Marcin Gortat przez lata występował na parkietach NBA, reprezentując barwy m.in. Orlando Magic, Phoenix Suns, Washington Wizards i Los Angeles Clippers. Choć zakończył karierę, nadal przynosi mu ona wymierne korzyści finansowe.
Od kilku lat cieszy się sportową emeryturą, jednak nie oznacza to, że spoczął na laurach. 40-latek przyznał, że obecnie jest bardziej zajęty niż w czasach, gdy profesjonalnie grał w koszykówkę. Dzięki przemyślanym inwestycjom w różne biznesy, które teraz nadzoruje, nie musi martwić się o przyszłość.
Choć Gortat znany jest z tego, że podejmuje świadome decyzje i unika pochopnych kroków, to jednak jest jedna kwestia, której żałuje.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ to wymyślił! Gol bezpośrednio z rzutu rożnego
Jak ujawnił jego bliski współpracownik w nagraniu opublikowanym przez koszykarza w sieci, gdyby mógł cofnąć czas i jeszcze raz rozpocząć karierę w NBA. Wycisnąłby więcej z ligi, która daje ogromne możliwości.
- Marcin generalnie mało rzeczy żałuje. Wszystko, co przeżył, wiele go nauczyło. Ale jest taka jedna rzecz, o której często wspomina. Mianowicie, gdyby cofnął się i jeszcze raz zaczął karierę w NBA, to na pewno wycisnąłby więcej z ligi, która daje ogromne możliwości - powiedział kolega Gortata w nagraniu zamieszczonym przez niego w sieci, cytowany przez "Przegląd Sportowy".
W NBA część wynagrodzeń zawodników jest odkładana na specjalny fundusz emerytalny. Zawodnicy otrzymują 700 dolarów miesięcznie za każdy rok gry w lidze.
Dla Gortata oznacza to emeryturę w wysokości 8,4 tys. dolarów miesięcznie, czyli około 35 tys. złotych. Informacja o wysokiej emeryturze Gortata wzbudziła wiele komentarzy. Były koszykarz odniósł się do nich w rozmowie z Jastrząb Post.
- To emerytura przypisana mi odgórnie. Nie ma ona kompletnie nic wspólnego z moim życiem, ponieważ te pieniądze i tak się rozpływają na rachunki i podatki w Stanach Zjednoczonych. A jeszcze tym bardziej komentarze ludzi, że płaczę na temat tego, ile kosztuje ogrodnik (w jednym z wywiadów wspomniał, że płaci mu 300-350 dol. – red.). Nie chce mi się nawet tego komentować - powiedział.