Houston Rockets prowadzili we wtorek na Brooklynie 97:93 na 9,1 sekundy przed końcem. Wydawało się, że nic nie zabierze im już zwycięstwa. A jednak.
Nets trafili dwa rzuty za trzy w... niecałe pięć sekund! Najpierw przymierzył Keon Johnson, a później trafił D'Angelo Russell, doprowadzając do stanu 99:97. I jak okazało się chwilę później, ustalając wynik spotkania.
Fatalny błąd przy wyprowadzaniu piłki popełnił Amen Thompson. 22-latek, który jest w ostatnim czasie wielką rewelacją ligi, tym razem się nie popisał.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Maria Szarapowa zachwyciła w Davos
Thompson wybijał spod własnego kosza, ale Dillon Brooks nie złapał jego podania, a piłka trafiła proste w ręce zawodnika Nets. Dostał ją Russell i zadał decydujący cios.
Gwiazdor Rakiet, Jalen Green mógł jeszcze odpowiedzieć, nie trafił jednak rzutu za trzy na zwycięstwo. Gościom na nic zdało się potężne double-double Alperena Senguna (24 punkty, 20 zbiórek).
Drużyna z Brooklynu odniosła dopiero 17. zwycięstwo w tym sezonie, Rockets doznali natomiast 18. porażki. Dla Nets 22 punkty rzucił wspomniany Johnson, a Russell, autor najważniejszego trafienia, wywalczył zaledwie 10 oczek. To nie był jego dzień, aż do tego kluczowego rzutu (3/15 z gry, 2/7 za trzy).
Wynik:
Brooklyn Nets - Houston Rockets 99:97 (22:23, 22:23, 27:21, 28:30)
(Johnson 22, Claxton 14, Evbuomwan 14 - Sengun 24, Brooks 16, Sheppard 16)