Pieniądze w jego życiu nie są najważniejsze, co Jimmy Butler wielokrotnie podkreślał w wywiadach. W związku z tym nie rozważał dalszej gry dla Philadelphii 76ers, która mogła zaoferować mu największą kasę (190 mln dolarów za 5-letni kontrakt). Już kilka dni temu 30-latek ogłosił, że trafi na rynek wolnych agentów.
Czytaj także: Czas na kolejne duże ruchy w Energa Basket Lidze
Wszyscy spodziewali się jednak, że Butler znajdzie klub, który walczy o najwyższe cele w swojej konferencji. Nic bardziej mylnego. Zgodnie z informacjami dziennikarza "ESPN" Adriana Wojnarowskiego, skrzydłowy trafi do Miami Heat w ramach wymiany sign-and-trade. Co to w praktyce oznacza?
Najważniejszą częścią tej wymiany jest oczywiście Butler, który na Florydzie zarobi łącznie 142 mln dolarów. W drugą stronę powędrował Josh Richardson, który od początku swojej kariery w NBA związany był z Miami Heat. Warto podkreślić, że w całą transakcję zostali włączeni także Dallas Mavericks, którzy otrzymali Kelly'ego Olynyka i Derricka Jonesa.
ZOBACZ WIDEO Wojowniczka z Polski. Dorota Banaszczyk spłaciła długi i walczy o igrzyska [cała rozmowa]
Philadelphia 76ers straciła wielką gwiazdę, ale pierwszy dzień wolnej agentury może zakończyć z podniesioną głową. W klubie pozostał Tobias Harris, który podpisał umowę wartą 180 mln dolarów.
Zobacz także: Kemba Walker na cztery lata w Boston Celtics
Nowym koszykarzem drużyny zostanie natomiast Al Horford. Weteran już kilka dni temu ogłosił, że odejdzie z Boston Celtics. Ostatecznie środkowy zwiąże się z Philadelphią 76ers, w której zarobi gwarantowane 97 mln dolarów. Ta kwota może wzrosnąć do 109 mln dolarów, jeśli spełni kilka warunków zapisanych w umowie.
W poprzednim sezonie center rozegrał dla Celtics 68 spotkań, w których notował średnio 13,6 punktów, 6,7 zbiórki.