Na nagraniu pokazanym w wieczornych wiadomościach CBS widać płonący jeszcze wrak i rozrzucone na dużym obszarze szczątki maszyny.
- W powietrzu unosił się zapach płonącego paliwa, dym był tak gęsty, że oddychało się z trudem - relacjonuje autor nagrania Michael Dyer, który w dniu wypadku jeździł rowerem po wzgórzach w okolicy Calabasas, gdzie doszło do tragedii.
Dyer wspomina, że słyszał nisko lecący śmigłowiec, jednak nie był w stanie dostrzec go we mgle. Po chwili usłyszał huk i wraz z towarzyszącą mu osobą pojechał na miejsce zdarzenia.
Rowerzyści chcieli sprawdzić, czy ktoś ocalał z katastrofy, jednak gdy zobaczyli wrak od razu wiedzieli, że nikt nie przeżył.
New video obtained exclusively by CBS News shows the scene moments after the helicopter carrying Kobe Bryant & 8 others crashed in Calabasas, Calif., last month; the NTSB is using the footage as evidence in its investigation.
— CBS Evening News (@CBSEveningNews) February 10, 2020
Here’s @krisvancleave pic.twitter.com/Wt3M0Tn7Ji
Jak podaje CBS News, amerykańska Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu (NTSB) wykorzystuje nagrany przez Dyera materiał jako dowód w śledztwie, które ma ustalić przyczynę tragicznego wypadku.
Do katastrofy śmigłowca Sikorsky 76-B doszło 26 stycznia w okolicy Calabasas, około 65 kilometrów od Los Angeles. Zginęło w niej dziewięć osób, m.in. Kobe Bryant, pięciokrotny mistrz NBA, oraz jego córka Gianna.
Ze wstępnych ustaleń śledczych wynika, że do wypadku doszło na około 5 minut przed lądowaniem, a przyczyną był błąd pilota wynikający ze złych warunków atmosferycznych. Maszyna nie powinna wlatywać w gęstą mgłę, co też przyczyniło się do tragicznej w skutkach katastrofy.
ZOBACZ WIDEO Michał Pol wspomina spotkania z Kobem Bryantem. "Szanował Polaków, uwielbiał AC Milan"