Houston Rockets pokonali Sacramento Kings 102:94, a John Wall zapisał na swoim koncie 28 punktów, cztery zbiórki oraz sześć asyst. - Włożyłem dużo pracy i wiele poświęciłem, aby dojść do tego punktu - mówił rozgrywający, który przez ostatnie dwa lata pauzował przez kontuzje.
Wall wrócił do gry w sylwestra, a Teksańczycy pokonali Kings 122:119. Teraz Rockets znów zmierzyli się z tym samym zespołem, ale mieli utrudnione zadanie, bo musieli radzić sobie bez Jamesa Hardena.
30-latek, który trafił do Rockets w wyniku wymiany za Russella Westbrooka, wziął odpowiedzialność na własne barki i to z bardzo dobrym skutkiem. - Odnieśliśmy dwa zwycięstwa w moich dwóch pierwszych meczach. O nic lepszego nie mógłbym prosić - komentował w wideorozmowie z dziennikarzami.
Trener zespołu z Houston, Stephen Silas nie był pewien, czego może spodziewać się po Wallu, który ostatni raz widziany był na koszykarskim parkiecie w 2018 roku. Jest jednak pozytywnie zaskoczony. - Przeszedł moje najszczersze oczekiwania - mówił Silas, debiutujący w roli pierwszego szkoleniowca zespołu NBA.
O tym, że Harden nie wystąpi w sobotnim meczu, Rockets poinformowali dopiero 38 minut przed jego rozpoczęciem. Oficjalnym powodem absencji "Brodacza" było skręcenie prawej kostki. Zastępujący go w pierwszej piątce Eric Gordon rzucił 21 punktów, a środkowy Christian Wood miał 20 "oczek" i 15 zbiórek.
Bardzo słabo sezon 2020/2021 rozpoczęli Toronto Raptors, których bilans po pięciu meczach wynosi 1-4. Drużyna z Kanady tym razem nie sprostała New Orleans Pelicans. Eric Bledsoe trafił rzut za trzy na 42,3 sekundy przed końcem meczu i dał Luizjańczykom prowadzenie 116:113, a Brandon Ingram w najważniejszym posiadaniu wymusił faul i wykorzystał dwa wolne, po których Pelicans mieli 118:114. Gospodarze zwyciężyli finalnie 120:116.
Ingram rzucił aż 31 punktów i zebrał sześć piłek. Bledsoe wykorzystał 4 na 6 wykonanych rzutów z pola i miał 19 "oczek" oraz 10 asyst. Raptors popełnili tylko osiem strat, ale mieli o 12 zbiórek mniej, niż rywale, a ponadto trafili tylko 29-proc. prób dystansowych (14/48).
Pascal Siakam, który opuścił ostatni mecz z powodów dyscyplinarnych, tym razem spędził na parkiecie tylko 25 minut, bo szybko popełnił sześć fauli. Kameruńczyk zakończył spotkanie z fatalnym wskaźnikiem -16, a Raptors na nic zdało się nawet 27 punktów Freda VanVleeta czy 24 Chrisa Bouchera.
New York Knicks znów pozytywnie zaskoczyli i odnieśli trzecie zwycięstwo w sezonie, pokonując Indianę Pacers 106:102. RJ Barrett wywalczył 25 "oczek", a Julius Randle był bliski triple-double (12 punktów, 11 zbiórek, osiem asyst). Pacers, osłabieni brakiem T.J. Warrena, który został wyłączony z gry na nieokreślony czas, zanotowali tylko 32 zbiórki przy 51 zebranych piłkach Knicks.
Wyniki:
Houston Rockets - Sacramento Kings 102:94 (36:36, 28:28, 19:17, 19:13)
(Wall 28, Gordon 21, Wood 20 - Fox 23, Barnes 19, Hield 17)
Indiana Pacers - New York Knicks 102:106 (28:26, 23:24, 31:32, 20:24)
(Brogdon 33, Turner 17, Oladipo 16 - Barrett 25, Payton 19, Robinson 16)
Orlando Magic - Oklahoma City Thunder 99:108 (33:28, 18:24, 31:32, 17:24)
(Vucevic 30, Ross 26, Gordon 15 - Bazley 19, Hill 18, Gilgeous-Alexander 16)
Philadelphia 76ers - Charlotte Hornets 127:112 (39:24, 34:34, 31:32, 23:22)
(Harris 24, Curry 21, Embiid 19 - Rozier 35, Hayward 20, Ball 13)
Atlanta Hawks - Cleveland Cavaliers 91:96 (35:25, 21:19 18:26, 17:26)
(Hunter 17, Capela 16, Young 16, Huerter 13 - Sexton 27, McGee 14, Drummond 12)
New Orleans Pelicans - Toronto Raptors 120:116 (32:26, 23:34, 32:22, 33:34)
(Ingram 31, Williamson 21, Bledsoe 19 - VanVleet 27, Boucher 24, Anunoby 17)
Czytaj także: Lindbom zmienił podejście, oddał 11 rzutów za trzy. Powód? Milicić: "Mieliśmy męską rozmowę"
Jednostronne derby. King zdominował PGE Spójnię. Tookie Brown się sprawdza
ZOBACZ WIDEO: Zmiana pokoleniowa w polskim sporcie? "Świątek, Zmarzlik i Błachowicz przerośli swoich mistrzów"