W drugiej części drabinki nadspodziewanie przekonujące zwycięstwa nad rywalami uzyskiwał zespół izraelski. Polacy w półfinale dopiero od trzeciej kwarty odskoczyli wyraźnie Czechom (o czym pisaliśmy tutaj). Nasz finałowy przeciwnik, od samego początku narzucił swój styl gry Macedończykom. Można było zatem spodziewać się trudnej przeprawy.
Finał jednak rozpoczął się zupełnie inaczej. Co prawda rywale byli przygotowani na składne akcje Polaków, które prezentowaliśmy przez cały turniej. Nasza gra opierała się na dobrym rozrzuceniu piłki i dograniu do rolującego po zasłonie wysokiego. Niestety kilka takich akcji nam nie wyszło. Za to drugi wariant, polegający na odrzuceniu na czystą pozycję do rzutu za trzy był egzekwowany po mistrzowsku. Dzięki temu szybko odskoczyliśmy na 10 punktów.
Rywale potrafili niwelować straty, głównie agresywnymi grami jeden na jeden, po których twardo szli do samego kosza. Nie mogąc tego jednak poprzeć rzutami z dystansu coraz bardziej tracili do Polaków dystans.
ZOBACZ WIDEO: 76. Tour de Pologne. Michał Gołaś zapowiada próbę ataku na jednym z etapów
Po dwóch kwartach podopieczni Andrzeja Adameka udali się na przerwę, prowadząc już 15 punktami. Niestety, po powrocie widać było inne nastawienie zespołów do dalszej rywalizacji.
Gracze izraelscy wyszli na trzecią kwartę z przeświadczeniem, że mogą straty odrobić. Nasz zespół stanął w ataku całkowicie. W ciągu pięciu minut przewaga stopniała do zaledwie kilku oczek i od tego momentu mecz zaczął się na nowo.
Do końca spotkania obserwowaliśmy już walkę punkt za punkt. Tym razem z dystansu zaczęli trafiać rywale i to oni do samego końca utrzymywali kilkupunktowe prowadzenie.
Na 7 sekund przed końcem, przy stracie 3 punktów na linii rzutów wolnych stanął jeszcze Kacper Gordon. Ręka nie zadrżała mu przy pierwszej próbie, a drugą celowo nie trafił. Piłki niestety nie udało się zebrać i dwupunktowa porażka stała się faktem.
Należy jednak zaznaczyć, że nasz młody zespół wypadł bardzo dobrze. Pełne, oficjalne statystyki naszych graczy można znaleźć na stronach FIBA. Liderami byli jednak gracze niscy. Prócz Kacpra świetnie wypadł lider naszej kadry Mateusz Kaszowski. Niesamowita skuteczność z dalekiego dystansu, z pozycji metr i więcej od linii rzutów trzypunktowych zyskała mu uznanie w oczach obserwatorów turnieju. Nasz zawodnik został wybrany do pierwszej piątki mistrzostw. Aby jego kariera rozwinęła się, będzie musiał jednak z czasem nabrać dynamiki umożliwiającej mu granie jeden na jeden i penetrację pod koszem. Koszykówka zna przecież niejeden przypadek filigranowych zawodników szybszych niż myśl obrońcy.
Co udało się graczom U18 nie udało się starszym kolegom. O tym, jak spadli z Dywizji A przeczytasz tutaj.