Pojedynki tych drużyn zawsze elektryzują. Nie dość, że spotykają się naprzeciwko siebie jedne z najlepszych drużyn w lidze, to obie prezentują znakomity ofensywny styl gry. Nie inaczej było tym razem. Mercury wykorzystując atut własnej hali US Airways Center pokonały swoje rywalki 93:81.
Bohaterką gospodyń była Cappie Pondexter, która była o krok od uzyskania triple double. Rzucająca drużyny z Arizony zapisała w swoich statystykach 22 punkty, 11 zbiórek i 8 asyst. Również 22 punkty wywalczyła Diana Taurasi. Oprócz tego popularna "Dee" miała jeszcze po 4 zbiórki, asysty i bloki.
O sukcesie drużyny z Phoenix zadecydowały dwa okresy w trzeciej i czwartej kwarcie, w których Mercury zanotowały run 11:0. Wygrana była rewanżem za porażkę sprzed 10 dni, kiedy to te zespoły rozgrywały ostatni mecz pomiędzy sobą.
Wśród Storm po 17 punktów na swoim koncie zapisały Lauren Jackson i Swin Cash. Zawodniczki z Seattle po tym, jak prowadziły praktycznie całą pierwszą połowę meczu, spudłowały pierwszych 14 z 17 oddanych rzutów na początku drugiej połowy meczu. To wykorzystały rywalki, które w tym czasie zdołały odrobić straty i objąć prowadzenie. LJ i spółka zdołały jednak odrobić straty i po trójce Australijki na niespełna 7 minut przed końcem meczu doprowadziła do stanu 76:74 dla gospodyń. To było wszystko, na co stać było przyjezdne tego wieczora i z siódmej wygranej w sezonie mogły cieszyć się koszykarki Phoenix.
Ekipie z Arizony z pewnością bardzo pomogły rzuty trzypunktowe. W całym meczu Mercury trafiły 12 takich rzutów na 24 próby.
Po zwycięstwie tym Mercury legitymują się bilansem 7:4 w rozgrywkach, natomiast Storm 6:4. Daje im to odpowiednio drugie i trzecie miejsce w tabeli Konferencji Zachodniej.
Wyniki:
Phoenix Mercury - Seattle Storm 93:81
(C.Pondexter 22, D.Taurasi 22, T.Smith 16, L.Willingham 15 - L.Jackson 17, S.Cash 17, S.Bird 15, C.Little 12)