NBA. Oglądał, jak jego syn wygrywa mecz, a następnego dnia on zrobił to samo. Genialny LeBron James

Getty Images / Harry How / Na zdjęciu: LeBron James
Getty Images / Harry How / Na zdjęciu: LeBron James

LeBron James nie ma w swoim słowniku słowa "zmęczenie". Jeszcze w sobotę był w Ohio, aby oglądać w akcji swojego syna, a następnego dnia udał się do Atlanty, aby pomóc Los Angeles Lakers w odniesieniu kolejnego zwycięstwa.

To był pracowity weekend dla rodziny Jamesów. Bronny James w sobotę na oczach swojego taty poprowadził drużynę Sierra Canyon do zwycięstwa w Ohio nad byłym licealnym zespołem LeBrona, St. Vincent-St. Mary. Trzykrotny mistrz NBA nie miał zbyt wiele czasu, aby celebrować sukces z synem, bo jego Los Angeles Lakers już w niedzielę mierzyli się na wyjeździe z Atlanta Hawks.

34-latek złapał samolot do Georgii, a podczas spotkania ani przez moment nie dał odczuć, że doskwiera mu zmęczenie. Skrzydłowy zdobył 32 punkty, miał 13 zbiórek, siedem asyst, trzy bloki i wykorzystał przy tym 12 na 21 oddanych rzutów, w tym 4 na 10 za trzy. James poprowadził swoich Lakers do siódmego z rzędu, a 24. zwycięstwa w sezonie.

Być może niektórzy zastanawialiby się w tych okolicznościach, czy nie odpuścić występu w spotkaniu. On nie miał wątpliwości nawet przez moment. - Nie wiem, ile zostało mi jeszcze do rozegrania meczów karierze. Nie mam pojęcia, ile dzieci pojawiło się tutaj, żeby zobaczyć, jak gram. Ale to mój obowiązek. Jestem zobligowany do gry właśnie dla nich - zaznaczał LeBron James w rozmowie z dziennikarzami.

Atlancie Hawks nie można odmówić ambicji. Gospodarze, którzy dotychczas zwyciężyli tylko sześć meczów w lidze byli o krok, aby zmusić purpurowo-złotych do ekstra wysiłku. "Jastrzębie" traciły do "Jeziorowców" trzy punkty na 15 sekund przed końcem, ale mieli posiadanie piłki. Vince Carter wszedł pod kosz, lecz nie chodziło mu o zdobycie dwóch "oczek", tylko trzech. 42-latek wypatrzył w rogu boiska niepilnowanego Cama Reddisha.

Pierwszoroczniak, wybrany z 10. numerem w drafcie 2019 przez Hawks, nie wytrzymał jednak napięcia i przestrzelił otwarty rzut zza łuku. Trae Young, lider zespołu poklepał swojego niewiele młodszego kolegę, jakby chciał dać mu do zrozumienia, że jeszcze nie raz będzie miał okazję się wykazać. 21-letni Young rzucił w niedzielę 30 punktów. - Daliśmy z siebie wszystko, aby być w stanie nawiązać z nimi walkę. Jestem dumny z moich chłopaków - mówił pomimo 21. porażki trener Lloyd Pierce.

Goście z Hollywood mieli problemy z celnością, bo trafili tylko 5 na 31 oddanych rzutów za trzy. Wszystkie sześć takich prób przestrzelił Anthony Davis, a pięć Danny Green. Davis mimo wszystko w 35 minut zapisał przy swoim nazwisku 27 punktów, 13 zbiórek oraz trzy asysty, a Green dwoma wolnymi ustalił wynik spotkania na 101:96.

Brooklyn Nets zaskoczyli, bo nadspodziewanie łatwo pokonali Philadelphię 76ers. I to bez Kyriego Irvinga, który wciąż nie wrócił do gry. Świetne rzeczy dla nowojorczyków robił za to Spencer Dinwiddie, zdobywca 24 punktów i sześciu asyst. Gospodarze już do przerwy prowadzili z 76ers 57:43, a ostatecznie pokonali ich 109:89.

Brak Joela Embiida dał się im we znaki. Nets zebrali 51 piłek, a drużyna z Filadelfii tylko 38. Goście trafili przede wszystkim zaledwie pięć rzutów za trzy. Al Horford i Josh Richardson przestrzelili wspólnie wszystkie oddane przez siebie 10 prób zza łuku. Brooklyn triumfował po raz 14. w sezonie, a 76ers ósmy raz opuszczali parkiet na tarczy.

Czytaj także: Piękny gest Anwilu Włocławek. Mocne wsparcie dla Mindaugasa Budzinauskasa
Czytaj także: Luka Doncić skręcił kostkę, jego Mavericks przegrali po thrillerze

Wyniki:

New Orleans Pelicans - Orlando Magic 119:130 (30:24, 27:34, 27:41, 35:31)
(Holiday 29, Redick 23, Ingram 21 - Isaac 21, Vucevic 20, Augustin 17)

Indiana Pacers - Charlotte Hornets 107:85 (33:20, 26:24, 13:22, 35:19)
(Holiday 23, Turner 14, Sabonis 12, McConnell 12 - Zeller 19, Monk 14, Graham 12)

Atlanta Hawks - Los Angeles Lakers 96:101 (25:24, 23:31, 30:27, 18:19)
(Young 30, Parker 12, Jones 10, Reddish 10 - James 32, Davis 27, Caldwell-Pope 11, Rondo 11)

Brooklyn Nets - Philadelphia 76ers 109:89 (28:23, 29:20, 26:23, 26:23)
(Dinwiddie 24, Harris 16, Temple 13, Jordan 13 - Simmons 20, Harris 17, Richardson 11)

Denver Nuggets - New York Knicks 111:105 (33:22, 34:29, 20:33, 24:21)
(Jokic 25, Barton 16, Harris 15 - Morris 22, Randle 20, Ntilikina 13)

Golden State Warriors - Sacramento Kings 79:100 (18:26, 24:25, 17:28, 20:21)
(Cauley-Stein 14, Lee 11, Burks 11 - Bogdanovic 25, Hield 19, Bagley III 17)

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Daniela Hantuchova i legendarny hokeista. Media już plotkują

Komentarze (1)
avatar
R77
16.12.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Brawo za postawę dla Lebrona:)))) Klasa sama w sobie:)))) Król jest tylko jeden-LBJ!!!!!!!!