To nie są udane miesiące dla DeMarcusa Cousinsa. Najpierw w styczniu 2018 roku doznał poważnej kontuzji Achillesa, po której pauzował ponad rok. W między czasie trafił jednak do Golden State Warriors, którzy zbudowali "dream team".
Pod względem sportowym był to wielki awans, jednak pod finansowym już zdecydowanie nie. Środkowy zgodził się na niską pensję (około 5 mln dolarów) tylko po to, aby zdobyć upragniony pierścień.
Mistrzostwa nie ma, pieniądze zarobione z kontraktu nie są wysokie, a na dodatek Amerykanina cały czas nękają kontuzje. W lipcu trafił na rynek wolnych agentów i jego dalsza gra w Golden State Warriors jest praktycznie wykluczona.
Czytaj także: Nowa siła w NBA
- Związaliśmy się z nim zaledwie na rok, bo w następne lato nie będziemy mieli takich pieniędzy, aby przedłużyć z nim kontrakt i on to doskonale wie. Chcemy pomóc mu w zdobyciu mistrzostwa i liczymy na to samo z jego strony. Mamy też nadzieję dać mu szansę na podpisanie dobrej dla niego umowy w innym miejscu - mówił w maju trener Steve Kerr.
ZOBACZ WIDEO Fantastyczny wyczyn Andrzeja Bargiela! Wbiegł na Wielką Krokiew w Zakopanem
Kluby w NBA nie są chętne, aby płacić wielkie pieniądze za "szklanego" środkowego. Większość wolnych agentów podpisała już nowe kontrakty, a 28-latek wciąż pozostaje bezrobotny.
Według informacji "ESPN", zainteresowani zawodnikiem są Miami Heat oraz Boston Celtics. Obie ekipy nie dysponują już jednak wielkim budżetem na nowych koszykarzy. Jeśli Cousins zdecyduje się na ofertę, będzie ponownie musiał mocno zejść z ceny.
W ostatnim sezonie Demarcus zdołał rozegrać 30 spotkań po kontuzji zerwania Achillesa. Notował w nich średnio po 16 punktów i 8 zbiórek.
Zobacz także: Amerykanin zaskoczył całą NBA