EBL. Z medalami czy bez? Trwa gorąca dyskusja. Żan Tabak wbił szpilkę Anwilowi

Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Na zdjęciu: Żan Tabak i Igor Milicić
Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Na zdjęciu: Żan Tabak i Igor Milicić

- Zespół, na który wydano największe pieniądze w Polsce nie zdominował ligi. W takiej sytuacji też byłbym zły. I też szukałbym szansy na "odzyskanie" sezonu w play-off - mówi Żan Tabak. Jego Stelmet zdobył złoto, Anwil dopiero trzeci. Gorąco w PLK.

Co prawda minął już miesiąc od decyzji zarządu PLK w sprawie przedwczesnego zakończenia sezonu 2019/2020, ale w koszykarskim środowisku nadal wrze. Kibice wymieniają się poglądami, jedni robią to delikatnie, drudzy w nieco mocniejszych słowach wyrażają swoje opinie.

W dyskusji biorą także udział sami zainteresowani: zawodnicy, trenerzy i prezesi. Nie brakuje ostrych zdań i stwierdzeń. Niektórzy popierają decyzję PLK, inni stoją w opozycji. Ostatnio trener Stelmetu Enea BC Żan Tabak wbił szpilkę Anwilowi Włocławek. Ale po kolei...

Jaka decyzja PLK?

17 marca sezon 2019/2020 został oficjalnie zakończony. Mistrzem Polski został Stelmet Enea BC Zielona Góra. Drugie miejsce zajął Start Lublin, na najniższym stopniu podium znalazł się Anwil Włocławek. Zarząd PLK uznał klasyfikację miejsc na podstawie punktacji uzyskanej w meczach rozegranych do dnia 12 marca.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Igrzyska olimpijskie przełożone o kolejny rok? Paweł Korzeniowski mówi o japońskich komentarzach

- W przepisach jest jasno napisane: liczą się punkty i bezpośrednie mecze między zainteresowanymi drużynami. My musimy kierować się literą prawą, nawet w tak ekstremalnych sytuacjach. Konsultowaliśmy się w tej sprawie z FIBA i prawnikami - mówił nam prezes Radosław Piesiewicz.

I wtedy się zaczęło... Decyzja wzbudziła ogromne kontrowersje - wydawało się, i takie głosy dochodziły też z samej ligi, że końcową klasyfikację miejsc wyznaczy procentowy stosunek zwycięstw do rozegranych spotkań.

Po decyzji PLK ucieszyli się na pewno w Zielonej Górze (piąte mistrzostwo w historii) i Lublinie (najlepszy wynik w historii klubu). Po drugiej stronie barykady: Anwil, Asseco Arka i Polski Cukier, czyli zespoły, które aspirowały do zdobycia mistrzostwa Polski. Wszyscy zgodni są jedynie z tym, że sezon należało przedwcześnie zakończyć, bo czekanie na dalszy rozwój wydarzeń z pandemią mijało się z celem.

Wracając do decyzji PLK. Liczba punktów premiowała zespoły, które... rozegrały większą liczbę spotkań, a nie te, które osiągnęły lepsze rezultaty. Najlepszym tego dowodem był fakt, że na czwartym miejscu znalazła się Asseco Arka Gdynia, która miała bilans 14:8. Lokatę niżej był Polski Cukier Toruń, który na swoim koncie miał... więcej zwycięstw i mniej porażek od gdynian (15:5).

- Uważam, że nie ma w tym żadnej logiki. I tyle - mówi rozgrywający Jakub Schenk.

Stelmet się broni...

To piąte mistrzostwo Polski w historii Stelmetu Enea BC. Tuż po ogłoszeniu decyzji przez PLK w mediach społecznościowych pojawił się film, na którym wszyscy przedstawiciele klubu krzyczą: "Champion".

- Uważam, że w pełni zasłużyliśmy na tytuł mistrzowski. Byliśmy najlepszym zespołem w kraju, patrząc nie tylko na wyniki, ale także na grę. Mieliśmy najwięcej zwycięstw, o dwa więcej niż Anwil Włocławek, z którym dwa razy wysoko wygraliśmy - podkreśla Szwed Ludvig Hakanson.

W Zielonej Górze uważają, i zresztą słusznie, że w momencie zakończenia sezonu byli najlepszą drużyną w kraju. Stelmet wygrał 19 z 22 meczów, pokonując m.in. w dwumeczu Anwil Włocławek różnicą 40 punktów. To był zdecydowanie najrówniej grający zespół w PLK. Zanotował tylko trzy wpadki: na starcie rozgrywek w Lublinie, kilka tygodni później w Toruniu i w lutym z Enea Astorią.

- Zdobyliśmy mistrzostwo, na które zasłużyliśmy. Uważam tak dlatego, że - poza początkiem sezonu - dominowaliśmy w polskiej lidze przez cały czas. Zasłużyliśmy, bo ciężko pracowaliśmy i po prostu świetnie graliśmy. Uważam, że przy budżecie, który mieliśmy, to co zrobiliśmy było znakomite - twierdzi (za Radio Zielona Góra) trener Żan Tabak.

- Sport polega na tym, że na końcu jest wynik. Ktoś wygrał, ktoś przegrał wg zasad, na które się wcześniej umówiliśmy. Uważam, że rozgrywki należy zamknąć i je sklasyfikować - komentuje z kolei właściciel Janusz Jasiński.

- Osobiście uważam, że należy sklasyfikować drużyny chociażby ze względu na umowy z samorządami i dotacje, które trzeba rozliczyć. Problem konkretnej kolejności jest trochę rozdmuchany między 2-3 klubami. Nikt nie będzie kruszył kopii o te miejsca. Chcemy klasyfikacji do rozliczeń, a nie do wypinania piersi po medale - uważa (za "Przegląd Sportowy") z kolei Arkadiusz Pelczar, prezes Startu Lublin.

