tak ważny jest aktualnie dla mnie ten off-season.
A czujesz gdzieś na sobie taką, nazwijmy to, "presję oczekiwań"? Wszyscy właśnie w tobie widzą tą nadzieję, że pociągniesz kadrę do przodu i będziesz jej wielką liderką.
Trener Geno Auriemma powtarzał zawsze, że jeśli czujesz presję to znaczy, że idziesz w dobrym kierunku. Mam nadzieję, że wkrótce nasza reprezentacja będzie osiągać sukcesy, a ja będę mogla w tym pomóc. Presja jest nieodłącznym elementem sportu i każdy dojrzały zawodnik musi umieć sobie z nią radzić.
Powiedz gdybyś tak miała porównać tą Annę Makurat, która wyjeżdżała do USA z tą, która wróciła, to jaka jest różnica pomiędzy tymi osobami?
Przede wszystkim wydaje mi się, że bardzo dojrzałam jako zawodniczka, ale też jako człowiek. Wiem, czego chcę i potrafię walczyć o siebie. Stany dały mi dodatkowy czas i możliwości na to, by po prostu wydorośleć.
Ty już to potrafisz?
Walczyć? Myślę, że się tego nauczyłam. Tej pewności i stawiania na samą siebie. Wiara we własne umiejętności - to klucz do sukcesu w każdej dziedzinie.
Zobacz także:
Wielka przebudowa Enea Zastalu! Co wymyśli Oliver Vidin?
Paweł Kikowski nigdzie się nie wybiera. "W głowie cały czas mam jeden cel"