Niezadowoleni atakują...

Grupa niezadowolonych podnosi jeden argument: w koszykówce wszystko rozstrzyga się w fazie play-off. "Sezon zasadniczy nie ma żadnego znaczenia" - zgodnie powtarzają. Chase Simon podkreśla, że w rozgrywkach 2018/2019 Anwil do fazy play-off przystąpił dopiero z czwartego miejsca, a i tak zdołał zgarnąć mistrzostwo Polski, ogrywając po kolei Stal, Arkę i Polski Cukier.

- Umieszczenie nas na trzecim miejscu nic nie znaczy. Nie ma to żadnego znaczenia. W zeszłym roku byliśmy na 4. miejscu przed fazą play-off i zdobyliśmy mistrzostwo - komentuje Amerykanin.

Wtóruje mu jego rodak, Josh Bostic. - Nie zgadzam się z tym, że wyłoniono mistrza w tej sytuacji. Można było drużyny sklasyfikować, a nawet powinno się to zrobić, ale bez rozdawania tytułów i medali. Koszykówka w fazie play-off jest zupełnie czymś innym. Tam wszystko jest możliwe - mówi gwiazda Asseco Arki.

Ciekawy wątek porusza kapitan Arki Krzysztof Szubarga. On przypomina, że w sezonie 2018/2019 gdynianie - podobnie jak Stelmet - też znakomicie grali w sezonie zasadniczym, w świetnym stylu pokonywali najlepszych, a w play-off zajęli dopiero trzecie miejsce. Jest zdania, że medali za ten sezon nie powinno się przyznawać.

- Stelmet grał najlepszą koszykówkę w Polsce, ale my w tamtym roku, też w tym samym czasie, graliśmy najlepiej i byliśmy głównym kandydatem do mistrzostwa Polski, a go ostatecznie nie zdobyliśmy. Nie oszukujmy się, ale nikt nie będzie tych medali traktował poważnie.

Bardzo mocną opinię - w rozmowie z WP SportoweFakty - przedstawił Rolands Freimanis. Po słowach Łotysza zrobiło się niezwykle gorąco. Skrzydłowy Anwilu powiedział wprost, że Anwil - w jego opinii - był najlepszym zespołem w kraju i na dodatek wyraził zdziwienie faktem, że włocławianie zostali sklasyfikowani na trzecim miejscu, a nie na drugim, mając ten sam bilans co Start Lublin (17:5). W tabeli wyżej byli lublinianie, którzy wygrali z Anwilem bezpośredni pojedynek (tylko jeden mecz, rewanż miał być dopiero rozegrany).

- Powiedzmy sobie wprost - nikt nie bierze na poważnie tego wyniku. W koszykówce wszystko rozstrzyga się w play-off, to jest najważniejsza rozgrywka i na to się "umawiamy" przed każdym sezonem. Tak jest w NBA, Eurolidze i w PLK. Wiem, iż wiele osób uważa, że Stelmet był najlepszy w kraju, ale ja się z tym nie zgadzam. Jestem zdania, że to my byliśmy najlepsi w kraju i to udowodnilibyśmy w fazie play-off, czyli - tak jak podkreślam - najważniejszej części sezonu. Zajęliśmy trzecie miejsce, a ja się pytam, dlaczego nie drugie? Przecież ze Startem Lublin rozegraliśmy tylko jeden mecz, a nie dwa. To nie jest uczciwe, bo rewanż był dopiero przed nami i wszystko mogło się jeszcze odwrócić - skomentował Freimanis.

Tabak odpowiada

Na słowa Łotysza z Anwilu odpowiedział Żan Tabak, który udzielił bardzo szczerego wywiadu Jackowi Białogłowemu z "Radia Zielona Góra". Chorwacki trener Stelmetu Enea BC wbił szpilkę Anwilowi, twierdząc, że zespół zbudowany za największe pieniądze nie zdominował PLK. Serwis "pomorska.pl" ostatnio poinformował, że Anwil w sezonie 2019/2020 zadeklarował budżet na poziomie 10,5 mln złotych.

- Pewnie czułbym to samo, gdybym był z Anwilu. Zespół, na który wydano największe pieniądze w Polsce nie zdominował ligi. W takiej sytuacji też byłbym zły. I też szukałbym szansy na "odzyskanie" sezonu w play-off. Rozumiem to. I zgadzam się całkowicie, że sezon bez play-off to nie jest normalny sezon. Ale zazwyczaj narzekają ludzie, którzy nie dostali tego, na co liczyli już przed sezonem. Zbudowali zespół, który miał wszystko wygrywać, a nie udało im się, sukcesów nie było - zaznaczył Żan Tabak.

W czwartek poznamy za to stanowisko Arkadiusza Lewandowskiego. Prezes włocławskiego klubu w dużej rozmowie z WP SportoweFakty opowie m.in. o klasyfikacji miejsc i stratach, które klub poniósł z powodu pandemii koronawirusa.

Sezon w PLK przedwcześnie dobiegł końca. Kibice nadal spierają się o formę zakończenia rozgrywek, w dyskusji też biorą udział sami zainteresowani, ale wszyscy - na razie po cichu - spoglądają w kierunku nowego sezonu. Ten być może rozpocznie się już na początku września.

Zobacz także:
EBL. Rolands Freimanis wychwala Anwil: W takim klubie jeszcze nie grałem
EBL. Na transfery musimy poczekać. Na razie ugody, liczenie strat. BAT podał wytyczne
Koszykówka. Jak wielki Prokom jechał taksówkami na mecz. Grecy: kierowca miał zawał!

Źródło artykułu: